Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej wyjątkowo zdeterminowani przystąpili do trzeciego starcia ze Skrą Bełchatów tym bardziej, że dla nich stan tej rywalizacji był mocno niekorzystny (Inżynierowie przegrywali 0:2 - przyp. red.).
W wyjściowej szóstce stołecznej ekipy nastąpiła ważna zmiana: w miejsce doświadczonego Marcina Nowaka pojawił się Dawid Dryja. Z kolei Jacek Nawrocki musiał jeszcze przed wprowadzeniem pierwszej piłki do gry dokonać zmiany: podczas rozgrzewki urazu nabawił się Michał Bąkiewicz i za niego na placu gry odmeldował się Konstantin Cupković.
Widzowie zgromadzeni na warszawskim Torwarze mogli przecierać oczy ze zdumienia, bowiem już pierwsze piłki pokazały, że Inżynierowie tanio skóry nie sprzedadzą, ba, to oni zaczęli dyktować warunki gry. Świetnie spisywał się blok AZS PW i po chwili o pierwszą przerwę poprosił Jacek Nawrocki (6:1). Z kolei Dawid Dryja pokazywał, że to słusznie na niego postawił szkoleniowiec Politechniki, gdyż młody środkowy imponował skutecznością.
Bełchatowianie momentami byli dość bezradni, nie potrafili w punkt przyjmować kąśliwej zagrywki gospodarzy, do tego kilkukrotnie o szczelności stołecznego bloku przekonał się Aleksandar Atanasijević. Dlatego też w końcówce partii trener Skry sięgnął po armatę numer 1 - Mariusza Wlazłego. Jednak było już za późno na poprawę sytuacji i to warszawianie pewnie zwyciężyli w pierwszej partii.
Aktualni jeszcze wicemistrzowie Polski w zgoła odmiennym stylu rozpoczęli kolejną odsłonę. Przede wszystkim na placu gry pozostał Mariusz Wlazły, co w sile ataku Skry robiło różnicę. Ponadto kilka "czap" zanotowali Inżynierowie, a szczególnie aktywny w bloku był Daniel Pliński. Przyjezdni zaczęli coraz bardziej uciekać z wynikiem gospodarzom i wiele wskazywało na to, że wyrównają stan rywalizacji prowadząc 14:9 czy 22:17. Wtedy to po asa z rękawa w osobie Pawła Adamajtisa sięgnął Jakub Bednaruk. Wówczas ze stanu 19:23 Politechnika doprowadziła do wygranej 25:23, gdyż Adamajtis poza atakiem, dołożył świetną zagrywkę.
Bohater drugiego seta nie pozostał jednak na placu gry, aby w ten sposób rozpocząć odsłonę numer trzy. A w niej początkowo wyrównana walka zaczęła się przeradzać w przewagę Skry. W ataku bardzo dobrze sprawował się Konstantin Cupković, do którego chętnie dołączał Mariusz Wlazły. I nawet wprowadzenie w połowie partii Pawła Adamajtisa nie poprawiło wyniku: bełchatowianie pewnie wygrali 25:17.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Inżynierowie po dwóch wygranych setach chyba za szybko chcieli znaleźć się w szatni i skupić nad ewentualnym wtorkowym starciem, gdyż kolejne dwie odsłony w ich wykonaniu wyglądały o wiele gorzej niż pierwsze partie. Z kolei podopieczni Jacka Nawrockiego w niczym nie przypominali ospałej drużyny z początku spotkania, wręcz przeciwnie - rozkręcali się coraz bardziej.
Analogicznie jak w trzecim secie, tak i w kolejnej partii Skra zaczęła "odjeżdżać" Inżynierom. Jakub Bednaruk imał się wielu sposobów na odwrócenie takiego stanu rzeczy, poza przerwami na żądanie przeprowadził również kilka zmian. Zabiegi nie przyniosły rezultatu, a bełchatowianie ponownie zwyciężyli do 17.
Podobnie jak w listopadzie ubiegłego roku, w rundzie zasadniczej PlusLigi, tak i teraz AZS Politechnika ze Skrą potrzebowały pięciu setów, aby rozstrzygnąć wynik spotkania. Najkrótsza partia przyniosła najwięcej emocji, drużyny wymieniały ciosy, ale tym razem powtórki sprzed kilku miesięcy nie było: tym razem bełchatowianie zadali ostateczny cios i zajęli 5. miejsce na koniec sezonu 2012/13 PlusLigi.
AZS Politechnika Warszawska - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:18, 25:23, 17:25, 17:25, 13:15)
AZS Politechnika: Pawliński, Siezieniewski, Zajder, Drzyzga, Dryja, Szymański, Potera (libero) oraz Adamajtis, Wierzbowski, Stefanović.
Skra: Pliński, Kłos, Woicki, Winiarski, Atanasijević, Bąkiewicz, Zatorski (libero) oraz Cupković, Wlazły, Boninfante.
MVP: Michał Winiarski.
Stan rywalizacji: 3:0 dla Skry Bełchatów.