Wojciech Ferens: Ciężko nas było ugryźć

Akademickie derby pomiędzy Indykpolem AZS-em Olsztyn a Wkręt-metem AZS-em Częstochowa przebiegały pod dyktando tych pierwszych. - Wygraliśmy koncentracją - oceniał na gorąco Wojciech Ferens.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź

Dwa akademickie zespoły złożone z bardzo młodych zawodników rozegrały w sobotę spotkanie w Olsztynie, jednak przebieg meczu pokazał dużo większą dojrzałość gospodarzy z Indykpolu AZS-u. Przyjmujący Wojciech Ferens w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl starał się nie oceniać zbyt surowo swoich przeciwników. - Nie określałbym ich jako dużo słabszych od nas. AZS Częstochowa to dobry zespół, który dysponuje ogromnym potencjałem. Ten mecz wygraliśmy koncentracją w poszczególnych elementach. Utrzymywaliśmy poziom w przyjęciu, ataku, świetnie zagraliśmy blokiem. Dzisiaj ciężko było nas ugryźć. To świetna zaliczka na sezon. Oby takich meczów było jak najwięcej. Oby sezon był dla nas zdrowy i przebiegał na takim poziomie koncentracji jak dzisiejszy mecz. W Rzeszowie naszym mankamentem było przyjęcie, a tu potrafiliśmy utrzymać je "w ryzach".

Po stracie Metodiego Ananiewa ciężar gry w ataku wyraźnie przesunął się na osobę Bartosza Krzyśka, MVP sobotniego spotkania. Atakujący już w kolejnym meczu był solidnie obciążony zdobywaniem punktów i trzeba przyznać, że z zadania wywiązał się bardzo dobrze. - Bartek Krzysiek jest atakującym. Dysponuje odpowiednimi parametrami i aż prosi się, żeby wystawić mu piłkę. Ale jeśli Bartek ma być liderem na tle tak grającego zespołu jak dzisiaj, to ja mogę mu kreować grę przez cały sezon - stwierdził z uśmiechem Ferens, który, trzeba dodać, siłą rzeczy przejął na siebie ciężar odbierania zagrywek. Obok siebie na przyjęciu ma bowiem teraz Łukasza Szarka, nominalnego atakującego.

Trudne sytuacje hartują i rozwijają, a Ferens został już zauważony przez selekcjonera reprezentacji Andreę Anastasiego. W sezonach poolimpijskich bywają nowe rozdania i z pewnością warto mieć reprezentacyjne marzenia. - Ciężko mi na razie o tym mówić - zawodnik spokojnie ocenił swoje szanse. - Jesteśmy na początku sezonu i wiele może się wydarzyć. W ubiegłych dwóch sezonach nasza drużyna to pokazała. Przede wszystkim życzymy więc sobie zdrowia. Jeśli potem uda się wykorzystać to, co dała mi matka natura i co wypracowałem na treningach… oby to się sprawdziło. Póki co na nic nie liczę, to dopiero drugi mecz sezonu. Na razie gramy dalej!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×