Chodzi o 750 tysięcy złotych, jakie miasto przyznało klubowi na promocję poprzez sport. Działacze AZS-u przemilczeli wówczas sprawę istniejącego zadłużenia. Ujawnienie tego faktu wykluczyłoby bowiem klub z możliwości starania się o finansowe wsparcie. Sprawa wyszła na jaw przed wypłatą ostatniej transzy, 150 tysięcy złotych. Wówczas prezydent Białegostoku wstrzymał dotację i skierował sprawę do prokuratury.
- Dokumenty z urzędu miejskiego, jak i przesłuchania świadków, wskazywały jednoznacznie, że osoby reprezentujące AZS złożyły oświadczenie, w którym pominęły okoliczności, ujawnienie których wykluczałoby AZS z tego przetargu - tłumaczy
Wojciech Zalesko, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
W czasie przesłuchania w prokuraturze Aleksander P. - były już prezes AZS Białystok - przyznał się do podpisania oświadczenia. Wyjaśnił jednak, że zrobił to dla dobra klubu, który reprezentował. Drugi z oskarżonych, Sebastian H., który nadal pełni funkcję wiceprezesa siatkarek AZS, nie przyznał się do zarzutu. Wyjaśnił, że zgodnie z posiadaną wtedy wiedzą AZS mógł przystąpić do przetargu.
Obaj oskarżeni złożyli wnioski o warunkowe umorzenie postępowania.
Źródło: poranny.pl / radio.bialystok.pl