- Bardzo się cieszę, że na inaugurację zagraliśmy dobry mecz. Tym bardziej, że zdecydowanie pokonaliśmy rywali przed własną publicznością. Wynik oraz nasza postawa dobrze rokują na przyszłość - zauważa Patryk Czarnowski, środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Podopieczny Lorenzo Bernardiego od dłuższego czasu borykał się z problemami zdrowotnymi, lecz w spotkaniu przeciwko Effectorowi Kielce wystąpił od pierwszego gwizdka. - Przed tym meczem pojawił się dylemat, czy zagram. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem się jednak zaprezentować naszym kibicom, którym bardzo dziękuję za doping. Na trybunach było pomarańczowo, głośno i czuło się wsparcie fanów. Jednym słowem fantastycznie. Miło wrócić do Jastrzębia i zagrać w takiej atmosferze - mówi uśmiechnięty siatkarz górniczej ekipy.
Nie wszystko układało się jednak po myśli jastrzębian, na co mogłaby wskazywać gładka wygrana. W drugiej i trzeciej partii gospodarze musieli odrabiać kilkupunktowe straty. - Musimy popracować nad dobrym rozpoczęciem seta. Tylko pierwsza partia była wyrównana na jej początku. Pozostałe dwie rozpoczęliśmy od strat punktowych - przyznaje jastrzębianin. Śląska ekipa borykała się z tym problemem również w poprzednich rozgrywkach o mistrzostwo Polski, kończąc ostatecznie na czwartym miejscu.
Drużyna Jastrzębskiego Węgla w sposób zdecydowany wygrała tylko inauguracyjną partię (25:15). W dwóch pozostały trwała walka do samego końca i nie był to jedynie wynik "gapiostwa" gospodarzy w początkowej fazie tych setów, lecz również bardzo dobrej postawy podopiecznych Dariusza Daszkiewicza.
- Pierwszy mecz to zawsze dodatkowe emocje. Nikt tak naprawdę nie wie, na co go stać. Drużyna z Kielc, mimo ogromnych przedsezonowych problemów ze znalezieniem sponsora, zaprezentowała się bardzo dobrze. Siatkarze Effectora nie popełniali zbyt dużej liczby błędów i pokażą jeszcze w tym sezonie na co ich stać. Z pewnością postawią kolejnym rywalem poprzeczkę bardzo wysoko - wyrokuje Patryk Czarnowski.