Zwycięski TS Volley Rybnik

Niezwykle okazale wypadła inauguracja 2. ligi siatkówki mężczyzn w Rybniku. Miejscowy TS Volley, który w tym sezonie jest beniaminkiem, po bardzo ciekawym spotkaniu wygrał z dużo wyżej notowaną Politechniką Krakowską. Podopieczni Wojciecha Kasperskiego zwyciężyli, mimo że przez ponad półtora seta musieli radzić sobie bez swojego kapitana i rozgrywającego, Łukasza Lipa, który doznał kontuzji dłoni.

Początek pierwszego seta należał do przyjezdnych, którzy szybko objęli prowadzenie 4:1. Chwilę później powody do radości miała licznie zgromadzona rybnicka publiczność, bowiem po 3 udanych zagrywkach Andrzeja Śmiatka zrobiło się 9:7 dla TS Volley. Siatkarze spod Wawelu obrali taktykę serwowania na Grzegorza Jarugę, który w tej części gry miał nieco problemów z precyzyjnym odbiorem serwisu rywali. Wynik oscylował w granicy remisu aż do końcowych chwil pierwszego seta, kiedy to ciężar zdobywania punktów na swoje barki wziął Śmiatek. Pierwszego seta mocnym atakiem zakończył Jaruga, dzięki czemu kibice zgromadzeni w hali Zespołu Szkół Ekonomiczno-Usługowych po raz pierwszy mieli powody do radości.

Drugą odsłonę znów lepiej rozpoczęli krakowianie, którzy po kilku minutach prowadzili 7:4. Rybniccy siatkarze nie pozostali jednak dłużni swoim rywalom i szybko odrobili deficyt, głównie dzięki skutecznym atakom Wiktora Borowskiego. Prawdziwe emocje rozpoczęły się znów w samej końcówce, gdzie nerwowo nie wytrzymał jeden z zawodników rywali. Po kłótni z sędzią otrzymał bowiem żółtą kartkę, dzięki czemu rybniczanie otrzymali dodatkowy punkt w prezencie. Prowadzenie 23:20 nieco uśpiło zawodników trenera Kasperskiego, lecz mimo tego Karol Kloś skutecznym atakiem ze środka zakończył drugiego seta.

Mimo niekorzystnego rezultatu, Politechnika Krakowska niezwykle umotywowana przystąpiła do kolejnej partii. Rozgrywający rywali coraz częściej zaczął gubić blok rybniczan, co szybko znalazło odzwierciedlenie na tablicy wyników - 12:8. Co więcej, kapitan i rozgrywający TS Volley, Łukasz Lip doznał kontuzji, która wyeliminowała go z dalszej gry. Jego zastępca, Dawid Drużga nie potrafił odnaleźć się na parkiecie, co skrzętnie wykorzystali krakowianie, zwyciężając w trzecim secie.

Przyjezdni nie potrafili jednak pójść za ciosem i doprowadzić do tie-breaka, bowiem od samego początku czwartego seta inicjatywa należała do rybnickiego zespołu. Wiktor Borowski rewelacyjnie serwował, a jego koledzy skutecznie ustawiali blok, dzięki czemu po chwili zrobiło się 11:3. Ambitni goście przez cały set próbowali odrobić straty, lecz albo posyłali piłkę w aut, albo nadziewali się na szczelny blok beniaminka. Nerwowa końcówka nie zmieniła już rezultatu, który po ponad 1,5-godzinnej walce brzmiał 3:1 dla TS Volley Rybnik.

- Nie ukrywam, że było wiele obaw związanych z tym spotkaniem. My jesteśmy beniaminkiem, a graliśmy z zespołem, który pretenduje do gry w 1. lidze, dlatego tym bardziej to zwycięstwo cieszy. Przez tydzień od ostatniego meczu poprawiliśmy mankamenty, które były w Krośnie. Myślę, że chłopcy wytrzymali presję i uwierzyli w to, że można wygrać. Jestem niezmiernie zadowolony z chłopaków, zwłaszcza że lider zespołu musiał zejść z parkietu ze względu na kontuzję, a zastępujący go drugi rozgrywający świetnie wywiązał się z tej roli. Mało tego, reszta zespołu dostosowała się do niego i pomogła mu - komentował tuż po meczu Wojciech Kasperski.

TS Volley Rybnik - KU AZS Politechnika Krakowska 3:1 (25:23, 25:23, 21:25, 25:23)

Źródło artykułu: