Pierwszy pojedynek między BBTS-em Bielsko-Biała a Cerrad Czarnymi Radom w rozgrywkach PlusLigi był pełen zwrotów akcji. Ekipa ze Śląska prowadziła już 2:0 i wszystko wskazywało na to, że komplet punktów zdobędą gospodarze. Kolejny raz swoje "trzy grosze" wtrąciła... dziesięciominutowa przerwa, po której inicjatywę przejęli radomianie. Mimo prowadzenia sześcioma punktami w tie-breaku, ostatecznie zwyciężył BBTS. - Wtedy zagraliśmy zupełnie inaczej i w tym piątym secie udało się nam wygrać - przypomina Grzegorz Kokociński.
Bielszczanie mieli nadzieję, że uda się im powtórzyć wynik z pierwszej rundy, ale Czarni pamiętali o porażce, dlatego do meczu przystąpili niezwykle zmobilizowani. - Rewanż zespołowi z Radomia zdecydowanie się udał. Przeciwnik prowadził od początku do końca, dlatego wygrał zasłużenie - chwali rywala środkowy BBTS-u.
Drugi beniaminek radzi sobie w lidze o wiele gorzej niż drużyna z Mazowsza. Rozegrał dziewiętnaście spotkań i zdobył zaledwie dziesięć punktów. - Cóż, Czarni awansowali do play-offów, a my dalej jesteśmy na ostatnim miejscu - komentuje kapitan zespołu z Bielska-Białej.
Po ósmej porażce z rzędu z zespołem pożegnał się dotychczasowy szkoleniowiec, Janusz Bułkowski. Jego miejsce zajął doświadczony Wiktor Krebok. Zmiana trenera nie przyniosła przełamania BBTS-u. - Po meczu z Bełchatowem myśleliśmy, że może opuścimy tę ostatnią lokatę. Ale się nam nie udało. Zamiast zagrać z Czarnymi na luzie, byliśmy jeszcze bardziej spięci, co przełożyło się na naszą grę - twierdzi Grzegorz Kokociński.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!