PZPS i Skra Bełchatów wyjaśniają tzw. "sprawę Wlazłego"

Przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Siatkowej oraz klubu PGE Skra Bełchatów spotkali się w Warszawie, aby ostatecznie wyjaśnić i zamknąć "sprawę Wlazłego" w kadrze. Czy im się to udało?

Dużo szumu, mało konkretów - tak w skrócie można opisać konferencję prasową Mariusza Wlazłego, Mirosława Przedpełskiego i Konrada Piechockiego w Polskim Związku Piłki Siatkowej. - Cieszę się z dużego zainteresowania tą sprawą, chcemy ją wyjaśnić i zamknąć, gdyż powoli zaczyna żyć swoim życiem. Inicjatywa powrotu Mariusza Wlazłego do reprezentacji była moja i związku. Uważamy, że powinniśmy wszystko zrobić w tym kierunku, aby jeden z najlepszych polskich siatkarzy grał w reprezentacji - tłumaczył prezes PZPS, Mirosław Przedpełski.

- Takie działania podjąłem poprzez rozmowy z prezesem Piechockim, aby próbował mediować. Rozmawiał zarówno z trenerem Anastasim, jak i Mariuszem, dodatkowo poprosiłem trenera Anastasiego, aby spotkał się z Mariuszem i wyjaśnił wszystkie sprawy na linii trener - zawodnik. Myślę, że pewne rzeczy zostały wyjaśnione. Spotkanie miało miejsce w Bełchatowie, nie brałem bezpośredniego udziału w tych rozmowach - poinformował sternik PZPS. - Otrzymałem informację od trenera Anastasiego, że ze względów tylko i wyłącznie sportowych jest już za późno na dołączenie Mariusza Wlazłego do kadry. Jest to indywidualna i ostateczna decyzja. Zrozumiałem informację od trenera tak, że nie dałby rady wpasować Mariusza w drużynę - dodał Przedpełski.

Głos w sprawie zabrał również sam zainteresowany. - To, co powiedział prezes Przedpełski z inicjatywą spotkania jest prawdą. Doszło do takiego spotkania. Od razu na nim stwierdziliśmy, że jest już trochę za późno, żeby rozmawiać, ale skoro się już spotkaliśmy, to chcieliśmy dojść do porozumienia. Myślę, że obydwie strony były zadowolone, aczkolwiek doszło do tego za późno (podczas meczów finałowych w Rzeszowie). Trener podjął taką, a nie inną decyzję, z tego względu, że przygotowania do IO są niekomfortowe i nie ma na nie wielu czasu; jeśli ja bym dołączył do drużyny po Lidze Światowej, to nie miałbym wiele czasu na przygotowania. Podaliśmy sobie ręce i nie ma co doszukiwać się tutaj jakiejś sensacji - wyjaśnił Mariusz Wlazły.

Atakujący Skry Bełchatów przyznał, iż nie decydował o ewentualnym powrocie do kadry. - Po prostu doszło do takiego spotkania. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby do tego doszło wcześniej. Decyzja o tym, czy będę w drużynie narodowej, czy nie, nie zrobiła na mnie większego wrażenia, gdyż wiedziałem, z czym to się wiąże. Przyjąłem tę decyzję normalnie i nie ma do wracać do tej sprawy - ocenił Wlazły.

Czy w tej sytuacji temat Mariusza Wlazłego w kadrze można ostatecznie zamknąć? W tej kwestii zawodnik nie wypowiedział się jednoznacznie. - Nie wybiegam w tak daleką przyszłość. Mogę życzyć wszystkim związanym z kadrą powodzenia na igrzyskach olimpijskich. Mam nadzieję, że Dawid Konarski będzie miał coraz więcej szans do pokazania, na co go stać na pozycji atakującego.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie chcę grać w reprezentacji, tylko nie mogę. Zawodnik powinien otrzymać powołanie, a nie o nie prosić

- zakończył siatkarz.

Źródło artykułu: