David Konecny: Przyciśniemy Bułgarów zagrywką

Czesi dopełnili formalności i zdobyli trzy punkty w meczu z Cypryjczykami. W niedzielę czeka ich ostatni mecz turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata z Bułgarią.

Michał Biegun
Michał Biegun

- To był mój pierwszy mecz w życiu przeciwko Cyprowi, aż do tej pory nie wiedziałem, że mają reprezentację narodową. Takie spotkania nigdy nie są łatwe, gdyż nie wiadomo czego się po nich spodziewać. Są niscy, więc w ataku starają się obijać blok i wykorzystywać grę w obronie. Zagraliśmy niezłe spotkanie, a najważniejsze, że nie straciliśmy zbyt wielu sił. Czasem naprawdę wystarczyło dać im piłkę, a oni sami nie wiedzieli co robić - przyznaje David Konecny, atakujący reprezentacji Czech.

Mecz z Cypryjczykami był dla naszych południowych sąsiadów odtrutką po piątkowej porażce z Holendrami. Strata punktów już w pierwszym meczu spowodowała, że droga Czechów do mistrzostw świata się mocno skomplikowała.

- Po porażce z Holandią byłem bardzo smutny. Gdybyśmy wygrali trzeciego seta, to może moglibyśmy mieć na koncie jakąś zdobycz punktową. Niestety przegraliśmy i teraz możemy tylko myśleć, co by było gdyby. Holendrzy sporo ryzykowali na zagrywce, co przyniosło im same korzyści - ocenia gracz francuskiego Tours.
Czy Czesi będą w stanie nawiązać walkę z Bułgarami? Czy Czesi będą w stanie nawiązać walkę z Bułgarami?
W niedzielę czescy siatkarze zmierzą się z Bułgarią i z pewnością zrobią wszystko, aby odwdzięczyć się kibicom za żywiołowy doping. Może nie być łatwo, gdyż do tej pory Junacy znad Morza Czarnego nie stracili w Opawie seta.

- Na pewno ciężko będzie zatrzymać Sokołowa, to najlepszy bułgarski siatkarz. Według mnie powinniśmy podjąć ryzyko i przycisnąć ich zagrywką. Nikt nie jest idealny i nawet Bułgarzy mają słabe strony. Jednak przede wszystkim powinniśmy się cieszyć grą. Nie możemy się zacząć przejmować i smucić kilkoma nieudanymi akcjami - twierdzi Czech.

Z uwagi na braki kadrowe oraz kontuzje trener Zdenek Smejkal ustawia na pozycji przyjmującego Jana Stokra. Jest to spore zaskoczenie dla większości kibiców, gdyż nominalnie Czech jest atakującym.

- Jan bardzo nie chce grać jako przyjmujący i znakomicie go rozumiem, bo ja również nie chcę występować na tej pozycji. Z dwojga złego lepiej jest, że to on przyjmuje zagrywkę niż ja. Mam w tym elemencie sporo problemów, a atak z drugiej linii nie za bardzo mi wychodzi. Naprawdę bardzo byśmy chcieli zagrać z dwoma nominalnymi przyjmującymi, ale niestety sytuacja zmusza nas do takich eksperymentów - kończy Konecny.

Z Opawy dla SportoweFakty.pl
Michał Biegun

Dołącz do nas na Facebooku! Na Twitterze też jesteśmy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×