Oprawa ostatniego, rozgrywanego w Dąbrowie Górniczej meczu finałowego Orlen Ligi z pewnością należała do wyróżniających się: nadkomplet widzów w hali Centrum, zaangażowane kluby kibica, niezliczona ilość przedstawicieli ligi, jej sponsorów i znanych osobistości świata siatkówki... Do pełni szczęścia brakowało tylko zapierającego dech w piersi widowiska, które miały stworzyć ekipy Atomu i Tauronu MKS.
Do tej pory w finałach gospodarz wykorzystywał atut własnej hali, jednak ta prawidłowość nie ma przełożenia w najbardziej nerwowych starciach, o czym przekonali się choćby kibice oglądający tegoroczne mecze finałowe . Nie wiadomo było, jak Zagłębianki poradzą sobie z brakiem : czy brak podstawowej przyjmującej w składzie będzie aż nadto widoczny? A może dąbrowska drużyna, która nieraz wykazywała się niewiarygodną odpornością psychiczną w trudnych chwilach, poradzi sobie także i teraz?
Obie drużyny rozpoczęły mecz przy ogłuszającym dopingu kibiców. Pierwsze akcje Tauronu MKS napawały optymizmem sympatyków tej drużyny: oba skrzydła radziły sobie z blokiem przyjezdnych, imponował także spokój w poczynaniach zdobywczyń Pucharu Polski. Atomówki, początkowo nieskuteczne, starały się odpierać natarcia rywala sprawdzonymi kombinacjami, jednak to Zagłębianki dominowały na parkiecie (8:4). Sopocianki starały się wykorzystać osłabienie rywalek i celowały serwisem w Joannę Staniuchę-Szczurek, lecz ta nie zawodziła, podobnie jak cała ekipa MKS-u.
Autowe ataki i proste pomyłki w przyjęciu pogarszały sytuację mistrzyń kraju; jedynie Rachel Rourke radziła sobie w ofensywie, ale i ona poznała na własnej skórze, jak pewny jest blok Charlotte Leys i Mai Tokarskiej (16:9). Koncert gry Tauronu MKS trwał, a trener Adam Grabowski robił, co mógł, by jego podopieczne wróciły do gry. Liderkami ekipy gospodyń stały się Belgijka Leys i Zaroślińska, obie dysponujące niezawodną zagrywką. Po zagraniach Australijki sopocianki odrobiły część strat, ostatecznie pierwszy set zasłużenie padł łupem zdobywczyń Pucharu Polski po nieporozumieniu na linii Izabela Bełcik - Julia Szeluchina.
Nieprzyjemna zagrywka ustawiła początek drugiej partii, lecz tym razem Atomówki znalazły odpowiedź na grę MKS-u. Dzięki solidnej asekuracji sopocianki wyszły na pierwsze prowadzenie w meczu, by... równie łatwo je stracić po błędach Rourke i (3:5, 8:5). Później również nie brakowało nerwów. Chłodna głowa Dirickx i atak z obejścia Tokarskiej powiększyły prowadzenie gospodyń, ale nie na długo: swoje szanse wykorzystywała . Godny finału był korespondencyjny pojedynek libero obu zespołów, ich robinsonady znacznie wydłużały czas trwania akcji.
Przy rezultacie niemal remisowym liczy się każdy punkt i każdy błąd: brylująca w swojej drużynie Zaroślińska zmusiła koleżanki swoją postawą do wrzucenia piątego biegu. Trybuny szalały, gdy dąbrowianki w końcu zablokowały Rourke (21:17). Po raz kolejny mistrzyniom Polski "uciekła" końcówka seta, ponadto w najważniejszym momencie partii nie była im przychylna wideoweryfikacja, która wychwyciła dotknięcie siatki jednej z Atomówek (25:21).
