Od Antigi do ZAKSY czyli alfabet PlusLigi sezonu 2012/2013 - część II

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
R - Resovia Rzeszów, czyli nieważne jak zaczynasz

Rok temu, gdy zespół opuścił Grozer, ciężko było zakładać, że mistrz będzie w stanie skutecznie walczyć o obronę tytułu. Kolejne mecze rundy zasadniczej sezonu 2012/2013 sugerowały, że Resovia może mieć problem nawet z dojściem do plusligowego finału. Klub szybko pożegnał się z rozgrywkami Ligi Mistrzów i nie był w stanie zdobyć pucharu Polski. Resovia z letniego, a później zimowego snu budziła się bardzo powoli, ale końcówka sezonu była już jej popisem. W fazie play-off rzeszowianie odprawili najlepsze drużyny w kraju, przypieczętowując tytuł na terenie najgroźniejszego rywala. Andrzej Kowal może z nadzieją spoglądać w przyszłość. Nie dość, że działaczom udało się się zatrzymać na kolejny sezon większość mistrzowskiego składu, to tuż po zakończeniu rozgrywek Resovię wzmocnił Fabian Drzyzga. Czy może być jeszcze lepiej?

S - Serbowie, czyli nie tak miało być

Przed sezonem wydawało się, że ten rok należeć może do przybyszów z Półwyspu Bałkańskiego. Atanasijević miał zostać pierwszym atakującym Skry i wspierany przez Konstantina Cupkovicia poprowadzić ją do odzyskania mistrzostwa, a Nikola Kovacević stanowić ważne ogniwo broniącej tytułu Resovii. Z kolei do Częstochowy po cenne doświadczenie wybrał się Srecko Lisinac. Niewiele z tych planów jednak wyszło. Pierwszy z Serbów miał częste problemy ze zdrowiem, a zespół grał dużo poniżej oczekiwań i sezon zakończył dopiero na piątym miejscu. Jego kolega z drużyny też nie błysnął. Przyjmujący rzeszowskiego zespołu nie przebił się zaś do pierwszego składu i większość meczów spędzał w kwadracie dla rezerwowych. Największym wygranym wydaje się być Lisinac, który grał w drużynie z końca tabeli, ale zaprezentował się na tyle dobrze, że w przyszłym sezonie prawdopodobnie dostanie w końcu szansę w Bełchatowie. Nie wiadomo tylko, czy zastanie tam jeszcze "Aleksa"...

T - Turcja, czyli rewanż za Wiedeń

Turcy to wyjątkowo pamiętliwy naród. Wciąż nie mogą się pogodzić z laniem, jakie na przedmieściach stolicy Austrii sprawiło im kiedyś "kilku" Polaków prowadzonych przez znakomitego szkoleniowca, rewelacyjnego taktyka i motywatora Jana III Sobieskiego. Teraz przyszła pora, by się odegrać. Pierwszym fortem, który padł pod naporem tureckiej ofensywy okazał się Bełchatów, a dokładniej Łódź, gdzie Arkas brutalnie obszedł się ze Skrą w Lidze Mistrzów. Później, mimo sportowego zwycięstwa nad ekipą z Izmiru, poległ Kędzierzyn-Koźle. Przed rokiem zaczęto tam odbudowę potęgi, która nawet nieśmiało zapukała do europejskiej elity. W przyszłym sezonie podtrzymanie tego kierunku będzie już znacznie mniej realne, ponieważ do tureckiej niewoli dostali się: trener i najlepszy zawodnik ZAKSY. Pozostałe polskie kluby też powinny mieć się na baczności. Fenerbahce Stambuł i Arkas aktywnie przeczesują polski rynek transferowy. Ratuj się kto może!
Castellani w nowym sezonie ponownie pracować będzie z legendarnym Ivanem Miljkoviciem Castellani w nowym sezonie ponownie pracować będzie z legendarnym Ivanem Miljkoviciem
U - utrzymanie w PlusLidze, czyli play-out na niby

