PLKS Pszczyna - Chemik Police 3:1 (25:17, 25:21, 23:25, 25:22)
Siatkarki Chemika Police doznały bolesnego przebudzenia. Wydawało się, że po ostatniej wygranej z Budowlanymi Toruń zawodniczki Mariusza Bujka nie będą miały większych problemów z pokonaniem PLSK-u Pszczyna, jednak kobieca siatkówka znów rozbłysła swoją nieprzewidywalnością. Spotkanie już od samego początku nic nie układało się po myśli siatkarek z północy kraju. Wyraźnie przegrany pierwszy set nie zapowiadał niczego dobrego. Niewiele lepiej było w kolejnej partii. Reprezentantki Chemika popełniały masę prostych błędów, miały również spore problemy z zakończenie swoich ataków. Pszczynianki natomiast grały jak w transie, zdobywając kolejne punkty. W kolejnej odsłonie meczu doszło to tak zwanego "syndromu trzeciego seta". Zawodniczki z Pszczyny zbyt bardzo chciały szybko zakończyć to spotkanie, jednak zemściło się to na nich i po zaciętej końcówce musiały uznać wyższość przeciwniczek. Sztuka ta udała się w kolejnej partii. Siatkarki beniaminka rozgrywek znów wróciły do początkowej dyspozycji i odniosły pewne zwycięstwo. Ten mecz z całą pewnością przejdzie do historii pszczyńskiej siatkówki, gdyż było to pierwsze zwycięstwo siatkarek z tej miejscowości w I lidze kobiet.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Gwardia Wrocław 0:3 (17:25, 23:25, 9:25)
Wygląda na, to że siatkarki z Ostrowca Świętokrzyskiego nie są obecnie w optymalnej dyspozycji. Co prawda przegranej z Gwardią Wrocław można było się spodziewać, jednak styl w jakim została poniesiona daje do myślenia. Spotkanie od samego początku kontrolowały przyjezdne z Wrocławia, które przez cały pierwszy set prowadziły różnicą kilku punktów. Druga partia byłą już znacznie bardziej ciekawsza. Miejscowe poczuły, że nie mają nic do stracenia i ich ataki i zagrywki stały się znacznie bardziej odważne. Na dodatek wrocławianki nie ustrzegły się kilku błędów. Gospodynie były już o krok od zwycięstwa, gdyż w końcówce prowadziły już różnicą trzech punktów. Wszystko zmieniło się gdy Rafał Błaszczyk poprosiło czas i udzielił swoim podopiecznym kilku istotnych wskazówek. Po tej podłamującej porażce siatkarki z Ostrowca Świętokrzyskiego całkowicie oddały spotkanie. W trzecim secie były już całkowicie bezradne i w żaden sposób nie potrafiły zatrzymać świetnie dysponowanych liderek tabeli.
Skra Bełchatów - Wisła Kraków 2:3 (25:20, 25:23, 20:25, 23:25, 8:15)
Wisła Kraków straciła kolejny punkt i w tym momencie do prowadzącej w tabeli Gwardii Wrocław traci pięć "oczek". Pierwszy set spotkania mniej więcej do połowy był bardzo zacięty i na tablicy wyników najczęściej ukazywał się wynik remisowy. Jednak w drugiej połowie krakowianki popełniły sporo błędów w przyjęciu, przez co musiały pogodzić się z porażką. Druga odsłona meczu również zapowiadała zwycięstwo miejscowych, które prawie przez cały czas prowadziły. W trzecim secie od samego początku mogliśmy oglądać zaciętą walkę o każdą piłkę. Minimalną przewagę jednak posiadały siatkarki Krzysztofa Mazurka, które mając na gardle przysłowiowy nóż musiały zrobić wszystko by przedłużyć swoje szanse na zwycięstwo. Sporo emocji przyniósł set numer cztery. Bełchatowianki prowadziły od samego początku i wydawało się, że bez większych problemów zainkasują na swoim koncie komplet punktów. Zawodniczki Wisły nie straciły jednak nadziei i zdołały doprowadzić do tie-breaka, który również padł łupem zawodniczek z Grodu Kraka.
Piast Szczecin - Sokół Chorzów 3:1 (25:20, 20:25, 25:23, 25:23)
Po pewnej wygranej nad Sokołem Chorzów, zawodniczki ze Szczecina umocniły się na trzecim miejscu w tabeli i ciągle pozostawiły sobie szanse na wspięcie się jeszcze wyżej. Piast od samego początku inauguracyjnej partii uzyskał wyraźną przewagę. Na dodatek siatkarki z Chorzowa wcale nie utrudniały zadania przeciwniczkom popełniając sporo błędów. W drugim secie chorzowianki zagrały znacznie lepiej. Zaczęły wykorzystywać kontry oraz popisywały się punktowymi blokami. Dwa ostatnie sety były niezwykle wyrównane. W trzecim przez dosyć długi czas żadna z drużyn nie potrafiła objąć znacznego prowadzenia. Miejscowe znów popełniały sporo błędów i głównej mierze przez to doszło do nerwowej końcówki, którą na swoją korzyść rozstrzygnęły szczecinianki. Ostatni set również mógł przyprawić o palpitacje serca. Pod koniec meczu zawodniczki Marka Mierzwińskiego prowadziły już 24:19 i wydawało się, że wszystko jest już skończone. Mimo to chorzowianki wygrały kolejne piłki i doprowadziły do stanu 24:23. Ku radości miejscowych kibiców Anna Róg skutecznym atakiem zakończyła całe spotkanie.
SMS Sosnowiec - Politechnika Częstochowa 3:2 (25:23, 20:25, 25:21, 22:25, 15:11)
Młode uczennice z Sosnowca ciągle na fali! Po ostatniej ważnej wygranej z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, zainkasowały kolejne dwa punkty w meczu z Politechniką Częstochowa. Tydzień temu częstochowianki rozgromiły PLSK Pszczyna i wydawało się, że wszystko powoli wraca do normy. Było to jednak złudne przeświadczenie. Pierwszy set po bardzo wyrównanej walce padł łupem miejscowych. Wyglądało na, to że częstochowianki wyciągnęły wnioski z wcześniejszej porażki i w drugiej odsłonie spotkania to one były górą. Po następnej partii siatkarki z Sosnowca prowadziły już 2:1. Przebieg czwartego seta może wprawiać w zdziwienie. Inicjatywę od samego początku po swojej stronie posiadały przyjezdne, które w pewnym momencie prowadziły różnicą dziesięciu punktów. Gospodynie jednak nie złożyły broni i pod koniec partii zdołały doprowadzić do remisu. Mimo to zawodniczki Mariana Kardasa zdołały się jeszcze zmobilizować i doprowadziły do tie-breaka, który od samego początku kontrolowały miejscowe juniorki.
Budowlani Toruń - pauza