W ostatnim meczu ligowym Chemik Police stracił drugi set w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po dziesięciominutowej przerwie na parkiecie pojawiła się Lucie Muhlsteinova i odmieniła losy pojedynku. Beniaminek zaczął grać lepiej, ale przede wszystkim - inaczej.
- Nie wiem, czy odmieniłam losy meczu. To ocenia trener. Dla mnie najważniejsze jest to, że weszłam na parkiet, zostałam do końca meczu i wygrałyśmy. Bo rywal nie był łatwy, walczył o każdą piłkę - mówi Muhlsteinova.
Czeszka na ekstraklasowych parkietach pojawia się dużo rzadziej, niż za czasów pierwszej ligi. Spytaliśmy, czy sprawia jej to jakiś problem.
- To trochę dziwne uczucie, bo nigdy w swojej karierze tak nie miałam. Staram się do tego przyzwyczaić i mam wrażenie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Teraz czeka nas trudny mecz z Impelem Wrocław. Jedziemy na gorący teren, jednak postaramy się wygrać - dodaje Czeszka.
Bardzo mądre słowa w trakcie konferencji prasowej dodał Mariusz Wiktorowicz, szkoleniowiec Chemika.
- Naszym plusem jest to, że mamy dwie zupełnie inne rozgrywające. Jedna preferuje szybsze granie, druga rozprowadza piłkę inaczej. Przeciwnicy muszą się zmagać ze zmianą stylu, co często jest bardzo trudne - skwitował Wiktorowicz.