Marcin Olczyk: Dominacja Resovii nieunikniona?

Mało kto dawał rzeszowianom szansę na obronę tytułu. Ekipa Andrzeja Kowala drugi rok z rzędu nie miała jednak sobie równych na polskich parkietach.

Na początku sezonu Asseco Resovia była tylko jednym z kilku zespołów mogących marzyć o plusligowym finale. Co więcej, pierwsze mecze pokazały jednak, że drużyna z Podkarpacia może mieć spore problemy z zakończeniem rozgrywek na podium. Znakomicie radziła sobie w tym czasie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, rewelacyjnie spisywała się Delecta Bydgoszcz, a lekceważyć nie można było Jastrzębskiego Węgla i PGE Skry Bełchatów. Gra podopiecznych Andrzeja Kowala wyglądała z kolei na toporną, a punkty, choć było ich dużo, rzeszowianie zdobywali z wielkim trudem.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Ostatecznie to jednak Resovia może patrzeć na wszystkich z góry, a dokładniej z najwyższego stopnia podium. Wiele ekspertów twierdzi, że obrona tytułu to zadanie dużo trudniejsze niż zdobycie pierwszego złota. Jeśli to prawda, to Krzysztof Ignaczak i spółka przez rok stali się jeszcze lepszym zespołem i mają prawo czuć się pełnowartościowymi mistrzami. Czy taki stan rzeczy może potrwać dłużej?

Wątpi w to Waldemar Wspaniały. - Dla mnie jest to niemożliwe. Seria czterech mistrzostw pod rząd, jak miało to miejsce z Mostostalem, czy siedmiu w wykonaniu drużyny z Bełchatowa, w dzisiejszych warunkach jest nie do powtórzenia. Rzeszowianie zdobyli dwa tytuły z rzędu, ale nie zaistnieli w rozgrywkach europejskich. Dwa zespoły o których mówimy, czyli Skra i poprzednik ZAKSY w każdych rozgrywkach były jednak na czele. Wygrywały Puchar Polski i meldowały się w finałach Ligi Mistrzów. Uważam, że w tej chwili nie ma już chyba takiej szansy i serii czterech, czy pięciu mistrzostw pod rząd zdobytych przez jeden zespół. To jest chyba niemożliwe - przewiduje doświadczony szkoleniowiec.

Na chwilę obecną fakty zdają się jednak sugerować coś zupełnie innego. Podczas gdy codziennie pojawiają się nowe doniesienia o rozbiorach ZAKSY czy Delekty, w Rzeszowie przedłużane są kolejne kontrakty z mistrzowską ekipą. W koszulkach Resovii w przyszłym roku oglądać będziemy na pewno: Piotra Nowakowskiego, Oliega Achrema, Paula Lotmana, Lukasa Tichacka, Grzegorza Kosoka, Wojciecha Grzyba, Łukasza Perłowskiego i wspomnianego już "Igłę". Bliski pozostania w zespole jest Jochen Schoeps, a podobnej decyzji po kilku dniach zastanowienia nie wyklucza Zbigniew Bartman, który jeszcze w sobotę był pewien, że opuści Rzeszów. Kręgosłup zespołu nie ulegnie więc zmianom, a pamiętając o tym, że dla kilku z tych zawodników będzie to już nawet trzeci sezon w zespole spokojnie można mówić już o monolicie. Kibice na Podkarpaciu pogodzić będą musieli się z odejściem Macieja Dobrowolskiego i Nikoli Kovacevicia, ale wiadomo już, że miejsce pierwszego z nich zajmie Fabian Drzyzga więc można zakładać, że i dla Serba szybko znaleziony zostanie godny następca. Nie powinno być o to trudno, skoro za kulisami mówi się, że Resovia w nowym sezonie będzie zdecydowanie najbogatszym klubem siatkarskim w Polsce.

Polsko-niemiecki atak Resovii zdał w tym sezonie egzamin. Czy po wakacjach duet Bartman-Schoeps znów straszył będzie ligę?
Polsko-niemiecki atak Resovii zdał w tym sezonie egzamin. Czy po wakacjach duet Bartman-Schoeps znów straszył będzie ligę?

[nextpage]Stabilność składu powinna być największym atutem drużyny Kowala w kolejnych rozgrywkach. W podobny sposób przez lata budowana była Skra, w której co roku wymieniano tylko najsłabsze ogniwa. Efektem było 7 kolejnych tytułów mistrza Polski i całkowite zdominowanie rodzimych rozgrywek. Resovia ma wszelkie predyspozycje by iść w tym samym kierunku.

Rywale powinni się bać. Trudno liczyć, że ZAKSA będzie w stanie szybko i skutecznie załatać dziury jakościowe po odejściu Daniela Castellaniego i Felipe Fontelesa, a to zapewne nie koniec rozstań w Kędzierzynie-Koźlu. Kiepsko rysuje się też przyszłość Delekty bez Piotra Makowskiego i najprawdopodobniej Stephana Antigi. Największą niewiadomą pozostaje Skra, która zdana jest na łaskę będącego ostatnio w odwrocie sponsora. Jeśli PGE odkręci kurek z pieniędzmi w Bełchatowie pojawić może się kilku wartościowych zawodników. Z tym, że po słabym sezonie do odbudowy drużyny potrzebny będzie jeszcze charyzmatyczny trener. Tylko czy bez przepustki do Ligi Mistrzów piąty zespół zakończonego właśnie sezonu będzie dla kogokolwiek atrakcyjnym pracodawcą?

Wygląda więc na to, że najgroźniejszym rywalem rzeszowian do złota może być Jastrzębski Węgiel. Na Śląsku zostają: Lorenzo Bernardi i Michał Łasko, a to już sporo. Pierwszy z nich może być magnesem dla ambitnych i utalentowanych zawodników z całego świata, którzy uczyli się siatkówki oglądając genialnego Włocha w akcji. Drugi zaś jest gwarantem niesamowitej siły rażenia. Strata Matteo Martino nie powinna być odczuwalna, zwłaszcza że trener JW w całym sezonie więcej pożytku miał chyba z weterana Krzysztofa Gierczyńskiego. Znalezienie alternatywy dla obu przyjmujących nie powinno stanowić trudnego zadania. Ciekawe tylko jak swoją przyszłość widzi obrażony na jastrzębską publiczność Michał Kubiak… Ważne, że prezes Zdzisław Grodecki co roku potrafi namówić do gry w swoim klubie kogoś z absolutnego światowego topu. Jeśli tak będzie i tym razem to podopieczni Bernardiego mogą spokojnie myśleć o finale PlusLigi.

Czy Włosi znajdą sposób na detronizację Resovii?
Czy Włosi znajdą sposób na detronizację Resovii?

Nie zmienia to jednak faktu, że faworytem rozgrywek będzie Resovia. Dwa kolejne tytuły zobowiązują, a zespół ze stolicy Podkarpacia w pełni na nie zasłużył. Andrzej Kowal musi więc celować w mistrzowskiego hattricka. Jak co roku mało kto będzie dawał mu pewnie szanse na sukces, ale młody trener pokazał już, że nie ma zamiaru na nikogo się oglądać i podąża własną ścieżką. Jak daleko nią zajdzie?

Marcin Olczyk

Źródło artykułu: