Zawodnicy PGE Skry Bełchatów od początku listopada rozgrywają maraton z najlepszą czwórką poprzedniego sezonu. Jastrzębski Węgiel po szóstej kolejce PlusLigi został liderem tabeli, choć w czwartek został już wyprzedzony przez ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Jastrzębianie przegrali w I kolejce z drużyną z Olsztyna, a w pięciu kolejnych meczach nie zaznali porażki.
Bardzo dobrze rozpoczęli mecz przyjezdni, szybko wypracowując sobie czteropunktową przewagę po skutecznych atakach Krzysztofa Gierczyńskiego. Po przerwie na żądanie szkoleniowca gospodarzy, gra Skry unormowała się. Na zagrywce pojawił się Andrzej Wrona i jego drużynie udało się wyjść na prowadzenie 6:5. Jastrzębianie grali jednak pewniej w każdym elemencie: nie mieli problemów z kończeniem ataków i dobrze grali blokiem. Przyjezdni z prowadzeniem zeszli już na drugą przerwę techniczną i od tej pory systematycznie powiększali przewagę. Miguel Falasca wprowadził na boisko Samuela Tuię, Aleksę Brdjovicia i Facundo Conte, ale na niewiele się to zdało. Przyjezdni wygrali pierwszą partię do 18.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Zepsutą zagrywką zainaugurował drugą partię Michał Kubiak. Początek był wyrównany, w bloku dobrze radził sobie Karol Kłos, a w drużynie gości niezawodnie punktował Michał Łasko. Przed pierwszą przerwą techniczną w polu zagrywki pojawił się Mariusz Wlazły i asem serwisowym zainaugurował swoją lepszą grę. Przy stanie 12:10 dobrą zagrywką popisał się Nicolas Uriarte, jastrzębianie poprosili o sprawdzenie i okazało się, że piłka jednak była autowa. Dwie piłki później znów doszło do spornej sytuacji, punkt przyznano przyjezdnym. W całym zamieszaniu żółtą kartkę otrzymał Falasca. Końcówka była bardzo nerwowa, dwa setbole mieli jastrzębianie, ale raz wybronił swój zespół Stephane Antiga, a przy drugiej okazji Alen Pajenk zepsuł zagrywkę. Ostatecznie nieczysto wystawił piłkę Michał Masny i Skra wyrównała stan meczu.
Trzeci set rozpoczął się od błędów po obu stronach. Na dwupunktowe prowadzenie wyszli jastrzębianie i ta różnica utrzymywała się dość długo. Skra doprowadziła do remisu (13:13) po nieczystym odbiorze Gierczyńskiego. Kiwką popisał się Uriarte i z jednopunktowym prowadzeniem na przerwę zeszli gospodarze. Końcówka trzeciej odsłony znów przyniosła wiele emocji, gra toczyła się punkt za punkt. Od stanu 22:22 Skra wywalczyła dwa kolejne punkty po ataku ze środka Wrony i przestrzelonym ataku kapitana drużyny gości. Pierwszego setbola obronił Łasko, ale przy drugiej okazji Mateusz Malinowski, który specjalnie na zagrywkę został wprowadzony na boisko, wyrzucił piłkę w aut.
Początek czwartej partii zdominowali gospodarze, który uzyskali nawet czteropunktowe prowadzenie. Było to efektem prostych błędów po stronie graczy Jastrzębskiego Węgla, ale skuteczny był także Tuia. Cierpliwość i dobra gra w obronie przyjezdnych poskutkowała zniwelowaniem strat do jednego punktu. Przewaga Skry utrzymywała się dzięki bardzo dobrej zagrywce, do walki poderwał się jeszcze Pajenk, który zakończył akcję efektownym atakiem ze środka (21:19). Pierwszą piłkę meczową obronił kapitan gości - Łasko, ale przy drugim bezbłędny był Samuel Tuia.
PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 3:1 (18:25, 27:25, 25:23, 25:21)
Skra: Uriarte, Wrona, Wlazły, Antiga, Kłos, Włodarczyk, Zatorski (libero) oraz Tuia, Brdjović, Conte
Jastrzębski: Masny, Van de Voorde, Łasko, Kubiak, Pajenk, Gierczyński, Wojtaszek (libero) oraz Bontje, Popiwczak, Jarmoc, Malinowski