Krzysztof Ferek: Sami sobie zgotowaliśmy ten los

Krzysztof Ferek był jednym z bohaterów wygranego spotkania z Lotosem Trefl Gdańsk. Po ostatniej akcji MVP meczu podkreślił, że na wyróżnienie zasłużyła cała drużyna.

W opinii wielu obserwatorów statuetka najlepszego siatkarza wtorkowego widowiska została przyznana Krzysztofowi Ferkowi zasłużenie. Jak jednak podkreśla atakujący: - Wszystkich zawodników z naszego zespołu bym wyróżnił. Kubę Wachnika mianowałbym MVP, ale padło na mnie. Zawodnik nie przykłada wielkiej wagi do nagród indywidualnych. Liczy się dla niego przede wszystkim dobro zespołu. - Raz jeden otrzymuje wyróżnienie, raz drugi. Liczy się to, że wygrała drużyna. Statuetka to jedynie dodatek - zapewnia.

Rywal z Trójmiasta stawił się w Radomiu w mocno rezerwowym zestawieniu. - Rzeczywiście, Trefl przyjechał w okrojonym składzie. Nie wiem, jakie założenia były z ich strony - mówi nasz rozmówca. - Na pewno my tego meczu nie zlekceważyliśmy, podeszliśmy na sto dziesięć procent - zaznacza.

Gospodarze wykorzystali tę sytuację, wobec czego kontynuują występy w Pucharze Polski. - To fajna przygoda, trwa dalej, gramy z ZAKSĄ 29 grudnia. Osobiście nigdy nie grałem w ćwierćfinale, jest to dla mnie duże osiągnięcie, dla reszty drużyny chyba również - przyznaje.

Radomianie mogli pokonać gdańszczan nawet bez straty seta. Nie postawili jednak kropki nad "i" w decydującym momencie premierowej odsłony. - Cieszy dobra gra, może poza pierwszym setem. Zabrakło wtedy "chłodnej głowy". Nie skończyliśmy jednej piłki, później było dotknięcie siatki i ostatecznie ten set skończył się wynikiem 23:25. Ta partia wyglądała trochę rozpoznawczo, potem zeszło już z nas ciśnienie i zagraliśmy na miarę swoich możliwości. Zagrywka nam lepiej "siadła" i wszystko potoczyło się po naszej myśli - kontynuuje Ferek.

Od kilkunastu dni poczynania kolegów jedynie z wysokości trybun oglądają Jakub Radomski i Marcin Kocik- Rzeczywiście, są urazy. Ani Marcin, ani Kuba nie mogą teraz występować, ale Kuba Wachnik z Kamilem Gutkowskim grają już któryś mecz z rzędu - przypomina nasz rozmówca. Zapytany o obawy co do słabszej dyspozycji tych dwóch kolegów, odpowiedział: - Obawa była tylko taka, żeby wytrzymali kondycyjnie. Co do ich gry, to każdy był spokojny, bo od początku sezonu prezentują dobry poziom. 

Nieliczni wiedzą o tym, że w razie ewentualnych kontuzji na pozycji przyjmującego miejsce jednego z dwóch kolegów mógłby zająć... właśnie Ferek. - Gdyby coś się stało, odpukać, nie daj Boże jakaś kontuzja, to mogłaby być taka roszada. Robert Prygiel wszedłby na atak, ja na przyjęcie - potwierdza. - Trudno jednak powiedzieć coś więcej na ten temat. Na treningu kiedyś próbowaliśmy tego rozwiązania, w przeszłości grałem na tej pozycji, np. w akademickich mistrzostwach, więc jakieś pojęcie mam. Lepiej jednak, żebym grał na ataku - kończy.

Krzysztof Ferek został MVP spotkania z Lotosem Trefl Gdańsk
Krzysztof Ferek został MVP spotkania z Lotosem Trefl Gdańsk
Źródło artykułu: