Algierki, nie licząc mistrzostw Afryki, mogą jedynie marzyć o zwycięstwach w międzynarodowych zawodach. W tegorocznym World Grand Prix sensacją będzie każdy wygrany przez nie set. Jako pierwsze komplet punktów za starcie z outsiderem zgarnęły Turczynki, które pod wodzą Massimo Barboliniego poważnie myślą o awansie do turnieju finałowego.
Już początek spotkania nie pozostawiał żadnych nadziei na ciekawe widowisko. Na pierwszą przerwę techniczną Europejki zeszły przy stanie 8:2. Algierki miały ogromne problemy z wyprowadzeniem jakiejkolwiek skutecznej akcji, a swoje nieliczne punkty zdobywały głównie po błędach rywalek. Premierowa odsłona pojedynku zakończyła się wynikiem 25:13. W drugim secie trener Afrykanek poprosił o czas już przy stanie 4:0. Co jednak miał powiedzieć swoim stłamszonym i bezradnym podopiecznym? Choć z czasem ich gra nieco bardziej zaczęła przypominać prawdziwą siatkówkę, wynik wciąż nie przynosił im chluby. Ostatecznie zakończyły partię z 18 oczkami na koncie. W trzeciej odsłonie trener Turczynek zdecydował się na głębokie zmiany w składzie, a Algierki pierwszy raz w meczu zdołały wyjść na prowadzenie. Do stanu 5:4 trwała walka punkt za punkt. Później wszystko wróciło do normy, a Ergul Avci zakończyła spotkanie.
Przewagę faworytek najdobitniej pokazuje różnica w ataku (39:16). Starcie z Algierią było dla nich dobrym treningiem przed znacznie trudniejszymi pojedynkami z Tajlandią i Japonią.
Turcja - Algieria 3:0 (25:13, 25:18, 25:15)
Turcja: Tokatlioglu, Toksoy, Sonsirma, Aydemir, Cansu, Darnel, Karadayi (libero) oraz Onal, Avci, Uslupehlivan, Kirdar, Ozsoy.
Algieria: Magnana, Abderrahim, Boukhima, Mezemate, Aissou, Arbouche, Mansouri (libero) oraz Saoud, Ait.