Występ Piotra Nowakowskiego stał w środowym meczu pod znakiem zapytania. Jednak to "Pit" wystąpił w podstawowym składzie, a na trybunach zasiadł Grzegorz Kosok. - Grzesiu ma problemy zdrowotne. Nie ukrywam, że ja też jeszcze nie jestem w pełni zdrowy. Stało się jednak tak, że dzisiaj to ja musiałem zagrać, bo byłem bardziej zdolny do gry niż "Kosa" - powiedział po spotkaniu środkowy.
Nowakowski wystąpił, ale okazji do popisu nie miał zbyt wiele. Wszystko przez piekielnie mocną zagrywkę zawodników Cuneo, którzy uniemożliwiali rzeszowianom dokładne przyjęcie, przez co nie można było grać środkiem. - Włosi mocno "pocisnęli" nas zagrywką. Ten element wychodził im naprawdę perfekcyjnie. Myśleliśmy, że ta dobra dyspozycja w polu serwisowym nie będzie trwała wiecznie, ale w ważnych momentach funkcjonowało to wzorowo - komentował siatkarz.
Resovii nie idzie ostatnio zbyt dobrze. Przegrali trzy spotkania pod rząd (w tym jedno z juniorami AZS-u). Jednak mecz w LM z włoską drużyną miał pomóc im w odbudowaniu swojej gry. Nowakowski uważa, że ich gra nie była najgorsza - Poza pierwszym setem nie wyglądaliśmy źle. Ważne, że po takim meczu z Częstochową, udało nam się zebrać w sobie i nie zagrać całkiem źle. Oczywiście dobrze byłoby zdobyć jakieś punkty, aby myśleć o zwycięstwie w grupie. Za tydzień rewanż w Cuneo i będziemy walczyć do końca.
Przed mistrzami Polski spotkanie z Effectorem Kielce, który w tabeli zajmuje aktualnie czwarte miejsce. Czy Resovii uda się wreszcie wygrać? - Na pewno musimy wygrać ten mecz i pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że to wyjdzie. Liczę na to bardzo mocno, zresztą tak jak i wszyscy w Rzeszowie - podsumował Nowakowski.