Kubanki zrehabilitowały się za piątkową porażkę i w sobotnim starciu nie pozostawiły rywalkom żadnych złudzeń. - To był nasz bardzo zły występ, jeden z najgorszych w ostatnich kilku miesiącach - powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej Maja Ognjenović, kapitan reprezentacji Serbii. Trudno się z jej słowami nie zgodzić - drużyna z Europy nie potrafiła zdobyć w żadnej z partii więcej niż 17 punktów.
Świetny początek w wykonaniu ekipy z Ameryki ustawił całe spotkanie. Serbki w żaden sposób nie mogły przedrzeć się przez blok przeciwniczek - podopieczne Galy Rodrigueza Juana zdobyły tym elementem aż 9 "oczek" (!) w pierwszej partii. Zawodniczki z Gorącej Wyspy dołożyły jeszcze mocny serwis.
Podopieczne Zorana Terzicia jedynie do pierwszej przerwy technicznej drugiej odsłony nawiązywały wyrównaną walkę. Później Kubanki odzyskały swój właściwy, kapitalny rytm. Co prawda trener Serbii robił wszystko, aby w jakikolwiek sposób pomóc swojemu zespołowi, ale te starania nie przyniosły rezultatu.
- Kuba zagrała fantastyczny mecz, wypunktowała nas zupełnie - przyznała Maja Ognjenovic. - To nie było jedno z naszych najgorszych spotkań, jak powiedziała Maja, to nasz najgorszy występ od bardzo długiego czasu - podkreślił Zoran Terzic. - Jesteśmy zmęczeni i osłabieni z powodu kontuzji, lecz popełniliśmy masę błędów w tym meczu. Nie graliśmy nic, natomiast Kubanki zagrały kapitalnie - dodał. - Jesteśmy zadowolone, spisałyśmy się dobrze w każdym elemencie - zaznaczyła z kolei Silie Frometa, kapitan Kuby.
Kuba - Serbia 3:0 (25:14, 25:15, 25:17)
Kuba: Salas, Santos, Palacios, Cleger, Giel, Silva, Borell (libero)
Serbia: Brakocević, Krsmanović, Malesević, Ognjenović, Veljković, Mihajlović, Cebić (libero) oraz Zivković, Vesović, Starović
***
Podobnie jak wcześniejsze starcie w tej grupie, również to pomiędzy Turcją a Argentyną rozpoczęło się od kapitalnej postawy w bloku. W tym elemencie brylowały siatkarki znad Bosforu. Drugi set również ułożył się po myśli podopiecznych Marco Aurelio Motty. Gdy prowadziły już 22:16, było wiadomo, że od zwycięstwa będzie ich dzielić mały krok.
Turczynki nie dokończyły jednak dzieła, co skrzętnie wykorzystały rywalki. Wynik wynosił już 9:14 i 11:17, lecz w końcówce do odrabiania strat zerwały się pogromczynie Polek z turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Na taki ruch było już jednak za późno.
Choć początek czwartej partii przebiegał z lekkim wskazaniem na Argentynki, to 7 kolejnych punktów padło łupem Turczynek. Nie miały więc one problemu z pokonaniem zawodniczek z Ameryki Południowej.
- Po drugim secie nasza motywacja nieco opadła, ale w końcu lepiej wygrać 3:1 niż 3:2 - powiedziała po zakończeniu pojedynku Gumus Esra, kapitan Turcji. - Mecze tego typu są nam bardzo potrzebne, ponieważ zdobywamy doświadczenie i z każdym następnym spotkaniem "dojrzewamy" - podkreśliła Argentynka Yael Castiglione. - Popełniliśmy kilka niewymuszonych błędów w ataku, jednak to normalne dla tego typu turniejów - zaznaczył Marco Motta.
Turcja - Argentyna 3:1 (25:15, 25:20, 21:25, 25:15)
Turcja: Avci, Uslupehlivan, Toksoy, Kirdar, Aydemir, Gumus, Guressen (libero) oraz Ozsoy, Erdem, Ozdemir
Argentyna: Fernandez, Nizetich, Fresco, Sosa, Busquets, Castiglione, Gaido (libero) oraz Yaccuzzi, Boscacci, Curatola