Życie brutalnie zweryfikowało nasze plany - rozmowa z Krzysztofem Janczakiem, kapitanem Delecty Bydgoszcz

Siatkarze Delecty Bydgoszcz ponownie będą występować na parkietach siatkarskiej ekstraklasy. Teraz jednak podopieczni Rostislava Chudika mają powalczyć co najmniej o piąte miejsce. Na to ma nadzieję dotychczasowy kapitan drużyny, Krzysztof Janczak.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Adrian Dudkiewicz: Czego spodziewasz się przed nadchodzącym sezonem w Pluslidze?

Krzysztof Janczak: Mam nadzieję, że po raz kolejny uniknę groźnych kontuzji oraz zakończę go w zupełnie innych nastrojach niż wtedy, kiedy spadaliśmy z ligi.

Masz w pamięci jeszcze poprzednie rozgrywki, zwłaszcza przegrane baraże z Politechniką Warszawa?

- Może niekoniecznie baraże, ale cały sezon. To był praktycznie pierwszy raz, kiedy brzydko mówiąc zleciałem z ligi. Na pewno zostanie to gdzieś w podświadomości, ale co było a nie jest, nie piszę się w rejestr (śmiech). Dlatego mam nadzieję, że w końcówce nastroje będą zupełnie odmienne, a w przyszłości będzie nas stać na miejsce w ligowej czołówce.

Dlaczego mimo spadku zdecydowałeś się pozostać w Bydgoszczy?

- Podoba mi się Bydgoszcz. Podobają mi działacze, którzy tutaj tworzą siatkówkę. Nie ma żadnego ściemniania ze strony prezesów, jest wszystko jasno określone. Ponadto w klubie jest nienaganna atmosfera, świetna organizacja całości. Myślę, że jest to klub, który rozwija się przez cały czas, choć nie ustrzega się pewnych błędów. Na szczęście próbuje się to naprawić. Uważam, że jest tu bardzo dobre zaplecze do tego, aby rozwijać się jako zawodnik.

Na co stać wasz zespół w nadchodzących rozgrywkach? Na piąte, szóste miejsce, a może nawet na czwórkę?

- Ciężko jest myśleć teraz o konkretnym miejscu, mając na względzie poprzedni sezon. Pamiętam konferencję prasową, na której powiedziałem, że mamy lepszą drużynę niż wtedy, kiedy utrzymaliśmy się w ekstraklasie po barażach z Gwardią Wrocław. Byłem wręcz przekonany, że stać nas na zajęcie miejsca w ósemce, ale życie brutalnie zweryfikowało nasze plany. W momencie kiedy straciliśmy Kamila Kacprzaka, graliśmy najważniejsze mecze w lidze. I przez to później nie byliśmy już w stanie dogonić ekip, które w dziwny sposób uciekły nam w ligowej tabeli. Myślę, że obecne rozgrywki będą nieco lepsze i uplasujemy się mniej więcej na piątym, szóstym miejscu.

Cieszysz się z tego, że nadal trenerem zespołu będzie Rostislav Chudik?

- Może to nie jest jakiś hurraoptymizm z mojej strony, ale znam tego szkoleniowca, dobrze mi się z nim współpracuje i wiem na co go stać. Ma bardzo dobre podejście do zawodników, potrafi z nimi rozmawiać. Rozważając możliwość pozostania w Delectie, miałem na względzie również to, że Chudik nadal będzie naszym trenerem. To w pewnym sensie miało przełożenie na to, że zdecydowałem się pozostać w Bydgoszczy.

Jak do drużyny wkomponowali się nowi siatkarze, którzy wzmocnili Delectę w przerwie miedzy sezonami?

- Powiedzmy, że nieźle. Jeśli chodzi o Staszka Pieczonkę, to jest to nowy-stary zawodnik, który zna praktycznie każdy zakątek Bydgoszczy. Mi bardzo dobrze grało się z nim dwa lata temu. On teraz zdecydował się na powrót i była to pierwsza bardzo zadowalająca decyzja. Resztę graczy znam oczywiście z pozostałych parkietów, kiedy grałem przeciwko swoim obecnym kolegom. Oczywiście jest to czasami forma zdenerwowania przeciwnika, bo różne rzeczy dzieją się w trakcie meczu. Natomiast teraz okazało się, że są to fajni koledzy, z którymi można porozmawiać, potrenować i wypić piwo. Na dzień dzisiejszy wszyscy się znamy i dążymy do tego, aby sportowo wszystko było jak najlepiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×