Do trzech razy sztuka

Zeszłoroczne mecze Trzcianka przegrywała w przysłowiową godzinę z prysznicem. Gospodarze dopiero za trzecim podejściem urwali pierwszego seta a nawet wygrali mecz z Sulęcinem.

W tym artykule dowiesz się o:

MKS MDK Trzcianka - STS Olimpia Sulęcin 3:2 (22:25,25:22,18:25,25:18,15:13)

MKS MDK: Łojewski, Kramer, Malinowski, Bońkowski, Konkel, Pilch, Zahorski (libero) oraz Lipiński, Galant, Sroga, Rojek.

Olimpia: Krzywiecki, Pić, Bartuzi, Miarka, Gaca, Rzeszotek, Nakonieczny (libero) oraz Chajec, Boguta, Urbaniak, Misterski, Idzikowski.

Spokojną atmosferę przedmeczową zamieniła w wojnę nerwów już pierwsza piłka, która po ataku zawodnika MKS zahaczyła blok gości i upadła w okolicach bocznej linii boiska, wzbudzając niemałe kontrowersje. Pierwsza odsłona była wyrównana do momentu podwójnej zmiany wprowadzonej przez trenera Szablewskiego. Olimpia odskoczyła na cztery punkty i spokojnie dowiozła wygraną.

Drugi set dobrze zaczęli gospodarze, Malinowski zaliczył punktowy blok, Łojewski dołożył asa serwisowego i MKS prowadził 2:0. Rosła przewaga MDK za sprawą kolejnych bloków, tym razem Pilcha. Jednak gospodarze szybko oddali wypracowane prowadzenie za sprawą Gacy, który najpierw zagrywką ustrzelił miejscowego libero, potem dokładając jeszcze asa. Kluczowe dla tej partii okazało się wejście Galanta, który wybronił trzy piłki, po których miejscowi wyprowadzili punktowe kontry, przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Trzecia partia padła łupem gości, którzy skrupulatnie wykorzystali błędy miejscowych w połowie i końcówce seta.

MDK znów szybko objął prowadzenie 5:1 i ponownie szybko je oddał. Od stanu 12:12 sygnał do ataku dał Kramer, zdobywając dwa kolejne punkty ze skrzydła, potem również dokładając asa serwisowego. Wysokie prowadzenie gospodarze wykorzystali, doprowadzając do tie-breaka.

Pechowo rozpoczął się ostatni set tego spotkania dla Jakuba Malinowskiego, który doznał kontuzji stawu skokowego. Zniesiony z boiska przez kolegów, z boku oglądał mecz, głośno dopingując wraz z kibicami swój klub. Rozgrzane głowy zawodników musiała chłodzić upomnieniami i kartkami sędzina ze Szczecina. Przy zmianie stron to MKS miał już dwu punktowe prowadzenie, którego nie wypuścił z rąk.

Po meczu w Trzciance euforia, bo przecież 2 punkty na inaugurację z tak silnym przeciwnikiem z Sulęcina był w zeszłym roku nie do osiągnięcia. Trener gości mimo porażki spokojnie ocenił spotkanie: -Pierwsze koty za płoty, ten mecz to dopiero wstęp do ligi, która będzie w tym roku wyrównana. Na pewno będą w niej takie niespodzianki jak dziś. Prym rozgrywkom będą nadawać ekipy z Poznania, Piły i Szczecina, ale i one będą gubić punkty. Trzcianka zagrała dziś na maksymalnym ryzyku w zagrywce, grając taką radosną siatkówkę. Mój zespół na pewno nie zagrał na sto procent swoich możliwości. Ale będziemy nad tym pracować w następnych meczach.

Zadowolony po meczu był prezes MKS - Jacek Oświecimski: -Cieszę się, że zespół nie spalił się psychicznie na meczu otwarcia , tak jak to było w zeszłym roku. Jedynie chyba Rojek miał debiutancką tremę. Martwi nas jednak kontuzja Kuby, która wyeliminuje go z gry przez najbliższe dwa - trzy tygodnie.

Komentarze (0)