Jacek Pawłowski: Nie udało się zrealizować planu minimum jakim było zdobycie punktu w meczu z Pałacem Bydgoszcz.
Ewelina Polak: Niestety, zaczęłyśmy bardzo słabo, co widać po wyniku pierwszego seta [25:7 - dop. red.]. Ciężko nam się było odnaleźć. Nie wiem czym to było spowodowane. Na pewno ochłoniemy trochę i przeanalizujemy to, co się wydarzyło. Wiemy, że było bardzo źle. Cieszymy się, że w tym trzecim secie się odbudowałyśmy i trochę pograłyśmy. Szkoda, że nie udało się skończyć jednej piłki więcej, bo kto wie, może jeszcze byśmy teraz grały.
Można powiedzieć, że zabrakło wam w tym meczu umiejętności, doświadczenia, ale nie ambicji.
- Ja myślę, że w tym pierwszym secie też trochę tej ambicji zabrakło. Doświadczenia bez wątpienia nam brakuje, bo jakby policzyć średnią wieku to nasza drużyna ma chyba najniższą w lidze. Natomiast umiejętności nabywamy z każdym meczem i mam nadzieję, ze do końca sezonu jeszcze coś pokażemy.
Mimo wszystko w waszej grze widać zalążki optymizmu, bowiem pomimo tej tragicznej sytuacji w jakiej jest klub, wy nadal walczycie i nie poddajecie się.
- Myślę, że gdyby ta sytuacja była trochę lepsza to wyniki również byłyby lepsze. My staramy się jak możemy, chociaż naprawdę ciężko się gra z pełną głową. My staramy się to wszystko zostawić w szatni i zapomnieć o tym co się dzieje, natomiast gdzieś to się ciągnie za nami. Pojawiają się nowe dolegliwości i kontuzje, trochę też ten maraton na nas wpływa. Grałyśmy mecz w poniedziałek, środę teraz w sobotę, przed nami jeszcze wyjazd na Ukrainę, zaległy mecz z Muszynianką i kolejne mecze ligowe. Mam nadzieję, że wytrzymamy to wszystko fizycznie.
W tej sytuacji te mecze europejskich pucharów to - można powiedzieć - taka kula u nogi dla was.
- Na pewno. Nie jesteśmy zadowolone z tego, ponieważ nawet nagroda za wygrane nie jest adekwatna do poświęcenia i nakładu finansowego, jaki w to wkładamy. Zobaczymy jak to dalej będzie. Przegrałyśmy pierwszy mecz, zobaczymy jak to będzie na Ukrainie. Może ta przygoda się skończy, natomiast za chwilę zaczyna się Puchar Polski i kolejny mecz z Pałacem, dlatego cieszymy się, że ten trzeci set zakończył się walką i że potrafiłyśmy z tym zespołem nawiązać w miarę wyrównaną rywalizację. Miejmy nadzieję, że w pucharze odegramy za to nieudane spotkanie.
Przed wami jednak jeszcze rewanż z Chimikiem Jużnyj. Na co liczycie w tym meczu?
- Ciężko cokolwiek powiedzieć czy na coś liczymy. Na pewno liczymy na to, że wrócimy całe i zdrowe, bez kontuzji i żadnych przygód.
Powiedziałaś, że to, co się dzieje wokół klubu siedzi w głowach, a jak na waszą dyspozycję wpłynęła sytuacja z trenerem Tobolskim? Zaskoczyła was ta decyzja czy miałyście sygnały, że stracił cierpliwość?
- Myślę, że decyzja trenera Tobolskiego nie wynikała ze zniechęcenia, ale z innych spraw. Natomiast jeśli chodzi o współpracę z trenerem Jackiem Malczewskim, który prowadzi obecnie nasz zespół, układa się bardzo fajnie. Mimo młodego wieku wprowadza wiele pozytywnych rzeczy i pozytywnie nas nakręca. Miejmy nadzieję, że to przyniesie efekt.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
W ostatnim czasie sporo mówiło też o problemach z organizacją treningów, które trzeba było odwoływać ze względu na brak hali. Jak w tej chwili wygląda sytuacja?
- W tej chwili sytuacja się poprawiła i normalnie trenujemy w swojej hali. Faktycznie, w pewnym momencie były z nią problemy, trenowałyśmy w różnych salach, jednak na chwilę obecną sytuacja jest już wyjaśniona i bez niespodzianek trenujemy w swojej hali, ze swoim sprzętem, tak że póki co jest wszystko ok.
W kontekście waszego klubu sporo tez mówi się o finansach. Ewa Cabajewska po tym, jak rozwiązała z klubem kontrakt przyznała, że nikt z działaczy nawet nie próbował z nią rozmawiać w sprawie zaległości. Jak obecnie wygląda sytuacja w tej kwestii?
- Niedawno odebrałyśmy część pieniędzy i mamy nadzieję, że ta sytuacja będzie się z czasem poprawiała, bo dochodzą nas słuchy, że ma być lepiej. Z drugiej strony słyszymy też, że niekoniecznie. My po prostu staramy się robić swoje i dajemy z siebie wszystko mając nadzieję, że kiedyś to do nas wróci.
Dołączyłaś do zespołu AZS-u przed tym sezonem podpisując 3-letni kontrakt. Czy patrząc na to co obecnie dzieje się wokół klubu nie żałujesz swojej decyzji?
- Tak i nie. Różnie można tę sytuację oceniać. W innym klubie nie miałabym okazji grać cały czas i to jest ogromny pozytyw. Dużo się przez ten czas nauczyłam. Grając z Ewą Cabajewską przez kilka miesięcy też się sporo nauczyłam i teraz mam okazję z każdą wystawą i każdym odbiciem podnosić swoje umiejętności. Z tego się cieszę, natomiast co będzie dalej - zobaczymy.
Patrząc z tej perspektywy to na pewno jest dla was bezcenne doświadczenie. Zgodzisz się z tym stwierdzeniem?
- Dokładnie tak. Być może na razie nie wychodzi nam ta gra, ale czujemy, że będzie lepiej. Czujemy, że już jesteśmy ciut lepsze niż to było na początku, a to, że nadal nie idzie to myślę, iż jest kwestią czasu i może nie za tydzień nie za dwa, ale kiedyś z pewnością to wszystko zaprocentuje.
Przed wami decydujące mecze. Wiadomo już, że nie unikniecie play-outów, jakie jest więc wasze nastawienie na najbliższe mecze?
- Będziemy chciały napsuć rywalkom krwi i może coś ugrać. Walczyć potrafimy, problem tkwi w tym, żeby utrzymać wysoki poziom gry przez cały mecz. Z PTPS-em Piła dobrze zagrałyśmy trzeciego seta, z Pałacem również, a z Chimikiem pierwszego. Może uda się jakoś zsumować te udane sety i powalczyć o dobry wynik.
Wierzycie w to, że uda się wam uratować Orlen Ligę dla Białegostoku?
- Gdzieś tam zawsze jest wiara. Wiadomo, że są jeszcze play-outy i inne mecze w których trzeba dać z siebie wszystko. Mamy nadzieję, że się uda. Ja jeszcze nie spadłam z ligi i mam nadzieję, że mi się uda również tym razem. Byłam już nieraz ze swoim zespołem nad przepaścią i udawało się wyciągnąć dobry wynik. Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie.