Trenerowi trzeba zaufać - rozmowa z Waldemarem Saganem, prezesem Pałacu Bydgoszcz

- Niespodzianką jest słabsza gra niektórych zawodniczek - ocenia prezes Pałacu, Waldemar Sagan w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Niektóre bydgoszczanki grają bowiem poniżej oczekiwań.

Sebastian Nowak
Sebastian Nowak
Sebastian Nowak: Siatkarki Pałacu Bydgoszcz przegrały trzy mecze z rzędu, nie wygrywając nawet seta. Czy uważa Pan, że nie było w tych spotkaniach szansy na zdobycie punktów albo chociaż wygranie jednego seta? Waldemar Sagan: W tej chwili jest okres, kiedy gramy z faworytami. Wystarczy popatrzeć na dąbrowianki, na strukturę zespołu, bo jest to moim zdaniem obecnie chyba najsilniejszy skład w Polsce. Jeżeli gramy też z Muszynianką, która od wielu lat jest czołowym zespołem, to naprawdę trudno pokusić się o zwycięstwo. Oczywiście trzeba grać i wałczyć. Można przegrać, ale po walce i ten pierwszy dzisiejszy set meczu z Tauronem był takim, gdzie toczyła się walka, podobnie jak trzeci. Natomiast druga partia została niepotrzebnie oddana bez walki. Tabela nie kłamie i pokazuje, że Orlen Liga jest podzielona na dwie grupy zespołów. Te bardzo silne są w czołówce, a od miejsca szóstego do dziesiątego jest mniej więcej zbliżony poziom i tam musimy szukać punktów. 

Po pierwszej rundzie siatkarki Pałacu zajmują dziewiąte miejsce w tabeli. Czy w tej części sezonu pojawiła się szansa na wyższe miejsce?

- Myślę, że taka szansa na pewno była. To jest dla mnie niespodzianka in minus, bo myślę, że trzeba było zdobyć punkty z Legionovią. Można było doprowadzić do zwycięstwa z Budowlanymi, bo ten mecz tak się układał, że można go było wygrać za trzy punkty. Myślę, że można było też pokusić się o jakiś punkt w Pile, bo graliśmy wyrównany mecz, ale przegraliśmy nie zdobywając punktu. To są te rezerwy i gdyby zdobyło się przynajmniej po jednym punkcie to byłoby ich dziewięć, a to by dawało szóste miejsce. Druga runda jest taka, że kilka zespołów z miejsc 6-10 będzie u nas i wierzę, że nasza drużyna zdobędzie odpowiednią ilość punktów i będzie grała skutecznie. Jesteśmy w takim okresie, gdzie gra się z faworytami, za tydzień czeka nas jeszcze mecz z jednych z najlepszych zespołów, jakim jest Aluprof. Trudno tu zakładać, że zdobędzie się punkty, ale trzeba wałczyć, budować morale zespołu takie, że nawet z tym najsilniejszym trzeba wałczyć.

Czy zespół, żeby właśnie zbudować te morale, korzysta z pomocy psychologa?

- Jest wiele możliwości, które zawodniczki mogą wykorzystywać i na pewno stwarzamy takie szanse. Natomiast profesjonalny zawodnik musi sam wiedzieć, że poniżej pewnego poziomu się nie schodzi. Nie mówię, że tak się dzieje, ale dzisiejszy drugi set nie powinien mieć miejsca. Powinna być walka. Można uznać wyższość przeciwnika, bo ja widzę jego skład, ale trzeba wałczyć, żeby rywal też rzucił wszystkie siły, żeby nas pokonać.

Chciałem też porozmawiać o trzymaniu równego poziomu. Niektóre zawodniczki grają o wiele gorzej niż w zeszłym sezonie, jak na przykład Zuzanna Czyżnielewska. Czy Pan jest w stanie określić źródło tych problemów? - Jeżeli mam wypowiadać się personalnie, to w tym tygodniu będziemy oceniali tę rundę. Trzeba rozmawiać z trenerem i menadżerem zespołu, bo oni są codziennie z zespołem, na treningach i wyjazdach. Mnie nie ma wyjazdach. Jeśli chodzi o Czyżnielewską to mogę tyle powiedzieć, że jej pierwszy sezon był łatwiejszy dla niej i ja to przewidywałem. Obecnie przeciwnik stwarza jej coraz trudniejsze warunki do gry, bo jej już nie lekceważy. Ona nie jest już osobą, której nikt nie rozpracował i jej jest coraz trudniej grać. Teraz ona albo będzie sobie z tym radzić i poprawiać swoją indywidualną technikę albo będzie miała coraz trudniej.
Rachael Adams jest zawodniczką, do której w Pałacu mają w tym roku najmniej zastrzeżeń Rachael Adams jest zawodniczką, do której w Pałacu mają w tym roku najmniej zastrzeżeń
Czy wobec takich wyników rozważa Pan zmiany w sztabie szkoleniowym bądź wzmocnienia zespołu? - Przyjęliśmy taką politykę, że stawiamy na swoje dziewczyny, na młodzież. Ona również jest w jakimś sensie jest takim racjonalnym pomysłem na grę w Orlen Lidze, bo nas nie stać na to, żeby zbudować inny zespół. Teraz można być nieodpowiedzialnym i kogoś zakontraktować, ale jest to wbrew naszej filozofii. Po drugie, nie będziemy i tak w stanie nawiązać walki z tymi najlepszymi zespołami. Musimy skoncentrować się na tym, żeby wałczyć o utrzymanie w ekstraklasie i zająć miejsca 1-8, tak jak założyliśmy sobie to na początku sezonu. Wierzę, że jeśli ten zespół będzie zdeterminowany i walczący to ten cel osiągnie, bez dodatkowych wzmocnień. Jeżeli dokonywałbym jakichś roszad to może jedynie dołączyć ktoś z naszego drugiego zespołu, grającego w II lidze. A jeśli chodzi o sztab szkoleniowy? - Czasami można powiedzieć, że sztab szkoleniowy ponosi odpowiedzialność i rzeczywiście tak jest. Wystarczy jednak przestawić trenera do zespołu takiego jak Tauron czy innego i ten trener będzie odnosił sukcesy. Nie wszystko więc leży po stronie odpowiedzialności trenera, ale liczą się tutaj też warunki narzucane przez przeciwnika. Do tego tematu trzeba spokojnie podejść, zaufać trenerowi, który wykonuje swój zawód z pasją i z zaangażowaniem. Niespodzianką jest słabsza gra niektórych zawodniczek i nad tym trzeba się zastanowić. Trzeba rzucić wszystkie siły na te mecze z zespołami 6-10.
Kibice Pałacu nie tracą wiary w swój zespół Kibice Pałacu nie tracą wiary w swój zespół
W kolejnym meczu z Aluprofem trudno będzie o punkty i duża szansa na ich zdobycie pojawia się dopiero w następnym meczu z Impelem Wrocław. Czy zawodniczki wtedy nie będą już tak przygniecione tym ciężarem kilku przegranych z rzędu, że po prostu nie będą w stanie zagrać tak jak w pierwszej rundzie (Pałac wygrał z Impelem 3:1 - red.)?

- Zespołowi nie jest łatwo, kiedy przegrywa się mecz po meczu. Zawodniczki tracą pewność siebie. Miejmy nadzieję, że uda się to odbudować, bo mecz we Wrocławiu na pewno będzie trudnym pojedynkiem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×