Staniucha-Szczurek: Były motyle w brzuchu

Przyjmująca Tauronu MKS byłą jedną z bohaterek sobotniego spotkania w dąbrowskiej hali Centrum. Sama zawodniczka była zaskoczona swoją dyspozycją po dłuższym rozbracie z siatkówką.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Kto by pomyślał, że zawodniczka wracająca do profesjonalnej siatkówki po rocznym urlopie macierzyńskim już w swoim pierwszym spotkaniu zagra tak znakomicie? Joanna Staniucha-Szczurek, bo o niej mowa, zmieniła Charlotte Leys w pierwszym secie meczu Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza z Budowlanymi Łódź. O ile przyjmująca nie uchroniła swojej ekipy przed porażką w inaugurującej spotkanie partii, o tyle kolejne sety były już prawdziwym popisem zawodniczki. 18 zdobytych punktów i niemal 70 procent skuteczności w ataku - te statystyki mówią same za siebie. - Dziękuję bardzo za pochwały! Wróciłam do składu po dłuższej przerwie po to, być wesprzeć zespół. Cieszę się, że powoli, krok po kroku wracam do swojej optymalnej dyspozycji. Na szczęście wszystko teraz idzie w dobrym kierunku i mogłem pomóc swojej drużynie - skromnie przyznała siatkarka, wyraźnie zaskoczona swoją aktualną dyspozycją.

Poza Staniuchą-Szczurek na parkiet weszły także Joanna Kaczor i Magdalena Śliwa, rozpoczynające mecz z kwadratu rezerwowych. Po raz kolejny potwierdziło się, że w przypadku drużyny z Dąbrowy Górniczej trudno mówić o zawodniczkach podstawowych i zmienniczkach: wspomniane siatkarki godnie zastąpiły swoje koleżanki i poprowadziły Tauron MKS ku zwycięstwu. - Mamy naprawdę bardzo fajny skład, dzięki czemu nasz trener ma prawdziwy komfort w ustalaniu meczowej szóstki: może przeprowadzać różne zmiany, a rezerwowe na pewno nie pogorszą poziomu gry - potwierdziła była siatkarka BKS-u Bielsko-Biała.

Samo sobotnie spotkanie w hali Centrum nie należało do tych, które na trwałe zapiszą się w historii siatkówki. Oba zespoły nie ustrzegły się sporej ilości pomyłek, zwykle wynikających z nerwowości w grze, braku optymalnego zgrania i braku koncentracji. - Te pierwsze ligowe kolejki to zawsze spora gra nerwów. Mecz Atomu z Legionovią pokazał, że na początku sezonu faworyci często mają problemy z pokonaniem teoretycznie słabszych rywali. Oczywiście, wcale nie uważam zespołu z Łodzi za słaby: to bardzo waleczna ekipa, która zawsze jest wymagającym przeciwnikiem. Cieszymy się z wygranej, ponieważ da nam ona komfort psychiczny przed kolejnym meczem - powiedziała przyjmująca.

- Na pewno przed spotkaniem pojawiła się lekka trema, ale już kiedyś powiedziałam, że jeżeli nie będę czuła przed spotkaniami motyli w brzuchu, to kończę z uprawianiem sportu (śmiech). Taki stres zawsze motywuje mnie do lepszej gry - tak odpowiedziała zawodniczka na pytanie o napięcie związane z pierwszym oficjalnym występem po tak długiej przerwie.

Kolejny mecz dąbrowianki rozegrają na wyjeździe z AZS-em Białystok. Wydaje się, że młody zespół z Podlasia nie powinien być wymagającym przeciwnikiem dla dąbrowianek, jednak sama Staniucha-Szczurek uważała inaczej: - Na pewno nie będzie łatwo, tym bardziej, że hala w Białymstoku jest dość specyficzna. To mały obiekt i niekiedy panuje w nim kociokwik, dlatego ciężko się tam gra. Na pewno to my będziemy faworytem meczu, natomiast zawsze trudno jest grać z tymi potencjalnie słabszymi rywalami. W tym zespole grają młode dziewczyny, które nie mają nic do stracenia. Ich porażka z nami będzie w jakiś sposób usprawiedliwiona, ale nasza ewentualna wpadka już nie - przestrzegała przed lekceważeniem rywalek przyjmująca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×