Sopociankom potrzebna była znana z hiszpańskich boisk piłkarskich "remontada", by mieć choćby cień szansy na odmianę wyniku. Do trzeciej partii podeszły one z niebywałym zaangażowaniem, którego ukoronowaniem była wspaniała obrona Bełcik (4:3). Trwała walka Rourke i Zaroślińskiej (15 i 14 punktów) o prymat na parkiecie, której efektem był brak wyraźnej przewagi jednej z ekip. O wyniku decydowały pojedyncze błędy jak podwójne odbicie Cabrery i zbicia mijające pole gry dąbrowianek. As Tokarskiej wzbudził entuzjazm kibiców, ale wtedy serią udanych zagrywek odpowiedziała Coimbra (16:15), dlatego gospodynie nie miały prawa czuć się zbyt pewnie.
Mało kto spodziewał się, że przy stanie 17:17 na parkiet wejdzie dawno nie widziana w akcji Ivana Plchotova... i że tak dobrze wejdzie ona w spotkanie. Popisy Czeszki przyćmiła Charlotte Leys, której serwis dał MKS-owi trzy cenne punkty. Po bloku Bełcik i aucie Zaroślińskiej mistrzynie kraju mogły mieć nadzieję na to, że ich rywalki, tak jak w Sopocie, nagle stracą pewność siebie. I tak się stało! W ostatnich akcjach seta obu zespołom udzieliły się emocje: najlepiej nerwy opanowała Australijka Rourke, która posłała dwie bezlitosne zagrywki. Atom pozostał w grze (23:25).
Zagłębianki, zszokowane porażką w ważnym secie, z początku nie potrafiły się otrząsnąć, co wykorzystywały na siatce ich rywalki. Akcje Katarzyny Zaroślińskiej pozwoliły MKS-owi odrobić straty. Obu ekipom często brakował kończącego uderzenia, co zmusiło trenera Kawkę do podwójnej zmiany. Wyczerpujące wymiany padały łupem raz jednej, raz drugiej drużyny. Sprytne serwisy Cabrery pozwalały Atomówkom na ustawienie szczelnego bloku, poza tym niezawodna była najlepiej punktująca zawodniczka Orlen Ligi. Tym razem to gospodynie raziły niedokładnością i bezsilnością (8:13). Atom pewnie zmierzał do piątego seta, ale podrażnione Zagłębianki nie zamierzały poddawać się bez walki. Odrobiły one kilka punktów, jednak ostatecznie to mistrzynie kraju dzięki punktom Bełcik i Rourke uciszyły całą halę Centrum (17:25).
Dotychczasowy przebieg meczu wyglądał jak cała rywalizacja finałowa w pigułce: przewaga Tauronu MKS, potem odwet Atomówek... Nikt nie wiedział, czego spodziewać się po decydującej partii. Piekielny mocny atak "Smoka" zwiastował sporą dawkę emocji. Po dwukrotnym powstrzymaniu Rourke na prawym skrzydle MKS wyraźnie nabrał wiatru w żagle, ale zapędy rywalek studziła punktująca raz po raz Coimbra. To właśnie na zagrywce Brazylijki Atom uzyskał dwa cenne punkty (6:8) Gdyby nie Zaroslińska i Staniucha-Szczurek, sytuacja zdobywczyń Pucharu Polski stałaby się niegodna pozazdroszczenia. Po minimalnie autowym zbiciu było już 10:13 dla sopocianek i sensacja stawała się faktem. Po bloku Pykosz i nieudanym zbiciu Joanny Kaczor z szóstej strefy to Atom Trefl Sopot mógł cieszyć się z obrony mistrzowskiego tytułu!
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Atom Trefl Sopot 2:3 (25:18, 25:21, 23:25, 17:25, 12:15)
Tauron MKS: Tokarska, Leys, Dirickx, Stacchiotti, Zaroślińska, Staniucha-Szczurek, Strasz (libero) oraz Plchotova, Śliwa, Kaczor, Nuszel
Atom Trefl: Coimbra, Bełcik, Szeluchina, Łukasik, Rourke, Kaczorowska, Zenik (libero) oraz Cabrera, Kwiatkowska, Wilk, Podolec, Pykosz
MVP: Izabela Bełcik (Atom)
Sędziowie: Paweł Ignatowicz (sędzia główny), Anna Niedbał
Stan rywalizacji: 3:2 dla Atomu Trefla Sopot, który został mistrzem Orlen Ligi w sezonie 2012/13
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!