Jochen Schoeps: To był bardzo dziwny mecz

Niemiecki atakujący Asseco Resovii Rzeszów, mimo porażki z PGE Skrą Bełchatów, próbuje szukać pozytywów po sobotnim meczu na szczycie.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Jochen Schoeps w Bełchatowie nie błyszczał. Słabsza skuteczność spowodowała, że część meczu spędzić musiał w kwadracie dla rezerwowych, ustępując miejsca na parkiecie Dawidowi Konarskiemu. Mógł więc sobotnie spotkanie obserwować z różnej perspektywy. Co ciekawego udało mu się spostrzec?

- To był bardzo dziwny mecz. Oba zespoły miały sporo serii, jak Skra na początku drugiego seta, wychodząc na 5:0. W takich sytuacjach nigdy nie jest łatwo się podnieść, zwłaszcza gdy dzieje się to już w początkowej fazie partii. Nie wiem czemu to spotkanie było rozgrywane takimi falami - może z powodu wywierania sporej presji zagrywką? Przeciwko takiemu zespołowi jak Skra, który znakomicie radzi sobie na linii blok-obrona, nigdy nie jest łatwo zdobywać punkty. Z wyniku końcowego na pewno nie możemy być zadowoleni, ale był to bardzo dobry mecz, który pokazał nam nad czym musimy pracować, co poprawić. Jak po każdym meczu, trzeba teraz starać się eliminować błędy i utrzymać dobrą dyspozycję w elementach, z którymi już sobie odpowiednio radzimy - opowiada siatkarz Asseco Resovii Rzeszów i reprezentacji Niemiec.

Mistrz Polski w sobotę grał bardzo nierówno. Często musiał gonić wynik. Kilka razy mu się to udało, ale w najważniejszych momentach brakowało szczęścia. Sztab szkoleniowy będzie miał po takim spotkaniu spory materiał do analiz. - W każdym, nawet przegranym meczu, dostrzec można pozytywy, zwłaszcza że wynik 2:3 pokazuje, iż oba zespoły prezentowały zbliżony poziom. Skupiać należy się jednak na negatywach, bo z nich płynie nauka i dzięki odpowiednim obserwacjom, w przyszłości można je wyeliminować - zaznacza doświadczony atakujący.

Schoeps po porażce ze Skrą najbardziej żałuje pierwszych akcji decydującego seta. Wtedy Resovia przegrała kilka akcji z rzędu i szybko dała się przyprzeć do muru. Szalony pościg pozwolił rzeszowianom tylko na chwilę odrobić straty. Na niewiele to się jednak tego dnia zdało.

- Główną przyczyną naszej porażki był przespany początek tie-breaka. Nie byliśmy w stanie zdobyć punktu przy zagrywce Uriarte. Sytuacja z akcji na akcję stawała się coraz trudniejsza, a my nie potrafiliśmy sobie z nią poradzić - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Schoeps.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×