Zeszłoroczna inauguracja siatkarskiej ekstraklasy zakończyła się zaskakującym zwycięstwem PTPS-u Piła nad Muszynianką, jednak w tym roku ciężko było spodziewać się podobnego rozstrzygnięcia; Siódemka Legionovia, choć niepozbawiona entuzjazmu, musiałaby zagrać niemal bezbłędne spotkanie, by nawiązać walkę z Atomem Trefl Sopot. Zadanie było tym trudniejsze, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom mistrzynie Polski już w pierwszej kolejce mogły skorzystać z usług zagranicznych zawodniczek; nadmorski klub w terminie wypełnił wszystkie zobowiązania wobec CEV i tym samym nie musiał dzielić losu niektórych klubów I ligi.
W pierwszych akcjach beniaminka ligi widać było sporo nerwowości; niedokładne piłki tylko powiększały dorobek punktowy sopocianek. Mistrzynie Polski nie brylowały jednak w zagrywce, przez co siatkarki z Legionowa mogły zaprezentować kilka efektownych (i co ważniejsze, skutecznych) zagrań. Dzięki nim gospodynie prowadziły jednym punktem na pierwszej przerwie technicznej. Niesione entuzjazmem zawodniczki Wojciecha Lalka korzystały z niepewnej obrony rywala, zaś lekko poddenerwowane sopocianki psuły kolejne piłki w ataku. Trener Jerzy Matlak niemal dyszał wściekłością na czasach, ale jego emocje nie pobudziły Atomówek, może poza Rachel Rourke, do odmiany niekorzystnej sytuacji (16:11). Kombinacje Kingi Bąk ze środkowymi przynosiły legionowiankom kolejne "oczka", ale mistrzynie Polski ochłonęły po początkowym kryzysie i wydawało się, że uda im się dogonić przeciwniczki. Końcówka seta należała jednak do Legionovii; przyczyniły się do tego karygodne błędy zgrania w zespole ich rywalek (25:21).
Radość z nieoczekiwanego początku dał beniaminkowi zastrzyk energii, który poskutkował szybkim prowadzeniem na początku kolejnej partii. Niespodziewanie to sopocianki grały tak, jakby dopiero awansowały do Orlen Ligi: bojaźliwie i niechlujnie. Zbicia atakującej Marty Łukaszewskiej spokojnie obijały blok rywalek (10:8). Sopocianki obudziły się dopiero po nieudanej kiwce Bąk i ataku w siatkę Łukaszewskiej; środkowa Dorota Pykosz nie pozwalała na wiele przeciwniczkom. Beniaminek ligi nie dawał jednak za wygraną i sprawiał rywalkom sporo kłopotów zagrywką. Za sprawą niezłej postawy przesuniętej na atak Anny Podolec sopocianki spokojnie zdobyły dwudziesty piąty punkt (19:25). Trzeci set rozpoczął się niemal identycznie jak poprzedni, czyli od prowadzenia gospodyń (4:1), ale Atom Trefl nie miał już problemu z doprowadzeniem do remisu. Dzięki postawie Małgorzaty Skorupy i Anny Sołodkowicz Legionovia zyskała niewielką przewagę, którą szybko straciła. Niezmordowane Rourke i Pykosz raz po raz zdobywały kolejne punkty (14:16). Legionowianki zatraciły ułańską fantazję z pierwszego seta i nie potrafiły przeciwstawić się lepiej zorganizowanym Atomówkom; choć zdeterminowane siatkarki z Legionowa obroniły trzy piłki setowe, na czwartą zabrakło im już siły (23:25).
Wygrana w trudnej końcówce seta zmobilizowała sopocianki do pewnego prowadzenia od samego początku; Klaudia Kaczorowska coraz częściej przedzierała się przez defensywę rywalek (4:8). Trener Lalek apelował do swoich siatkarek o częstsze podejmowanie ryzyka, ale przy niesamowitej w ataku i na zagrywce Rourke gospodynie niewiele mogły zdziałać. Legionovia imponowała w pojedynczych kombinacjach, zaś drużyna z Sopotu niemal w każdej akcji; rozgrywająca beniaminka nie radziła sobie z blokiem przeciwniczek. Mistrzynie Polski spokojnie grały swoją najlepszą siatkówkę, na co zmęczone legionowianki nie znajdowały już odpowiedzi. Mecz zakończyły dwa zbicia Podolec i blok Szelukiny (16:25).
Siódemka Legionovia Legionowo - Atom Trefl Sopot 1:3 (25:21, 19:25, 23:25, 16:25)
Legionovia: Bąk, Gierak, Łukaszewska, Sołodkowicz, Skorupa, Maciejczyk, Siwka (libero) oraz Michajlenko, Marinova, Chojnacka, Jóźwicka
Atom Trefl: Bełcik, Pykosz, Szelukina, Coimbra, Rourke, Kaczorowska, Zenik (libero) oraz Podolec, Wilk
MVP: Rachel Rourke (Atom Trefl)
Sędziowie: Jacek Sęk (sędzia główny), Szymon Pindral