Drużyna z Piły przed meczem na Podlasiu nie była pewna, w jakim składzie może wystąpić. Ostatecznie trener Matlak miał do dyspozycji prawie całą drużynę, jedynie Lena Hendzel nie mogła wystąpić w tym spotkaniu. Białorusinka przez dwa sezony reprezentowała barwy AZS Białystok i nadal jest związana kontraktem z białostockim klubem. Gospodynie również nie mogły wystąpić w pełnym składzie, zabrakło Agaty Karczmarzewskiej – Pury, która nie wyleczyła do końca kontuzji.
Pierwsza odsłona meczu była bardzo nerwowa, żadna ze stron nie była w stanie ustabilizować gry. Problemy z przyjęciem i punkty zdobywane seriami to domena pierwszego seta. Lucie Muhlsteinova nękała zagrywką rywali, dzięki jej postawie biało-zielone wyszły na kilkupunktowe prowadzenie. Mogłoby się wydawać, że gospodynie spokojnie utrzymają przewagę. Po ataku Marleny Mieszały kibice cieszyli się z 11 punktu dla białostoczanek, niestety sędzia dopatrzył się błędu i punkt przyznał przyjezdnym. W polu zagrywki pojawiła się kapitan pilskiej drużyny, Agnieszka Kosmatka, której trudna zagrywka doprowadziła do stanu 10:13. Trener Luks widząc nieporadność na boisku swoich zawodniczek poprosił o czas. Chwilę później skutecznym atakiem popisała się Iza Żebrowska, która przerwała dobrą passe pilanek. W polu zagrywki "zadomowiła się" Walawender, a koleżanki z drużyny dobrze spisywały się na siatce. W bloku w tej części seta brylowała Mieszała, to właśnie dzięki jej skutecznej akcji AZS prowadził 23:19. Zgromadzeni na hali kibice powoli zaczynali cieszyć się z wygranej pierwszej partii. Niestety, jak mawia stare przysłowie - "kobieta zmienną jest". Białostoczanki zamiast spokojnie wygrać pierwszego seta, pozwoliły rywalkom wyjść na prowadzenie. Trudna zagrywka Kucharskiej sprawiła, że Piła prowadziła 23:24! Na szczęście skutecznie ze środka zaatakowała Mieszała, a w polu zagrywki nie myliła się Muhlsteinova. Ostatecznie pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem gospodyń 26:24.
Druga partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia AZSu, co raz ataki kończyła Żebrowska. Zebrani kibice przypomnieli zawodniczkom, o co grają, skandując "Tylko zwycięstwo…". Wydawać się mogło, że kolejna partia padnie "łupem" białostoczanek. Niestety wyrównana gra była tylko do pierwszej przerwy technicznej. Na nic zdały się czasy brane przez trenera Luksa. Jakości gry nie poprawiły również zamiany w składzie, na boisku mogliśmy oglądać Annę Manikowską, Katarzynę Kalinowską, Joannę Szeszko czy Ilonę Gierak. Pilanki wypracowały sobie kilkupunktowe prowadzenie i nie oddały już go do końca. Ostatecznie akademiczki uległy w tej partii do 16.
W kolejnej odsłonie przyjezdne nie zwalniały tempa. Wydawać się mogło, że po wysoko wyrwanym secie będą chciały kolejny rozstrzygnąć równie szybko. Na tablicy pojawił się wynik 1:5,na trybunach wzmagał się dopingi. Zawodniczki wspierane przez kibiców, dostosowały się do tekstów piosenek przez nich śpiewanych "(…)z naszą wiarą pokona każdego, wygra kolejny mecz(…)". Nastąpiła zmiana ról. Przypomniała o sobie Katarina Truchanova, która popisała się skutecznym atakiem, białostoczanki powoli odrabiały straty. Na zagrywce pojawiła się Żebrowska, rywalki miały ogromne problemy z przyjęciem serwisu tej zawodniczki. Jeżeli udało się go przyjąć to na siatce zaporę nie do przejścia robiła Dominika Koczorowska, która skutecznie, co raz blokowała ataki rywalek. Do tego "dołożyła" skuteczne ataki z obejścia. Akademiczki mogły cieszyć się z prowadzenia 7:6. Proste błędy w pilskiej drużynie, skuteczna gra gospodyń sprawiły, że na drugą przerwę techniczną białostoczanki schodziły z trzypunktowym prowadzeniem. Siatkówka, a szczególnie ta w wykonaniu żeńskim jest bardzo przewrotna, co pokazał nam ten mecz. Pilanki zdołały doprowadzić do wyrównania, nie do zatrzymania była reprezentacyjna środkowa Agnieszka Bednarek. Na tablicy pojawił się wynik 17:17, a w drużynie gospodyń ponownie skutecznym atakiem popisała się Koczorowska. Wicemistrzynie Polski nękane zagrywką przez Truchanovą nie były w stanie przeprowadzić skutecznej akcji. Można powiedzieć, że ta część seta należała właśnie do słowackiej przyjmującej oraz środkowej Dominiki Koczorowskiej, które podgrzewały i tak już gorąca atmosferę. 22:18, pilanki "rzuciły" się do odrabiania strat, stać je jednak było tylko na zdobycie 22 punktów.
Ostatnia partia rozpoczęła się od "wymiany ciosów". Na zmianę atakowały Kosmatka i Żebrowska. Jednak to pilanka mogła cieszyć się z pierwszego prowadzenia (3:6). Następnie skutecznym atakiem popisała się Truchanova. Ponownie radziła sobie świetnie w polu serwisowym utrudniając grę PTPSowi. Jak to miało miejsce w 3 secie, do dobrze spisującej się Słowaczki dostosowała się Koczorowska, która rządziła na siatce. Do drugiej przerwy technicznej gra toczyła się pod dyktando gospodyń. Dobrze przyjmowały, świetnie broniły, a co najważniejsze skutecznie atakowały. W tej części meczu popis gry dała Żebrowska oraz Mieszała. Wydawać się mogło, że ostatnia partia będzie wysoko wygrana przez akademiczki. Niestety jak to miało miejsce w pierwszej odsłonie wkradła się nerwowość i przestój w grze. Pilanki, po błędach akademiczek zdołały zdobyć 21 punktów.Jak się okazało był to ich ostatni punkt w tym spotkaniu. Ostatni decydujący punkt zdobyła białostocka atakująca Izabela Żebrowska.
Na boisku zawodniczki odtańczyły taniec radości, a kibice głośno skandowali "Nie ma lepszego od AZSu naszego…". Najlepszym komentarzem do tego spotkania są słowa powiedziana na konferencji prasowej przez trenera Luksa: Wygraliśmy zespołowo.
AZS Białystok - PTPS Farmutli Piła 3:1 (26:24, 16:25, 25:22, 25:21)
AZS Białystok: Mieszała, Truchanova, Walawender, Koczorowska, Muhlsteinova, Żebrowska, Saad (libero) oraz Manikowska, Szeszko, Kalinowska, Gierak.
PTPS Piła: Frąckowiak, Sadurek, Bednarek, Kucharska, Teixeira, Kosmatka, Maj (libero) oraz Kaczorowska.
Sędziowie: Krzysztof Łygoński (pierwszy) oraz Marek Malinowski (drugi).
MVP: Izabela Żebrowska.