Zarówno drużyna PTPS-u Piła jak i AZS-u Białystok sobotnim pojedynkiem chciała sobie poprawić humory po ostatnich nie najlepszych występach. Pilanki w ubiegłym tygodniu dość niespodziewanie przegrały z Budowlanymi Łódź. - Mam nadzieję, że w Łodzi przytrafił nam się po prostu słabszy dzień[color=#000000] - mówiła rozgrywająca wielkopolskiej ekipy, Marina Katić.
W jeszcze trudniejszej sytuacji do meczu podchodziły Akademiczki z Białegostoku. Zespół Czesława Tobolskiego sezon rozpoczął od trzech porażek 0:3. Wydawało się, że przełamanie Podlasianek przyszło po zwycięstwie 3:1 nad SVS Post Schwechat w Pucharze CEV i zdobyciu jednego "[/color]oczka" w starciu ligowym z Impelem Wrocław. Można jednak odnieść wrażenie, że na swoje nieszczęście białostoczanki całą, mozolnie kumulowaną dobrą energię zaprzepaściły w ostatni wtorek w Austrii, gdy w fatalnym stylu poległy w rewanżowym spotkaniu z SVS Post i odpadły z CEV CUP.
Podlasianki tylko na początku pierwszej partii pojedynku z PTPS-em próbowały zadać temu kłam. Zaczęły bowiem obiecująco od prowadzenia 5:2. Im dalej w las tym było jednak o wiele gorzej. Gospodynie szybko zaczęły przejmować inicjatywę. Pilanki fantastycznie przyjmowały zagrywkę rywalek. Wręcz można powiedzieć, iż serwis Akademiczek nie robił im żadnej krzywdy. To od razu przekładało się na skuteczność w ataku podopiecznych Mirosława Zawieracza. W tym elemencie szczególnie brylowała młoda Serbka Tijana Malesević, która w premierowej odsłonie meczu zdobyła dla swojej ekipy 6 punktów. Zespół z Piły wygrał zdecydowanie 25:15.
W drugim secie trwał zwycięski marsz PTPS-u. Wielkopolanki dominowały na parkiecie. W zdobywaniu "oczek" coraz wyraźniej zaczęła wspierać Tijanę Malesević Natalia Krawulska. Z białostoczankami natomiast działo się coś, co trudno wytłumaczyć. Zawodniczki z Podlasia nie przyjmowały źle zagrywki swoich rywalek, co było do tej pory największą ich bolączką w rywalizacji w Orlen Lidze. Jednak mimo całkiem poprawnego przyjęcia, Akademiczki kiepsko spisywały się w ataku. Na nic nawet się zdały pojedyncze zrywy Trynidadek: Sinead Jack czy Channon Thompson. Zespół AZS-u poległ 16:25.
Trzecia partia zanim się na dobre zaczęła, to już tak naprawdę się skończyła. Pilanki w ekspresowym tempie wyszły na prowadzenie 8:1, a później 16:4. Białostoczanki mogły zacząć się obawiać, czy uda im się w tym secie przekroczyć magiczną granicę 10 punktów. Na swoje szczęście nie dopuściły do aż takiej klęski i przegrały ostatecznie "tylko" 14:25.
Sobotni pojedynek PTPS wygrał zasłużenie 3:0 i potwierdził, że w tym sezonie trzeba będzie się z nim liczyć. Natomiast sytuacja AZS-u zaczyna robić coraz bardziej nieciekawa. Akademiczki przegrały wszystkie spotkania w lidze i z jednym punktem okupują ostatnie miejsce w tabeli.
PTPS Piła - AZS Białystok 3:0 (25:15, 25:16, 25:14).
PTPS: Kuligowska, Martałek, Malesević, Lis, Krawulska, Katić, Wysocka (libero) oraz Paszek, Naczk.
AZS: Kurnikowska, Jack, Cabajewska, Rzenno, Esdelle, Chmiel, Bulbak (libero) oraz Thompson, Polak, Grant.
MVP : Malesević (PTPS).