Jest tu grupa ludzi, która chce ciężko pracować - rozmowa z Bartoszem Gawryszewskim, środkowym Lotosu Trefla Gdańsk

Bartosz Gawryszewski to ostatnie wzmocnienie jakiego dokonał Lotos Trefl Gdańsk przed nadchodzącym sezonem. Środkowy opowiada o przygotowaniach zespołu do najbliższego sezonu ligowego.

Od początku tegorocznego okna transferowego nie było wiadomo, gdzie zagra Bartosz Gawryszewski. Decyzja o przeniesieniu się nad morze zapadła mniej więcej miesiąc temu. Co ostatecznie o tym zadecydowało?
Bartosz Gawryszewski:  

Na pewno propozycję z klubu znad morza otrzymałem już bardzo dawno temu. A co zadecydowało ostatecznie o wyborze Lotosu? Z pewnością długotrwała wizja budowania mocnego i silnego zespołu, który z każdym kolejnym sezonem ma bić się o coraz to wyższe cele. Wszystko jednak na miarę własnych możliwości. To był ten czynnik, który przechylił ostatecznie moją decyzję o transferze do Trójmiasta.

Na pewno wpływ miała także decyzja o przeniesieniu się do Lotosu pana klubowego kolegi, Pawła Ruska ? 

- Tak, oczywiście, transfery bardzo dobrych zawodników, którzy będą w stanie zapewnić wysoki poziom sportowy to kolejny aspekt, decydujący o moim transferze. Czy same rozmowy z Grzegorzem Łomaczem miały wpływ? My się już znamy bardzo dobrze, graliśmy razem przez wiele lat, więc to z pewnością była też istotna informacja dla mnie. Każda z tych nowo-przybyłych osób może wnieść nową jakość do zespołu i na pewno to także miało wpływ na moją decyzję.

Jak do tej pory przebiegają wasze przygotowania. Mieliście okres, w którym trenowaliście na plaży. To dobry pomysł przed wejściem do hali?

- To z pewnością pomysł bardzo trafiony. Na początek rozgrzanie na plaży, trochę biegania. To wszystko jest po to, by wzmocnić nogi. Jako że nie skakaliśmy przez około 2-3 miesięcy, tak długa była ta przerwa w tym sezonie, nie możemy od razu wejść na halę i skakać. Od razu pojawiłyby się kontuzje i urazy. To przetarcie na piasku czyni dobrze stawom i mięśniom, które przygotowują się do większego wysiłku.

No właśnie - urazy. Jak do tej pory omija was ten problem?

- Na szczęście na razie nie ma poważniejszych kontuzji, jedynie Michał Kamiński podkręcił lekko staw skokowy, ale za 3 dni na pewno powróci do treningów. Każdy ma zakwasy, ale to normalne na tym etapie przygotowań, gdyż teraz trzeba wykonać ciężką pracę, by wytrzymać trudy sezonu.

To co jeszcze przed wami - sparingi i turnieje?

- Tak, jak najbardziej. Przed nami sporo nieoficjalnych sparingów i meczy. Zaczynamy już w przyszłym tygodniu - wiadomo, to są mecze treningowe, ale już zaczniemy sprawdzać pewne ustawienia, zagrania taktyczne, bo jesteśmy nową drużyną. Skład zmienił się znacząco, i mimo że się znamy, to jest w tej drużynie 10 nowych osób i nie jest to łatwo zebrać się i zacząć grać od razu dobrą siatkówkę. Ogarnie jest najważniejsze, ale trener nam to zapewnił, więc chwała mu za to. W Gdańsku też będzie turniej, nie znana jest jeszcze obsada, ale także przed sezonem kibice będą mogli obejrzeć kilka zespołów w akcji.

A jak przebiegła pana aklimatyzacja nad morzem? Ostatnie sezony spędził pan na południu kraju, więc przeprowadzka nad morze to chyba dość znacząca zmiana?
-

Faktycznie jest to dla mnie znacząca zmiana, aczkolwiek wybierając taki zawód wiedziałem, że wiążą się z tym liczne zmiany miejsc, więc już dawno się do tego przyzwyczaiłem. Jest to istotna zmiana, ale uważam, że zmiana na lepsze. Atmosfera w tym mieście do siatkówki jest wspaniała, jest morze, plaża, więc czego chcieć więcej? Samo miasto jest przyjemne, więc z aklimatyzacją nie miałem najmniejszego problemu.

Lotos to nie Asseco ani Jastrzębski Węgiel. Profil klubu wygląda o wiele skromniej niż te, w których pan grał w ostatnich latach. Bliższy jest on już Jadarowi, w którym grał pan kilka sezonów temu. Czy taka charakterystyka panu odpowiada, gra o nieco inne cele niż w poprzednich sezonach?

- Mnie to jak najbardziej odpowiada. Jest tutaj grupa ludzi, która chce pracować, są to osoby, z którymi łatwo się dogadać, które ciężko pracują, by osiągnąć jak najwięcej. Mamy jasno postawione cele przez zarząd. Uważam, że możemy sprawić wiele niespodzianek w tym sezonie. Są to inne cele, ale skład jest na prawdę mocny jak na Plusligę. Ja osobiście oddzielam to, co się działo w poprzednich latach od tego co przede mną. A wierzę, że czeka nas wiele dobrego.

A nie obawia się pan, że za mało będzie ogrania przed sezonem? Lotos już w poprzednich sezonach dokonywał rewolucji w składzie i nie wychodził na tym najlepiej. 

- Ja uważam, że roszady w składnie w poprzednich sezonach a w tym są nieporównywalne. Jest to zupełnie inna jakość, nie ujmując żadnemu z zawodników, którzy bronili barw Lotosu. Ale twierdzę, że ekipa, która została utworzona w tym sezonie może na prawdę osiągnąć wiele i może sprawić wiele niespodzianek.

A na co pan osobiście liczy w tym roku? Na pewno rywalizacja na siatce będzie nieco łatwiejsza dla pana, jako że Roba Bontje w Lotosie nie ma.

- Zeszły sezon to już przeszłość. Sportowca ocenia się po ostatnim meczu - ja miałem to szczęście, że udało mi się wygrać rywalizację z Holendrem i w najważniejszych meczach byłem na boisku. Ale to już za mną, zamykam ten rozdział i czekam już na występy w barwach Lotos. Środek mamy bardzo wyrównany i mocny, więc nasza rywalizacja będzie na pewno z korzyścią dla całej ekipy.

Źródło artykułu: