Showman Matteo Martino
Matteo Martino miał być sporym wzmocnieniem Jastrzębskiego Węgla. Włoski siatkarz obrał jednak inną drogę i sporo czasu spędza w kwadracie dla rezerwowych. - Lubię taki stan rzeczy - mówi siatkarz.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla pokonali drużynę Daniela Castellaniego 3:0 i objęli prowadzenie w boju o finał PlusLigi. Spotkanie nie zaczęło się jednak dla górniczego klubu najlepiej. Już na początku pierwszej partii kilka razy pocelowany zagrywką kędzierzynian został Krzysztof Gierczyński. Dwa jego bezpośrednie błędy w przyjęciu spowodowały szybką reakcję Lorenzo Bernardiego. Włoski szkoleniowiec jastrzębian zdecydował się na wprowadzenie na parkiet swojego rodaka Matteo Martino, który grał już do końca meczu.
- To był dobry mecz naszego zespołu, a ja się bardzo cieszę, że w rywalizacji z ZAKSĄ prowadzimy 1:0 - mówi Matteo Martino, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Matteo Martino wybrał chyba jednak nieco inną drogę. Umiejętności siatkarskie ma wprawdzie nieprzeciętne, o czym przekonuje nas podczas wejść na parkiet. Prezentuje je jednak zbyt rzadko, by zostać gwiazdą tegorocznych zmagań o mistrzostwo Polski. Włoski przyjmujący przebywanie w kwadracie dla rezerwowych umila sobie w różny sposób, który czasem z profesjonalnym uprawianiem siatkówki nie ma wiele wspólnego.
- Zdecydowanie jestem showmanem. Siatkówka jest troszeczkę nudnym sportem dla mnie. Natomiast spędzanie czasu w taki właśnie sposób jaki ma miejsce teraz sprawia mi radość - tłumaczy swoje zachowanie Matteo Martino.
Podczas przerw technicznych Martino dał niejednokrotnie pokaz umiejętności tanecznych, co tylko dowodzi, że w roli showmana czuje się znacznie lepiej, niż w roli siatkarskiego profesjonalisty.