- Właśnie Śliwa "pogoniła" nas zagrywką w inauguracyjnym secie. Do jej zagrywki nic nie wskazywało na to, że tak wysoko przegramy. Na pierwszą przerwę techniczną zeszliśmy z prowadzeniem 8:7. Niestety, druga była już przy rezultacie... 9:16 - relacjonuje trener Gedanii Grzegorz Wróbel.
Bardzo wyrównana i zacięta była zwłaszcza druga partia spotkania w której gedanistki miały nawet piłkę setową.
- Wydawało się, że możemy wygrać tego seta, gdyż przeciwniczki bardzo się "spięły". Przy setbolu bardzo dobrze zaserwowała Maja Tokarska. Niestety, gospodynie zdołały rozegrać z tego akcję, a my ich ataku nie podbiliśmy - dodaje szkoleniowiec Gedanii.
Trzeci set trwał prawie pół godziny ale również padł łupem gospodyń.
- Szkoda piłki przy 19:21. Naszym zdaniem blok Kasi Wellny był udany, ale sędzia dopatrzył się przełożenia rąk nad siatką. Tym samym zamiast zdobyć kontaktowy punkt, strata wzrosła do trzech punktów. Taką też różnicą zakończyliśmy grę. Mimo wszystko zespół zasłużył na plus. Super zagrała zwłaszcza Skowrońska, a po Tokarskiej nie było widać, że to jej debiut - chwali podopieczne opiekun Gedanii Żukowo.
Siatkarki MKS-u Dąbrowa Górnicza wygrały do zera z Gedanią, ale wbrew pozorom zwycięstwo nad gdańskimi rywalkami wcale nie przyszło im łatwo. - Widać jeszcze brak zgrania. Stać nas na więcej. Jak się dobrze poznamy i poprawimy przyjęcie, będzie zdecydowanie lepiej - deklarowała po meczu Magdalena Śliwa, kapitan i rozgrywająca MKS-u.
- Nie mamy konkretnego celu, ale chcemy dobrze grać i namieszać w lidze - przyznała przyjmująca MKS-u Joanna Staniucha-Szczurek.
Zupełnie inny cel do zrealizowania mają siatkarki Gedanii. - Chcemy się utrzymać, dlatego gramy bez obciążenia. Dziś zagrałyśmy bardzo dobrze i myślę, że już niedługo zaczniemy wygrywać - mówiła przyjmująca Elżbieta Skowrońska.
Szkoleniowiec Gedanii, narzekał, że jego zespół popełnił za dużo błędów własnych. - Popełniliśmy ich aż 25, a więc przegraliśmy jednego seta na własne życzenie. To efekt młodości mojego zespołu. Ale cieszę się, że podjęliśmy walkę i się nie poddajemy.
Natomiast Waldemar Kawka, był zadowolony, ale tylko ze zwycięstwa, bo już nie ze stylu gry swoich podopiecznych. - Zawodniczki były spięte i zagrały zbyt nerwowo. Potrzeba czasu, żeby się zgrały i zaczęły grać to, na co je stać. Gedania pokazała, że w lidze trzeba walczyć, bo nikt przed nami się nie położy - stwierdził trener MKS-u.