Podopieczni Jakuba Bednaruka po dwóch wyjazdowych zwycięstwach z AZS-em Olsztyn i Effectorem Kielce awansowali na drugie miejsce w tabeli PlusLigi. W piątkowy wieczór stanęli przed szansą objęcia prowadzenia w ekstraklasie. Warunkiem było zwycięstwo za trzy punkty.
Zadania nie ułatwiał rywal. Gdańszczanie z racji nie najlepszego dorobku w lidze, przystąpili do starcia z Inżynierami nie mając nic do stracenia. Już w pierwszej partii pokazali, że nie będą chłopcami do bicia: mimo początkowego niewielkiego prowadzenia gospodarzy, odskoczyli przy drugiej przerwie technicznej na cztery oczka i ten dystans nie tylko utrzymywali, ale i zwiększali. W międzyczasie heroiczną pogonią za piłką popisał się Matti Hietanen, który wskoczył na stolik sędziowski, jednak tym razem piłka była szybsza od zawodnika. W końcówce warszawianie zamiast gonić wynik, popełnili kilka błędów a dzieła dokończył ex-Inżynier, Paweł Mikołajczak.
Stołeczni siatkarze nie mieli innego wyjścia, jak tylko odpłacić przeciwnikowi tym samym. Przed pierwszym time-outem zawodnicy z Gdańska dwukrotnie przekonali się o sile bloku Politechniki i od tego momentu (7:5) już nie pozwolili na to, żeby goście odrobili straty. Serią skutecznych zagrywek popisał się Maciej Pawliński, a Inżynierowie swobodnie doprowadzili do wyrównania stanu meczu.
Gorąco się zrobiło na boisku i przy stoliku sędziowskim w trzeciej partii. Po dobrym otwarciu Politechnice przydarzył się przestój, który błyskawicznie wykorzystali rywale. Swoje piętno na obrazie gry odcisnął challenge po drugiej przerwie technicznej (16:14), kiedy to stan rywalizacji został cofnięty na 15:14. Taki stan rzeczy wybił nieco Inżynierów z rytmu, bowiem w ostateczności to przyjezdni prowadzili na drugim czasie technicznym. Kilkadziesiąt sekund przerwy dobrze zrobiło podopiecznym Jakuba Bednaruka i po wznowieniu gry wzięli się ostro do roboty. Sprawę ułatwiła zagrywka Macieja Zajdera, goście zaczęli się mylić a ponadto do głosu doszedł challenge: obydwa zespoły posiłkowały się wideoweryfikacją; Lotos Trefl obronił dwie piłki setowe. Zniecierpliwienie okazał Fabian Drzyzga i to on kiwką z drugiej piłki zakończył partię.
Zawodnicy prowadzeni przez Dariusza Luksa nie mieli w planach oddania meczu bez walki. Dlatego też zakasali rękawy i od pierwszych minut czwartego seta zaczęli punktować (3:0). Raz nabrawszy wiatru w żagle gdańszczanie postanowili nie schodzić z kursu na zwycięstwo w tej partii. Najbliżej doprowadzenia do remisu Inżynierowie byli przy stanie 18:17 po dotknięciu siatki przez rywali. Tak się jednak nie stało i to przyjezdni doprowadzili do remisu, ale w całym spotkaniu.
Z wysokiego C Lotos Trefl rozpoczął tie-breaka (4:1). Warszawianie za sprawą Macieja Pawlińskiego i Pawła Adamajtisa usiłowali odrabiać straty, ale i oni nie ustrzegli się błędów. Inżynierowie nie byli w stanie przeciwstawić się rywalom, skutkiem czego doznali pierwszej porażki po serii pięciu zwycięstw.
Spotkanie inaugurujące 7. kolejkę PlusLigi, chociaż pięciosetowe, nie stało na wysokim poziomie. Bardzo wysoka liczba błędów (około 60 łącznie) zdecydowanie wpłynęła na jakość gry.
AZS Politechnika Warszawska - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (17:25, 25:18, 25:22, 20:25, 9:15)
Politechnika: Drzyzga, Nowak, Pawliński, Szymański, Zajder, Wierzbowski, Potera (libero) oraz Olenderek (libero), Adamajtis, Dryja, Siezieniewski.
Trefl: Łomacz, Gawryszewski, Hietanen, Mikołajczak, Kaźmierczak, Żaliński, Rusek (libero) oraz Mika, Mikołajczak, Szczurek, Kamiński, Kaczmarek B. (libero), Kaczmarek M.
MVP: Grzegorz Łomacz (Lotos Trefl)