PGE Skra Bełchatów pokonała po pięciosetowym boju Asseco Resovię Rzeszów w Hali Energia. Gospodarze po zwycięstwie cieszyli się tak, jak jeszcze po żadnym wygranym w tym sezonie meczu. - Radość jest większa, bo wygraliśmy z mistrzem Polski, więc to chyba normalne. Na pewno bardzo cieszy, że potrafiliśmy się podnieść po przegranej w Radomiu i pokazaliśmy taką siatkówkę, na jaką nas stać. Stać nas na jeszcze więcej i obyśmy grali takie mecze do końca sezonu i prezentowali się w ten sposób, a nie tak, jak w sobotę w Radomiu - powiedział Wojciech Włodarczyk.
Skra przegrała w 4. kolejce PlusLigi z beniaminkiem - Cerradem Czarnymi Radom. Choć zawodnicy nie szukają przyczyn porażki w zmęczeniu po podróży z Grecji, gdzie występowali w ramach Pucharu CEV, przerwa w tych rozgrywkach przy najbliższym układzie gier, może pomóc. - Myślę, że to też miało jakiś wpływ przed meczem z Czarnymi, bo mieliśmy tylko dwa treningi na hali. Przed spotkaniem z Resovią mogliśmy potrenować już siedem czy osiem razy, więc każdy wykonał tyle powtórzeń, ile potrzebował. Myślę, że dlatego była taka diametralna różnica między naszymi dwoma ostatnimi meczami - wyjaśnił przyjmujący Skry. Nie tylko słabsza postawa bełchatowian zadecydowała o porażce, dość specyficzna jest także radomska hala. - Czapki z głów dla kibiców z Radomia, którzy zawsze potrafią zbudować niesamowitą atmosferę i dopingują swój zespół. Fantastycznie się gra dla takiej publiczności, ta hala jest mała i ten huk się niesie. Oczywiście nie mogę powiedzieć złego słowa o naszych kibicach, którzy w sobotę również świetnie się spisali i dodali nam skrzydeł. Może ktoś uważa, że to głupio się mówi, że kibice byli siódmym zawodnikiem, ale w meczu z Resovią tak właśnie było. Jak najbardziej zgodzę się z tym, że to był nasz siódmy zawodnik i ponieśli nas dopingiem do zwycięstwa - zapewnił Włodarczyk.
W sobotnim spotkaniu z Resovią bełchatowianie mogli wygrać w czterech setach. Nie po raz pierwszy w tym sezonie wypracowywali sobie przewagę, by ostatecznie pozwolić się dogonić. - Mieliśmy szansę, ale szansa uciekła. Graliśmy z mistrzem Polski, a mistrz z takich sytuacji też musi potrafić wychodzić i to im się udało. Cieszy bardzo końcowy rezultat i dwa punkty - wyjaśnił przyjmujący PGE Skry. - Każdy miał ogromną motywację, szczególnie chłopaki, którzy w zeszłym roku występowali w barwach Skry. Te mecze z Resovią nie zawsze im szły, mieli też pewnie coś do udowodnienia, ja cieszę się, że mogłem być częścią tej drużyny, która wygrała - dodał Włodarczyk.
Włodarczyk w przeszłości występował w barwach AZS-u Olsztyn oraz BBTS-u Bielsko Biała, natomiast przed rokiem był zawodnikiem Aich/Dob Posojilnica. - Mnie do żadnego meczu nie trzeba motywować, bo ja marzyłem od dłuższego czasu, żeby być w tym miejscu, w którym jestem. W tej chwili muszę to wykorzystać jak najlepiej - zapewnił zawodnik.
PGE Skra Bełchatów po 5. miejscu w PlusLidze w poprzednim sezonie, dokonała w swoich szeregach wielu zmian. Na razie to wszystko zdaje egzamin, ale przed bełchatowianami mecze z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskim Węgilem. - Bez względu na to czy to mistrz Polski, czy nie, musimy dawać z siebie 100 procent. Jestem dobrej myśli, bo było to widać dzisiaj i w poprzednich meczach, że mamy naprawdę fajny zespół, mimo tego, że jest trochę młodości, to jakoś fajnie się w miarę wszyscy uzupełniamy. Ta motywacja będzie, bo my motywujemy tych starszych, a ci starsi nas motywują i jakoś tak to się wszystko fajnie zazębia, że mamy czwarte zwycięstwo w tym roku w PlusLidze - zakończył Wojciech Włodarczyk.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!