Niemal cały mecz Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza z Crveną Zvezdą Belgrad przebiegał pod dyktando gospodyń Memoriału Agaty Mróz-Olszewskiej. Prawie, bo pierwszy, przegrany set spotkania zupełnie wymknął im się spod kontroli. - Pierwszy set można nazwać wypadkiem przy pracy. Byłyśmy troszeczkę zestresowane, ponieważ było to nasz pierwszy mecz w tym okresie przy takiej widowni. Do tej pory grałyśmy tylko sparingi z Muszynianką. Musiałyśmy sobie tylko przypomnieć, jak rozgrywa się takie mecze i w kolejnych setach to my dyktowałyśmy warunki - tłumaczyła Katarzyna Zaroślińska, atakująca MKS-u.
Sama zawodniczka po meczu nie musiała się z niczego tłumaczyć. Była siatkarka łódzkiej Organiki zagrała w piątek świetnie spotkanie, niejednokrotnie rozbijając defensywę rywalek perfekcyjnymi zbiciami. - Faktycznie, grało mi się bardzo dobrze, ale to zasługa całego zespołu. Nie byłoby takiej gry bez odpowiedniego przyjęcia i rozegrania. Cieszę się, że mogłam dołożyć cegiełkę do wygranej - skromnie przyznała Zaroślińska, która chwilę później stwierdziła, że jej dyspozycja może mieć związek z halą, w której rozgrywany jest Memoriał: - Bardzo dobrze gra mi się na takich dużych salach. Spodek przypomina mi trochę halę w Poznaniu, gdzie zdobyłam z Organiką Puchar Polski. Może powinnam zawsze grać w tak dużych obiektach - powiedziała ze śmiechem.
Jak przedstawiała się wiedza dąbrowskiej drużyny na temat Serbek? - Wiedziałyśmy tylko tyle, że jest to zespół młody, taki, z którym wyjątkowo trudno się gra. Nie prezentuje on rutyny, tylko wykorzystuje raczej własną fantazję. Uważam, że te dziewczyny zaprezentowały się naprawdę dobrze i mają spory potencjał - atakująca chwaliła siatkarki z Belgradu.
Zapytana o wspomnienia związane z patronką katowickiej imprezy, zawodniczka Tauronu MKS wróciła pamięcią do swojej pierwszej przygody z seniorską reprezentacją: - Poznałam Agatę Mróz, gdy miałam 19 lat, to było jeszcze za czasów, gdy kadrę prowadził Andrzej Niemczyk. Wtedy Agata była dla mnie starszą koleżanką z drużyny, do której miałam dystans. Oglądałam ją w akcji i podziwiałam jako bardzo dobrą zawodniczkę. Pamiętam, że była zawsze uśmiechnięta i pomocna - wspominała siatkarka.
Podczas piątkowego meczu siatkarki z Dąbrowy Górniczej miały okazję zaprezentować swoim kibicom nowe stroje: zgodnie z obecnym od jakiegoś czasu trendem w ekstraklasie kobiet, Zagłębianki będą występować w trykotach bez rękawów, a w miejsce spodenek założą spódniczki. Zmieniły się także klubowe barwy: biel i błękit zastąpił ciemny granat i magenta. - Wszyscy mówią, że bardzo ładnie w nich wyglądamy. Ja muszę jeszcze się przyzwyczaić do spódniczki, natomiast koleżanki, które miały już okazję grać w takich strojach mówią, że są one bardzo wygodne - tak oceniła nowe "umundurowanie" Zaroślińska.