Markowa zagrywka: Kolejna przygoda Jastrzębskiego Węgla

W najbliższą środę siatkarze Jastrzębskiego Węgla rozpoczną kolejna przygodę w europejskich pucharach. Były w tych rozgrywkach wzloty, były też upadki. A co napisze najnowsza historia?

Ekipa z Jastrzębia zainaugurowała występy na europejskich parkietach po zajęciu czwartego miejsca w lidze w sezonie 1989/1990. Wtedy, obecny zespół Jastrzębskiego Węgla, nosił nazwę KS Jastrzębie Borynia. Nie był to jednak występ okazały i zakończył się w początkowej fazie rywalizacji, po przegranym dwumeczu z belgijskim zespołem Debic Zonhoven.

W kolejnym sezonie jastrzębianie również Europy nie zawojowali, odpadając z zespołem z Finlandii, po czym nastąpiła dekada przerwy w występach w europejskich pucharach. Na parkiety Europy górniczy klub z Jastrzębia wrócił dopiero w sezonie 2001/2002 i grał na nich nieprzerwanie przez kolejnych 10 lat.

Były starty, lecz znaczących sukcesów brakowało. Przyszedł jednak sezon 2008/2009. Europejska przygoda nie zaczęła się wprawdzie szczęśliwie, bo od dwóch porażek z Olimpiakosem Pireus. Ivan Miljković, grający wtedy w barwach greckiego zespołu, wraz z partnerami nie pozostawił jastrzębianom złudzeń, co wiązało się z odpadnięciem śląskiej ekipy z Pucharu CEV. Nie był to jednak koniec walki o pucharowe trofeum, bo jastrzębianie dalej rywalizowali, tyle tylko, że w niżej notowanym Challenge Cup.

Podopieczni Roberto Santilliego, bo on wówczas prowadził Jastrzębski Węgiel, szli przez kolejne rundy jak burza i w bezpośredniej walce o Final Four wspomnianego Challenge Cup "skrzyżowali rękawice" ze słynnym Sisleyem Treviso. Porażka 2:3 u siebie nie dawała zbytnich nadziei na awans do ostatecznej rozgrywki. Włoski szkoleniowiec, przed spotkaniem rewanżowym, odkrył jednak niesamowity talent na pozycji atakującego w osobie młodego Igora Yudina. Australijczyk występował do tej pory w Jastrzębskim Węglu na przyjęciu, a przekwalifikowanie go na atakującego okazało się strzałem w dziesiątkę.

Polski zespół sensacyjnie pokonał włoskich rywali 3:1 na ich terenie i awansował do Final Four. Turniej finałowy rozegrano w tureckim Izmirze, a jastrzębianie zajęli w nim drugie miejsce, ulegając w finale gospodarzom po tie-breaku. Najlepiej przyjmującym imprezy uznano Pawła Ruska, ikonę Jastrzębskiego Węgla.

Duży sukces górniczej ekipy, ale nie największy w historii występów w europejskich pucharach, bo ten miał miejsce wiosną 2011 roku. Jastrzębianie bardzo słabo spisywali się w sezonie 2010/2011 w PlusLidze, a i w Lidze Mistrzów zanotowali trzy porażki w trzech meczach. Władze klubu zdecydowały o zmianie szkoleniowca i Igora Prielożnego zastąpił Lorenzo Bernardi. To właśnie legenda światowej siatkówki doprowadziła ekipę Jastrzębskiego Węgla do Final Four Ligi Mistrzów. Zanim jednak podopieczni najlepszego siatkarza XX wieku wyjechali na turniej finałowy do Włoch, wyszli z ogromnej opresji w zmaganiach grupowych, a następnie stoczyli pasjonujący bój z ekipą Noliko Maaseik o wyjazd do Bolzano.

W hali "Jastor" polski zespół pokonał Noliko 3:2, by w rewanżu przegrać 0:3. O wszystkim decydował złoty set, w którym minimalnie lepsi okazali się jastrzębianie, pokonując przeciwników 17:15. Na więcej już tę drużynę nie było stać i Jastrzębski Węgiel ostatecznie zajął czwarte miejsce w Final Four, notując największy sukces w historii klubu na europejskiej arenie.

24 października 2012 roku śląska drużyna, po rocznej przerwie, znów zagra na europejskich parkietach. Pierwszym rywalem w Pucharze CEV 2012/2013 będzie francuski zespół Rennes Volley 35. Miejmy nadzieję, że siatkarze Jastrzębskiego Węgla godnie będą reprezentować Polskę w tych rozgrywkach, a ich kolejna pucharowa przygoda będzie trwała aż do wiosny.

Marek Knopik

Komentarze (0)