Siatkarki AZS Białystok od kilku lat walczą o utrzymanie i nic nie wskazuje na to, aby w obecnym sezonie coś się w tej kwestii zmieniło. Co gorsza, po porażce w pierwszej kolejce z Bankiem BPS Muszynianką Muszyna, podopieczne trenera Czesława Tobolskiego na ligowe punkty najprawdopodobniej będą musiały poczekać jeszcze kilka tygodni. Terminarz gier nie jest bowiem sprzymierzeńcem białostoczanek, które w kolejnych dwóch meczach również zagrają z kandydatami do walki o medale: Tauronem Dąbrowa Górnicza i Aluprofem Bielsko-Biała. Czy ewentualna seria niepowodzeń nie obniży morale Akademiczek? - Mamy silnych przeciwników w tych pierwszych meczach sezonu, ale nie możemy załamywać się niepowodzeniami. Wręcz przeciwnie, trzeba to brać jako lekcję, z której można wyciągnąć wnioski - powiedziała Ewa Cabajewska w rozmowie z Kurierem Porannym.
Spokój po pierwszym meczu zachował również trener Tobolski, który mimo przegranej 0:3 chwalił swoje podopieczne za wolę walki i ambicję. Do osiągnięcia lepszego wyniku zabrakło jedynie skuteczności w ataku i przyjęciu. W tym elemencie szczególnie zawiodły reprezentantki Trynidadu i Tobago. - Wydaje mi się, że brakowało zgrania, a na dodatek Channon Thompson miała trochę problemów z przyjęciem i to chyba odbiło się na jej grze w ataku i zagrywce. Krystle Esdelle z kolei parę razy dostała sytuacyjne piłki, których nie skończyła. Każdy ma wobec niej spore oczekiwania, ale ona potrzebuje jeszcze czasu - tłumaczyła kapitan białostockiego zespołu swoje koleżanki na łamach Kuriera Porannego.
Źródło: Kurier Poranny