Swoistym paradoksem naszej pięknej ligi jest fakt, że drużyny, które zajęły dwa ostatnie miejsca w sezonie zasadniczym, w rundzie pucharowej muszą walczyć ze sobą o 9. lokatę na koniec. Nielogiczne wydaje się to przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze PlusLiga jest tworem zamkniętym, co oznacza, że spełniając odpowiednie warunki licencyjne raczej się z niej nie wyleci. Po drugie, zespoły, które w play-off nie poradziły sobie najlepiej i odpadły z rywalizacji o miejsca 5-6 prawa walki o pozycje 7-8 już nie dostają (wtedy decyduje kolejność z pierwszej części rozgrywek). Co ciekawe w tym sezonie 9. miejsce wywalczył Wkręt-met AZS Częstochowa, który w fazie zasadniczej wygrał zaledwie dwa mecze (aż 3 mniej niż Indykpol AZS Olsztyn). O tym czy dana drużyna w przyszłym sezonie zagra w lidze i tak zadecyduje organizator ligi zielonym stoliku. Komu więc zależy na tym, by dodatkowo podgrzewać emocje w ustalaniu najgorszej drużyny w lidze? Oba zainteresowane kluby pewnie wolałyby o takim sezonie jak najszybciej zapomnieć, zamiast wydłużać go w nieskończoność.

V - Vincić Dejan, czyli historia krótkiej miłości

Przychodząc do Skry Słoweniec czuł, że wygrał los na loterii. Wypatrzony w Lidze Mistrzów rozgrywający ACH Volley Lublana był dumny, że tak silny klub zaoferował mu kontrakt i miał nadzieję na bardzo udany sezon w Bełchatowie. Do Polski przyjechał jednak z nie do końca wyleczoną kontuzją. Urazy zresztą długo nie dawały mu spokoju, a nawet jak był zdrowy, to do ulubieńców Jacka Nawrockiego nie należał. Ostatecznie nie przetrwał w Skrze nawet do grudnia. Trener postanowił bez żalu go odprawić i, mimo napiętego terminarza gier, w trakcie sezonu szukać następcy.

W - wideoweryfikacja, czyli oczy szeroko zamknięte

System challenge wciąż budzi sporo kontrowersji. Jego możliwości, póki co, są mocno ograniczone i często nie można na jego podstawie zweryfikować błędów, takich jak uderzenie po bloku, które dla wielu obserwatorów w hali czy przed telewizorem wydają się być ewidentne. Co więcej, niektóre zespoły korzystają z wideoweryfikacji bardziej z przekory, licząc przy tym na wybicie z uderzenia i zdenerwowanie przeciwnika. Pomysłodawcy zapowiadają zmiany. Czy dzięki nim w przyszłym sezonie siatkówka będzie w końcu wolna od rażących błędów arbitrów?

Z - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czyli dzieło nieukończone

Pani prezes Sabina Nowosielska przekonuje, że jej zespół ma za sobą znakomity sezon. Trudno się z nią nie zgodzić, skoro ZAKSA zgarnęła puchar Polski i srebrny medal PlusLigi. Wydaje się jednak, że kędzierzyński tort powinien być znacznie bardziej okazały. Na jego wierzchu znalazła się bowiem tak naprawdę tylko jedna - i to zdecydowanie najmniejsza - wisienka. Oczekiwania były znacznie większe. Tytuł mistrzowski w kraju ZAKSIE zawczasu przyznała spora grupa obserwatorów i ekspertów. Ostatecznie podopieczni Castellaniego w meczu sezonu zawiedli, przegrywając zdecydowanie przed własną publicznością. 4. miejsce w Lidze Mistrzów też nie jest na pewno szczytem oczekiwań, choć trzeba przyznać, że konkurencja było naprawdę mocna. Nie wiadomo co przyniesie przyszłość, ale na razie - po pierwszych wieściach transferowych - nie rysuje się ona w zbyt jasnych barwach.
Od Antigi do ZAKSY czyli alfabet PlusLigi sezonu 2012/2013 - część I

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×