Andrea Anastasi: Come on guys!

Ta angielska sentencja już na dobre zagościła w myślach wypowiadanych przez selekcjonera reprezentacji Polski. Po meczu z USA, włoski trener brylował w mixed-zonie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Mam być szczery? Teraz jestem szczęśliwy, w czasie meczu nie byłem. Biorąc pod uwagę wszystkie przeciwności losu, to zrobiliśmy dobry wynik. Przez dwa sety prawie nic nie graliśmy. To było blisko 40 minut bez dobrej siatkówki w naszym wykonaniu. Jeden problem gonił kolejny. Do końca starałem się wierzyć w ten zespół oraz jego zwycięstwo - powiedział w mixed-zonie włoski trener.

Najbardziej krytycznym momentem pierwszej batalii z USA był trzecie set. Biało-czerwoni przegrali go do 13 i jakakolwiek zdobycz punktowa wisiała na włosku. Światełko nadziei pojawiło się w kolejnej części meczu.

- Po tym co pokazaliśmy w czwartym secie, powiedziałem chłopakom, że nie mogą przegrać tego meczu - stwierdził opiekun polskiej kadry. - Powiem wam prawdę, nie gramy zbyt dobrze. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale jeśli nie grając dobrze potrafimy wygrać mecz, to jest to coś wartościowego, i z tego należy się cieszyć - kontynuuje Andrea Anastasi.

Utytułowany dodaje, że zdaje sobie sprawę z tego w jakiej formie znajduję się obecnie powołani przez niego zawodnicy.

- Jestem trenerem i czuję się odpowiedzialny za tę drużynę. W przerwie powiedziałem im: ej chłopaki (come on guys!), możemy coś tu jeszcze zdziałać. Wiem, że nie jesteśmy teraz w najlepszej formie, ale wszystkie idzie ku lepszemu. Sami zobaczycie - przekonuje.

Come on guys! - zdaje się mówić Anastasi (foto:FIVB)
Come on guys! - zdaje się mówić Anastasi (foto:FIVB)

W piątek polscy siatkarze zafundowali kibicom piątego tie-breaka. Straty punktowe mogą być bardzo drastyczne w skutkach, w kontekście awansu do turnieju finałowego.

- To jest sport i właśnie za to go uwielbiam. W mojej karierze najbardziej lubię właśnie tego typu wygrane. Mecze, jak ten w Spodku, wyzwalają emocje, których nie doznasz przy wyniku 3:0 - zaświadcza Włoch. - Wiem, że Brazylia wygrała 3:1. Ja skupiam się tylko na wynikach mojego zespołu. Jestem pewien i mocno w to wierzę, że będziemy grać coraz lepiej - zapewnia popularny trener z Mantui.

Po fali krytyki i nierównej postawie Zbigniewa Bartmana, coraz więcej w pierwszej szóstce zaczyna pojawiać się Jakub Jarosz.

- Cieszę się z gry Kuby, jak również z występów reszty moich zawodników. Od paru miesięcy wykonują bardzo ciężką pracą. Cieszę się każdym ich dniem. Jarosz jest w świetnej dyspozycji, widzę to na treningach. Wiem też, że stać go na więcej. Czasem się denerwuje, szczególnie przy zagrywkach. Wtedy mówię: ej Kuba, come on, serwujesz, nie myśl o niczym innym - mówi trener obrońców złotego medalu Ligi Światowej.

Przed drugim starciem z USA, Andrea Anastasi przypomina, które elementy siatkarskiego rzemiosła muszą poprawić jego podopieczni.

- Czasu jest mało, ale na pewno musimy poprawić naszą grę w ataku. W bloku i w obronie moim zdaniem już się polepszyło. Bądźcie dobrej myśli - kończy szkoleniowiec z Italii.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)