Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów polecieli do Włoch bez kontuzjowanych Piotra Nowakowskiego i Oliega Achrema. Aby spełnić wymóg 12 graczy w składzie, z urazem kolana do Cuneo udał się Grzegorz Kosok. Początek spotkania ułożył się zdecydowanie lepiej dla gospodarzy, którzy szybko obieli prowadzenie (3:0). Przyjezdni zdołali wrócić do gry dzięki skutecznej grze na siatce Nikoli Kovacevicia. Po dobrej zagrywce ("jump float") Łukasza Perłowskiego, rzeszowianie zdołali wyrównać (3:3). Ósmy punkt dla Resovii wywalczył Paul Lotman i to goście schodzili na pierwszą przerwę techniczną prowadząc (7:8).
W kolejnej fazie seta gra była bardziej wyrównana. Podczas drugiego time-outu to gracze Cuneo prowadzili jednym "oczkiem" (16:15). Po przerwie gospodarze odskoczyli rywalom na kilka punktów. Wszystko za sprawą m.in. świetnych ataków Cwetana Sokołowa oraz Holendra Nimira Abdela-Aziza, którego trener gospodarzy wpuścił na zagrywkę. Młody zawodnik "wypunktował" podopiecznych Andrzeja Kowala serwisem i zapewnił swojej drużynie bezpieczne prowadzenie w partii (23:16). Rzeszowianie próbowali odrabiać straty, jednak różnica punktowa okazała się być zbyt duża. Ostatecznie inauguracyjny set zakończył się triumfem Cuneo 25:19.
Druga partia rozpoczęła się lepiej dla przyjezdnych. Na parkiecie od pierwszych minut grał Jochen Schops (zastąpił słabo spisującego się Zbigniewa Bartmana). Po grze punkt za punkt, siatkarze Resovii zakończyli na swoją korzyść pasjonującą i długą wymianę (4:6). Chwilę później "oczko" z zagrywki wywalczył Paul Lotman i to rzeszowianie schodzili na pierwszą przerwę techniczną prowadząc (5:8). Tuż po niej "Pasom" udało się zablokować Sokołowa, a asem popisał się Lotman (5:10). Mistrzowie Polski sprawiali wrażenie dużo bardziej pewnych siebie. Co więcej, poprawili zagrywkę (dobra gra Lotmana i "floaty" Perłowskiego). W szeregach gospodarzy pojawiła się nerwowość, a co za tym idzie błędy (8:16). Po przerwie technicznej rzeszowianie grali konsekwentnie, na siatce blokowany był Sokołow, a punkt asem wywalczył Kovacevic (10:21). Pod koniec seta Lukas Tichacek zaczął wykorzystywać na środku Perłowskiego, a to przyniosło efekty. Set zdecydowanie wygrali przyjezdni (14:25).
Pierwsze minuty trzeciej odsłony to ciekawa gra obydwóch drużyn. Początek tego seta był niezwykle wyrównany. Żadna z ekip nie była w stanie uciec przeciwnikowi na kilka punktów (5:5). Chwilę później dobry moment w grze zanotowali gracze Cuneo, którzy "wyciągali" niemal wszystkie piłki posyłane przez przyjezdnych. Ataki skutecznie kończył Cwetan Sokołow i to Włosi prowadzili podczas pierwszego time-outu 8:6.
W środkowej części seta jeszcze większą determinację i koncentrację pokazali gospodarze wtorkowego spotkania. Zdecydowanie poprawili defensywę oraz zagrywkę. Dzięki serii punktów wywalczonych pod rząd, gracze Cuneo uciekli Resovii na kilka punktów (14:8). Krótko po tym przebudzili się mistrzowie Polski. Podopieczni Andrzeja Kowala znacznie odrobili straty (14:13) przede wszystkim dzięki świetnej zagrywce Łukasza Perłowskiego. Podczas drugiej przerwy technicznej na tablicy świetlnej widniało 16:13. W końcówce seta zdecydowanie lepsi byli gospodarze. Wśród nich najjaśniejszym punktem był Cwetan Sokołow. Mistrzowie Polski gubili się coraz bardziej i set ostatecznie zakończył się na korzyść Bre Banca Lannutti Cuneo (25:16).
Początek czwartej odsłony to wymiana ciosów obydwu ekip. Na parkiecie wśród "Pasów" błyszczał Nikola Kovacević, który udanie kończył trudne piłki. Serb był najlepszym graczem Resovii w całym spotkaniu. Podobnie jak w trzecim secie, tak i tym razem, żaden z zespołów nie był w stanie uzyskać kilkupunktowego prowadzenia (7:7). Remis utrzymywał się stosunkowo długo (15:15). Po drugiej przerwie technicznej świetny fragment gry zaliczyła ekipa Cuneo (4 punkty z rzędu). Earvin Ngapeth wywalczył dwa "oczka" piekielnie mocną zagrywką (19:16).
Set czwarty był najbardziej wyrównany ze wszystkich i prawdopodobnie najbardziej nerwowy w obozach obydwu drużyn. Trenerzy raz po raz wykorzystywali dodatkowy czas. Pod koniec gospodarze wypracowali dwupunktową przewagę (21:19). Goście mieli szanse na wyrównanie, jednak skutecznie blokowany był Jochen Schops. Dzięki atakom Paula Lotmana Resovia wyrównała (22:22). Na zagrywkę wszedł niebezpieczny Nimir Abdel-Aziz, który tym razem się pomylił (23:23). Po świetnym ataku Sokołowa, Cuneo miało piłkę meczową. Rzeszowianie zdołali ją wybronić i gra toczyła się na przewagi. Włosi nie zdołali wykorzystać drugiej piłki meczowej (26:25). Niezwykle emocjonującą końcówkę gospodarze rozstrzygnęli na swoją stronę po bloku na Kovacevicu (29:27).
Bre Banca Lannutti Cuneo - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:19, 14:25, 25:16, 29:27)
Bre Banca Lannutti Cuneo: Oleg Antonow, Cwetan Sokołow, Earvin Ngapeth, Luigi Mastrangelo, Emanuel Kohut, Nikola Grbić, Daniele de Pandis (libero) oraz Nimir Abdel-Aziz, Dore Della Lunga, Andrea Marchisio.
Asseco Resovia Rzeszów: Wojciech Grzyb, Zbigniew Bartman, Lukas Tichacek, Łukasz Perłowski, Nikola Kovacević, Paul Lotman, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Jochen Schops, Maciej Dobrowolski.
Jednak gdyby był Grozer ta gra inaczej by się toczyła, szkoda że Tichaczek nie Czytaj całość