Zwycięstwo w sobotniej potyczce sprawiło, że Mineralne przed kolejnym starciem zyskały przewagę psychologiczną. Sukces w niedzielnym starciu oznaczała bowiem, że podopiecznym Bogdana Serwińskiego do awansu brakowałoby tylko jednej wygranej. Atomówki, które przed rokiem pozbawiły marzeń o złotym medalu swoje rywali nie zamierzały jednak ułatwiać zadania przeciwniczkom, co dobitnie zaakcentowały już na początku meczu. Skuteczny blok Eriki Coimbry na Annie Werblińskiej i seria nieudanych ataków Aleksandry Jagieło sprawiły, że przy stanie 0:4 o czas poprosić musiał opiekun miejscowych. Interwencja szkoleniowca jednak niewiele pomogła, bowiem zespół z Muszyny nadal miał spore kłopoty z kończeniem ataków. Dopiero kolejna przerwa i narada wewnątrz zespołu zaowocowały. Po powrocie na plac gry ciężar zdobywania punktów na swoje barki wzięła Katarzyna Gajgał-Anioł dzięki czemu różnica dzieląca obie ekipy stopniała z pięciu oczek do jednego (10:11). Obserwując boiskowe wydarzenia można było odnieść wrażenie, że gospodynie otrząsnęły się z początkowego marazmu i to one powinny przejąć inicjatywę, jednak odpowiedź Atomówek była natychmiastowa. Szczelnie ustawiony blok i siatkarski show w wykonaniu szczególnie zmotywowanej na mecze z byłym pracodawcą Rachel Rourke sprawiły, że na przerwę techniczną sopocianki zeszły przy prowadzeniu 16:11, a chwilę później dodatkowo powiększyły dystans (21:14). Trener Serwiński starał się odmienić losy seta desygnując do gry Belgijkę Helene Rousseaux oraz Annę Kaczmar. To co prawda pozwoliło nieco zniwelować dystans, jednak na skuteczny pościg zabrakło czasu.
Porażka w inauguracyjnej odsłonie najwyraźniej zmobilizowała miejscowe, które znacznie lepiej rozpoczęły drugiego seta z Helene Rousseaux, która zastąpiła w wyjściowej szóstce Aleksandrę Jagieło. Tym razem jednak to nie Belgijka, ale Agnieszka Bednarek-Kasza była bohaterką kilku kolejnych akcji. Seria trudnych zagrywek w wykonaniu środkowej sprawiła, że Mineralne na przerwę techniczną zeszły przy stanie 8:2. Po powrocie na parkiet udanym atakiem ze środka popisała się Julia Szeluchina dając tym samym swoim koleżankom sygnał do ataku. To zaowocowało zmniejszeniem dystansu dzielącego sopocianki od gospodyń do dwóch oczek (7:9), jednak chwile później seria trudnych zagrywek w wykonaniu Banku BPS sprawiła, że przewaga siatkarek z Małopolski ponownie wzrosła do pięciu oczek (16:11). Od tego momentu mecz się wyrównał. Konsekwentnie grające Mineralne przez dłuższy czas kontrolowały losy seta, jednak w końcówce dość niespodziewanie doszło do emocjonującej końcówki. Dzięki atakom Noris Cabrery i skutecznej grze Rachel Rourke przyjezdne zdołały obronić dwie piłki setowe i doprowadzić do remisu 24:24. Kolejne akcje potoczyły się jednak po myśli miejscowych, które po punkcie zdobytym przez Kingę Kasprzak i autowym zbiciu Eriki Coimbry mogły cieszyć się ze zwycięstwa w drugim secie.
Trzecią partię oba zespoły rozpoczęły od wymiany ciosów, którą przerwały sopocianki tuż przed pierwszą przerwą techniczną. Skuteczny atak Doroty Pykosz i as serwisowy Izabeli Bełcik sprawiły, że to przyjezdne zeszły z parkietu z dwupunktową przewagą (8:6). Niewielka różnica nie wpłynęła jednak negatywnie na zespół z Muszyny, który błyskawicznie odrobił dystans doprowadzając do remisu 8:8, a chwilę później odskoczył na trzy oczka (13:10) po dobrych atakach Sanji Popović i Kingi Kasprzak. Niezrażone tym sopocianki starały się odpowiadać rywalkom i czyniły to na tyle skutecznie, że tuż przed przerwą techniczną na tablicy wyników ponownie pojawił się remis, wokół którego wynik oscylował przez kolejne kilka minut. Kolejny zryw ze strony podopiecznych Adama Grabowskiego nastąpił po autowym ataku Sanji Popovic, asie serwisowym Justyny Łukasik i skutecznym zbiciu Julii Szeluchiny co pozwoliło odskoczyć mistrzyniom Polski na 22:19. Przewaga trzech oczek okazała się wystarczająca i to Atomówki mogły cieszyć się z prowadzenia w meczu.
Czwarta odsłona rozpoczęła się od ... żółtej kartki dla Bogdana Serwińskiego co oznaczało stratę punktu przez Mineralne. Ten fakt nie wpłynął jednak na zespół gospodyń. Miejscowe od stanu 3:3 zdobyły trzy kolejne punkty i przejęły inicjatywę na boisku. Różnica dzieląca obie ekipy wzrosła jeszcze bardziej po pierwszej przerwie technicznej, kiedy to serią udanych zagrań popisała się Anna Werblińska. Przy stanie 10:5 o przerwę poprosił Adam Grabowski, jednak to nie zmieniło przebiegu seta. Szkoleniowiec zespołu znad Bałtyku starał się wpłynąć na grę swojego zespołu posyłając na parkiet Klaudię Kaczorowską i jak się okazało, decyzja ta przyniosła pozytywny efekt. Mineralne od stanu 12:7 straciły pięć punktów z rzędu i na tablicy pojawił się wynik remisowy, który utrzymał się do stanu 16:16. Od tego momentu na parkiecie dominowały Mineralne, które rozstrzygając zwycięsko czwartą partię zdołały doprowadziły do tiebreaka.
Początek piątej partii potwierdził słowa Bogdana Serwińskiego, który po sobotniej wygranej zapowiadał ogromne emocje w niedzielnym starciu. Grające zaskakująco skutecznie Atomówki od początku przejęły inicjatywę i już przed pierwsza przerwą techniczną odskoczyły rywalkom na trzy oczka (8:5). Niestety dla drużyny znad Bałtyku, chwilowy brak koncentracji i nieporozumienia w obronie sprawiły, że przewaga przyjezdnych stopniała do jednego oczka, a chwilę później po zagrywce Valentiny Sereny na tablicy wyników pojawił się remis 11:11. Końcówka należała jednak do Sopocianek, którym skuteczny blok w wykonaniu Julii Szeluchiny i atak Eriki Coimbry zapewnił meczowe zwycięstwo.
Bank BPS Fakro Muszyna - Atom Trefl Sopot 2:3 (19:25, 26:24, 23:25, 25:21, 13:15)
Muszynianka: Werblińska, Bednarek-Kasza, Popović, Anioł, Jagieło, Serena, Maj (libero) oraz Rousseaux, Kaczmar
Atom: Coimbra, Bełcik, Pykosz, Shelukhina, Rourke, Kaczorowska, Zenik (libero) oraz Łukasik, Podolec, Cabrera, Wilk
MVP: Julia Szeluchina (Atom)
Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 1:1