W sobotę wszystkich w zaskoczenie wprawił brak w składzie Akademiczek Krystle Esdelle i Rheezy Grant. Siatkarki te co prawda nie zagrały już w czwartkowym starciu z Chimikiem Jużnyj, ale wtedy ich nieobecność była spowodowana kłopotami z uzyskaniem wizy ukraińskiej. Trynidadki w czwartek miały normalnie udać się na trening, tak się jednak nie stało. Wszystko wskazuje na to, że poszły w ślady Channon Thompson i Sinead Jack i także uciekły z drużyny do swego rodzinnego kraju.
- Na trening o 16.00 stawiła się tylko Marta Kutikow, która nie była zgłoszona do gry w pucharach europejskich. Trynidadki nie pojawiły się o 16.00, więc ktoś z zarządu klubu pojechał do ich mieszkania. Próbowaliśmy także się do nich dodzwonić, ale telefony były wyłączone. W mieszkaniu ich nie zastaliśmy. Z tego co wiem zarząd podjął rozmowy z menadżerem zawodniczek. A ten podobno powiedział, że są w drodze powrotnej z Anglii do Polski - opisał zastałą sytuację trener AZS-u, Jacek Malczewski.
Esdelle i Grant prawdopodobnie udały się do Londynu, gdyż stamtąd odlatują samoloty do Trynidadu i Tobago. Ci, którzy zdecydowali się jeszcze zostać w AZS-ie, śmieją się, że na pewno poleciały namówić do powrotu do Białegostoku swoje koleżanki - Thompson i Jack. Jest to jednak śmiech przez łzy.
[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. [url=https://twitter.com/Siatkowka_SFpl]Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
[/url][/b]