Drużyna Dariusza Daszkiewicza napsuła sporo krwi siatkarzom Jastrzębskiego Węgla. Zamiast szybkiego zakończenia rywalizacji, Pomarańczowi musieli czekać do piątego meczu przed własną publicznością. - Myśleliśmy, że będzie miło naszym fanom, jeśli zobaczą nasz awans w Jastrzębiu. Tak na poważnie, to ten rezultat był bardzo zaskakujący i nieoczekiwany, zarówno dla nas jak i kibiców. W pierwszym meczu w Kielcach mieliśmy szansę wygrać, ale w kolejnym pokazaliśmy totalny brak klasy. W szatni odbyliśmy męską rozmowę i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Zdecydowanie to nie był nasz dzień. W ostatnim spotkaniu pokazaliśmy jednak, że potrafimy wygrywać - podkreśla Rob Bontje.
Drużynę z Jastrzębia czeka krótka przerwa pomiędzy ostatnim meczem, a piątkowym półfinałem z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. - Przerwa jest krótka, ale dla mnie najlepszą metodą treningową jest grać jak najwięcej spotkań. Jesteśmy w rytmie meczowym i domyślam się, że to obciążenie nie wpłynie negatywnie na moich kolegów z zespołu. Wydaje mi się, iż nie będzie to najbardziej istotne. Bardziej zadecyduje dyspozycja dnia i kondycja psychiczna poszczególnych zawodników - zaznacza holenderski środkowy.
W tym sezonie podopieczni Lorenzo Bernardiego mają wyjątkową trudność gry z ekipą z Kędzierzyna-Koźla. - Zapowiada się długa konfrontacja. Nie sadzę też, aby to się skończyło na trzech spotkaniach. Myślę, że prawdziwe emocje dopiero przed nami i kibice zobaczą naprawdę niesamowitą rywalizację. Po ostatnich wydarzeniach wierzymy w siebie i będziemy walczyć o awans do finału - zapowiada były zawodnik Sisleya Treviso. - Jesteśmy bardzo silni na własnym boisku. Doping naszych kibiców jest fantastyczny. Są z nami na każdym spotkaniu, ale oni za nas meczu nie wygrają. Na końcu i tak liczą się umiejętności - kończy reprezentant Holandii.
Bardzo na Was i na Reskę liczę, dla naszych obu ekip, to byłby Fina Czytaj całość