Agata Kołacz: Gratuluję nowej funkcji w zespole. Spodziewał się pan tego wyróżnienia?
Bartłomiej Neroj: Kiedy się dowiedziałem, że jestem brany pod uwagę, myślałem, że to takie podśmiechujki, że się tak wyrażę. Ale w późniejszym głosowaniu zawodnicy mnie wybrali, a trener ten wybór zaakceptował. Jest to bardzo miłe uczucie, że wszyscy obdarzyli mnie tak dużym zaufaniem. Dlatego postaram się jak najlepiej wywiązać z powierzonej mi roli.
Satysfakcja tym większa, że był to jednogłośny wybór...
- Ja nie widziałem głosów, więc to pytanie do trenera. Jeśli tak było, to tym bardziej się cieszę. Przez to spoczywa na mnie większy obowiązek, mam nadzieję, że swoją postawą pokażę, że koledzy się nie pomylili.
Jak atmosfera w zespole?
- Trenujemy od ponad miesiąca, więc z nowymi chłopakami zdążyliśmy się zapoznać. Atmosfera jest fajna, spotkaliśmy się parę razy, "zazębiamy się". Trenujemy teraz ciężko, ale każdy wie, że na początku tak musi być, później to przygotowanie zaprocentuje w sezonie. Nikt nie narzeka na urazy, to jest najważniejsze.
Można powiedzieć, że tworzycie już zgraną drużynę? Czy potrzeba jeszcze trochę czasu?
- Na pewno ten miesiąc już nam coś dał. Mam takie wrażenie, że młodsi koledzy już się zadomowili, nie są tacy nieśmiali i skrępowani jak na początku. Wszystko odbywa się w dobrej, rodzinnej atmosferze i mam nadzieję, że razem będziemy dążyli do wspólnego celu.
Jakby pan ocenił tych nowych zawodników?
- Wiadomo, że podczas pierwszych treningów spory nacisk kładzie się na siłownię, więc technika nie jest jeszcze taka, jakbyśmy sobie życzyli. Z dnia na dzień wygląda to jednak coraz lepiej. Młodzi chłopcy, którzy do nas przyszli, są bardzo ciekawi. Jeśli tylko będą nad sobą pracowali, to jestem spokojny, że będzie o nich słychać, w PlusLidze mogą się wypromować.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Czuć już w Radomiu atmosferę PlusLigi?
- Atmosfera jest wyczuwalna chociażby w portalach internetowych. Czarni Radom [mowa o portalu kibiców – przyp.aut.] już odliczają dni do rozpoczęcia sezonu. Dla kibiców to także jest coś wielkiego, bo po ponad dziesięciu latach ich drużyna wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej. Będziemy się starać zaprezentować w lidze jak najlepiej. Jak wyjdzie, to się okaże, ale na pewno będziemy walczyć o każdą piłkę i się nie poddamy.
Z pewnością będziecie mogli liczyć na wsparcie radomskich kibiców.
- Jak przychodziłem do Radomia w tamtym sezonie, byłem zaskoczony, że praktycznie w każdym meczu hala jest wypełniona niemalże po brzegi, że jest tak wielki klub kibica, który dopinguje od pierwszej do ostatniej piłki. Jak pokazały mecz z Treflem czy z Zaksą, biletów nie było na parę dni przed meczem, a hala pękała w szwach. To jest fantastyczne uczucie. My sobie teraz trenujemy, ale mamy świadomość, że w październiku rozpoczną się rozgrywki a kibice dadzą taki doping, że będą siódmym zawodnikiem.
Zanim swoje rozgrywki zainauguruje PlusLiga, odbędą się Mistrzostwa Europy. Jak pan myśli, jak zaprezentuje się polska reprezentacja?
- Ciężko gdybać. Na pewno z pierwszej grupy wyjdziemy [rywalami są: Słowacja, Turcja i Francja - przyp.aut.]. Później trafiamy na Bułgarów albo pewnie na Rosjan. Jeśli na Bułgarów, to jestem w miarę spokojny, jeśli na Rosjan - może być trochę gorzej. Mam paru znajomych w kadrze i wierzę, ze szczyt formy przyjdzie na Mistrzostwa. W Lidze Światowej nam nie wyszło... ale nawet sam tak pomyślałem, że forma reprezentantów jest szykowana właśnie na Mistrzostwa Europy, bo dwóch szczytów w tak krótkim okresie nie można osiągnąć. Trener Anastasi już pokazał, że umie ten zespół "poskładać". Także jestem spokojny, że w "czwórce" będziemy.
Myśli pan, że możecie liczyć na jakieś ulgi albo przesunięcia w treningach, żeby kibicować reprezentacji?
- Ulg raczej nie będzie. Mamy na tyle młody skład, że musimy trenować dużo, żeby ci zawodnicy zdobywali doświadczenie i szlifowali formę. Ale jeśli będzie jakaś godzina lub dwie przesunięcia w treningu, nie powinno być problemu. Wiadomo, że każdy chce kibicować i oglądać najlepszych. Od nich się trzeba przecież uczyć.
Ewentualnie będziecie jakoś trzymać kciuki na treningach...
- Z tym może być trudniej, bo trzeba piłkę odbijać (śmiech). Ale podejrzewam, że jeśli będzie taka możliwość, to trenerzy nie zrobią żadnej przeszkody, żebyśmy wspólnie ten mecz obejrzeli, może nawet gdzieś wyszli razem. Trzeba za swoich trzymać kciuki i liczymy na dobry wynik.