Zgodnie z planem - relacja z meczu PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn

Bez większych problemów wicemistrzowie Polski pokonali Indykpol AZS Olsztyn w ramach zaległego spotkania 3. kolejki PlusLigi. Podopiecznym Radosława Panasa udało się urwać PGE Skrze seta.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

PGE Skra Bełchatów kręci się w meczowej karuzeli i ani myśli schodzić z niej niepewnym krokiem. Po środowym zwycięstwie w ramach Ligi Mistrzów nad Dynamem Moskwa, nadszedł czas na plusligowego rywala, jakim był Indykpol AZS Olsztyn. A to jeszcze nie koniec kręcenia się, bowiem już w sobotę podopiecznych Jacka Nawrockiego czeka starcie w Częstochowie z tamtejszym Wkręt-metem AZS.

W porównaniu do meczu rozgrywanego dzień wcześniej, szkoleniowiec wicemistrzów Polski postanowił dokonać dwóch roszad w wyjściowej szóstce. W ten sposób na placu gry pojawili się Yosleyder Cala oraz Michał Bąkiewicz w miejsce Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego. Nic zresztą dziwnego, że Jacek Nawrocki korzysta z szerokiego składu, skoro jego zespół w cztery dni rozegrać ma aż trzy mecze.

Jednakże nie cała szóstka została zmieniona, czego efektem było wolniejsze niż zazwyczaj wchodzenie zawodników w mecz. Przez połowę pierwszej partii wynik oscylował co chwilę w granicach remisu, jednakże nie wynikało to bynajmniej z dobrej gry, raczej z popełnianych błędów przez obie drużyny. Po drugiej przerwie technicznej (16:14) pomyłek mniej popełniali gospodarze, którzy zaczęli kreować grę na boisku. Interweniował Radosław Panas a po chwili Wojciech Ferens posłał asa serwisowego i przewaga bełchatowian stopniała do jednego oczka (18:17). Jednakże dalsza konsekwentna gra Skry sprawiła, że goście ponownie musieli próbować gonić wynik, lecz próba nie była udana.

Od dwóch punktowych ataków Aleksandara Atanasijevicia rozpoczęli bełchatowianie drugą partię. I wszystko odbywałoby się zgodnie z planem, gdyby nie zadyszka, jaka przydarzyła się podopiecznym Jacka Nawrockiego tuż po pierwszym time-oucie. Serbski atakujący Skry miał problemy, aby trafić w boisko, z kolei po stronie olsztynian dobrze spisywali się Ferens i Bartosz Krzysiek. A przewaga na korzyść przyjezdnych rosła (13:11, 16:13). Wydawało się, że ten set już zostanie spisany na starty, gdy wtem do akcji wkroczył Mariusz Wlazły i kąsał rywali to zagrywką, to atakiem. Olsztynianie przyparci do muru musieli uznać wyższość Skry.

Siatkarze z Warmii i Mazur nie poddali się jednak bez walki - co jest charakterystyczne dla wszystkich zespołów prowadzonych przez Radosława Panasa. Nie mając nic do stracenia doprowadzili do sytuacji, w której to Skra musiała gonić wynik. Taki stan rzeczy miał miejsce od początku do końca trzeciego seta - Akademicy raz objąwszy prowadzenie nie wypuszczali go aż do momentu, kiedy na tablicy świetlnej po ich stronie ukazał się 25. punkt.

W ten sposób olsztynianie solidnie rozsierdzili zawodników Skry. Skuteczny na boisku był Wytze Kooistra, który jak nie blokiem, to atakiem bądź zagrywką pognębiał AZS. Przewaga - początkowo dwu-trzypunktowa - przybierała na sile, by w najwyższym punkcie osiągnąć sześć oczek (20:14). Wówczas tylko nieoczekiwany zryw Akademików mógłby odwrócić losy partii i meczu. Tak się jednak nie stało, a kropkę nad i postawił Atanasijević.

PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:20, 25:20, 20:25, 25:21)

PGE Skra: Kooistra, Kłos, Woicki, Atanasijević, Cala, Bąkiewicz, Zatorski (libero) oraz Wlazły, Vincić, Winiarski.

Indykpol AZS: Ferens, Krzysiek, Hernan, Hain, Sobala, Szarek, Żurek (libero) oraz Gunia, Mariański, Skup.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×