Nadzieje gdańszczan przedłużone - relacja z meczu AZS Politechnika Warszawska - Lotos Trefl Gdańsk

W najbardziej emocjonującym ze środowych spotkań PlusLigi AZS Politechnika poległa z Lotosem Treflem 2:3. Tym samym gdańszczanie mogą jeszcze marzyć o fazie play-off.

W tym artykule dowiesz się o:

Wiele podtekstów, jakie towarzyszyły potyczce gdańszczan z Inżynierami, a także jej niezwykle wysoka stawka spowodowały, że mogliśmy wyczuć napięcie w hali jeszcze zanim mecz na dobre się zaczął. Dla gości stawką były play-offy, dla gospodarzy - spokojna końcówka rundy zasadniczej i prestiż.

Jakub Bednaruk dokonał dwóch roszad w porównaniu do poprzedniego spotkania ze Skrą Bełchatów. Szansę od pierwszej piłki otrzymali Iwan Kolew oraz Paweł Adamajtis. Z kolei u przeciwników na ławce zasiadł dobrze znany warszawskim kibicom Krzysztof Wierzbowski. Jego miejsce zajął Robert Milczarek. Gdańszczanie od początku utrzymywali przewagę nad rywalem. Momentami udawało się ją powiększyć do 3-4 punktów, jednak brak konsekwencji na zagrywce nie pozwalał na więcej. Jednocześnie, warszawianie nie zamierzali tanio sprzedać skóry i co raz nadrabiali straty. Mimo straty, zarówno na pierwszej i drugiej przerwie technicznej, Inżynierowie wychodzili z opresji, prezentując więcej luzu w grze i korzystając z rozlegulowanych celowników rywali. Przy stanie 20:23 w pole zagrywki wszedł Juraj Zatko i pozostał w nim już do końca seta. Inżynierowie wyczyniali cuda w obronie, a ostatnie dwa punkty zdobyli dzięki dwóm efektownym blokom.

Gracze Lotosu Trefla Gdańsk przedłużyli swoje szanse na fazę play-off
Gracze Lotosu Trefla Gdańsk przedłużyli swoje szanse na fazę play-off

Przewidywalnie. Takim epitetem można by opisać grę Lotosu Trefla. I trudno się właściwie temu dziwić, w końcu gdańszczanie mieli nóż na gardle, a w takich warunkach trudno o polot i odprężenie. Taka sytuacja sprzyjała Politechnice. Szybkie rozegranie, mocna zagrywka, zmienność w ataku - to wszytsko złożyło się naprawdę przyzwoity obraz gry. Trener Bednaruk nie musiał właściwie nawet patrzeć w stronę ławki rezerwowych, a jedynym zmiennikiem, jaki zaprezentował się publiczności był Maciej Olenderek. Radosław Panas musiał z kolei mocno główkować. Dokonał podwójnej zmiany na rozgrywającym i atakującym, a swoją szansę dostał także Wierzbowski. Na nic jednak roszady, gdy gra się po prostu nie klei. Goście prezentowali się źle w ataku i bojaźliwie na zagrywce. W drugiej partii nie mieli w zasadzie nic do powiedzenia.

Błyskawicznie pojawili się na boisku gdańszczanie po wizycie w szatni w trakcie regulaminowej, dziesięciominutowej przerwy. W trzeciej odsłonie toczyli wyrównaną walkę z Inżynierami, ale na jakąkolwiek przewagę nie było ich stać. Remis widniał na tablicy wyników aż do stanu 20:20. Wtedy do żółto-czarni zaczęli zdecydowanie lepiej serwować, co przyniosło im trzy punkty z rzędu. Inżynierowie nie złożyli jednak broni i dzięki kapitalnej defensywie próbowali odrobić straty. Zabrakło nieco szczęścia i ostatecznie musieli pogodzić się z porażką w tym secie.

W szeregach gości odżyły nadzieje na zwycięstwo w Warszawie. Być może dlatego ich wejście w kolejną partię było tak imponujące. Niedługo jednak te wysokie loty trwały. W drużynie Politechniki przyzwoicie do gry wprowadził się Przemysław Smoliński, który zastąpił Marcina Nowaka. Dużo dobrego dawał swojemu zespołowi Iwan Kolew, a Zatko jak zwykle mógł liczyć na niezawodnego Macieja Pawlińskiego. Po drugiej stronie siatki na ławce wylądował chimeryczny Jakub Jarosz, a Paweł Mikołajczak sporo zdziałał na zagrywce. Od drugiej przerwy technicznej gdańszczanie ponownie notowali dobry okres gry, by tradycyjnie nacisnąć hamulec w samej końcówce. Ostatecznie zdążyli jeszcze wrzucić wyższy bieg i doprowadzili do tie-breaka.

W tym emocji było co niemiara, a wymiana ciosów trwała w najlepsze. Politechnika straciła impet, z którym nacierała na rywala w dwóch pierwszych setach. Nie brakowało i błędów, szczególnie na zagrywce. To wszystko spowodowało, że obronną ręką z tej batalii wyszedł Lotos Gdańsk, zwyciężając do 13. Dwa punkty przedłużają nadzieje gdańszczan na awans do play-off, ale ich losy zależą również od wyników w pozostałych meczów.

AZS Politechnika Warszawska - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (25:23, 25:19, 23:25, 22:25, 13:15)

AZS Politechnika Warszawska: Pawliński, Nowak, Adamajtis, Zatko, Kolew, Gunia, Potera (libero) oraz Olenderek, Smoliński, Szalpuk, Gontariu

Lotos Trefl Gdańsk: Żaliński, Łomacz, Jarosz, Gawryszewski, Zajder, Milczarek, Rusek (libero) oraz Mikołajczak, Stępień, Wierzbowski

MVP: Grzegorz Łomacz

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: