Resovia we własnej hali na Podpromiu przegrywa rzadko. W tym sezonie - tylko trzy razy - z Tytanem AZS Częstochowa w PlusLidze, z Dynamem Moskwa w finale Pucharu CEV i z PGE Skrą w półfinale Pucharu Polski. Było więc jasne, że bełchatowianie przyjeżdżając do Rzeszowa na finały mistrzostw Polski, w dodatku z dwoma porażkami na koncie, nie będą mieć łatwego zadania. Zwłaszcza, że poza Mariuszem Wlazłym, nie mogli liczyć na gorące powitanie przez rzeszowską publiczność.
Podopieczni Jacka Nawrockiego wyraźnie pozbierali się jednak po przegranych u siebie i w sobotę w Rzeszowie prezentowali się bardzo dobrze. Przede wszystkim poprawili zagrywkę, a sami też dobrze przyjmowali serwis rywala. Resovia, nieco oszołomiona chyba stawką pojedynku i ogromną szansą, jaka się przed nią otworzyła, grała natomiast słabiej niż kilka dni temu w Bełchatowie. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim secie, nie była w stanie podjąć walki ze Skrą, przegrywając obie partie wysoko, odpowiednio do 19 i 15.
Reszowianom szło jak po grudzie również w secie trzecim, ale na ich szczęście zaczęła mylić się również Skra. Gra długo była wyrównana. Dopiero kiedy w polu zagrywki stanął Piotr Nowakowski, miejscowi wreszcie przełamali niemoc i wyszli na prowadzenie 15:11. To odmieniło rzeszowskich siatkarzy, którzy chwycili wiatr w żagle i już do końca tej partii nie dali rywalom dojść do głosu.
O ile pierwsze trzy sety nie były ładnym widowiskiem, o tyle partia czwarta mogła się podobać. Resovia wszystkim poprawiła zagrywkę i do pierwszej przerwy technicznej zbudowała sobie już pięć punktów przewagi. Już na początku nie obyło się również bez kontrowersji. Żółtą kartę za manifestowanie złości zarobił Bartosz Kurek, a niewiele brakowało, by dostał kolejny kartonik, tym razem za ostentacyjną demonstrację radości.
Rzeszowianie, po dobrym początku, stanęli jednak zupełnie. Stracili skuteczność pierwszego ataku i w kilka minut Skra odwróciła wynik na 10:12. Później było jeszcze gorzej dla miejscowych. Przy zagrywce Bartosza Kurka Resovia straciła kilka punktów w jednym ustawieniu i nie była już w stanie odwrócić losów tej partii, a co za tym idzie, całego meczu.
Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 1:3 (19:25, 15:25, 25:15, 20:25)
Resovia: Tichacek, Lotman, Achrem, Nowakowski, Kosok, Grozer, Ignaczak (libero) oraz Bojić, Dobrowolski, Mika
Skra: Falasca, Winiarski, Kurek, Wlazły, Pliński, Kłos, Zatorski (libero) oraz Woicki, Atanasijević, Cupković