Puchar CEV: Wygrane Igtisadchi i Fenerbahce

Pierwszą rundę zmagań w kobiecym Pucharze CEV zainaugurowały dwa spotkania. Obyło się w nich bez sensacji; swoje mecze pewnie wygrały zespoły z Azerbejdżanu i Turcji.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Nietrudno było wskazać, kto ma większe szanse na wygraną w starciu pomiędzy azerskim Igtisadchi Baku i holenderskim Sliedrecht Sport. Drużyna ze stolicy Azerbejdżanu, wzmocniona przed sezonem niemal całą kadrą narodową Tajlandii oraz Nancy Metcalf i Caroline Gattaz miała za zadanie szybko odprawić mało znane rywalki, co udało im się w stu procentach. Jedynie drugi set spotkania różnił się od pozostałych, w których Igtisadchi osiągało od początku zdecydowaną przewagę. Holenderki potrafiłu wyjść na nieznaczne prowadzenie (3:7, 8:11), by zaraz potem gwałtownie je stracić i pozwolić przeciwniczkom na pewne zwycięstwo. Wyróżniającą się postacią w zwycięskim zespole była wspomniana Metcalf (13 punktów), kroku dotrzymała jej koleżanka Onuma Sittirak (12 "oczek").

Dla klubu o takim potencjale i ambicjach jak Fenerbahce Universal Stambuł udział w Pucharze CEV zdecydowanie nie jest szczytem marzeń, ale Turczynki nie odpuszczają mniej prestiżowych zmagań i pewne prą do sukcesu. Co prawda, pierwszy set meczu z Chimikiem Jyżny kompletnie im nie wyszedł, jednak kolejne partie spodziewanie padły łupem "Żółtych Aniołów". Prawdopodobnie dla Fenerbahce ważniejsza od zwycięstwa na Ukrainie była obecność na parkiecie Yeong-Koung Kim, która dołączyła do zespołu po uzyskaniu od koreańskiej federacji siatkówki certyfikatu międzynarodowego. Mecz miał dwa polskie akcenty: w tureckiej ekipie wystąpiła Berenika Okuniewska, zaś drugim sędzią spotkania była Agnieszka Michlic.

Wyniki:

Igtisadchi Baku - Sliedrecht Sport 3:0 (25:17, 25:18, 25:22)
Chimik Jużny - Fenerbahce Stambuł 1:3 (25:19, 11:25, 22:25, 22:25)

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×