Po porażce 1:3 we własnej hali Impel znalazł się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Awans do finału Challenge Cup znacznie się od polskiego klubu oddalił, a do odwrócenia losów rywalizacji z Besiktasem wrocławianki potrzebowały zwycięstwa za trzy punkty w Stambule, a potem udanego złotego seta. Mimo wszystko zawodniczki z wiarą i determinacją pojechały do Turcji.
Pierwszy set od samego początku układał się po myśli miejscowych. To one zeszły z aż pięciopunktowym prowadzeniem na premierową przerwę techniczną. Gdy na tablicy pojawił się wynik 19:14, wydawało się, że losy partii są już przesądzone. Wtedy jednak znakomitą serię zapisały na swoim koncie Impelki, doprowadzając do stanu 19:20. O ostatecznym rezultacie zadecydować musiała długa gra na przewagi. Szaleńcza pogoń wrocławianek nie zaowocowała niestety zwycięstwem.
Tej odsłony wygrać się nie udało, ale podopieczne Tore Aleksandersena przeniosły dobrą dyspozycję z końcówki na kolejnego seta. Tuż przed drugą przerwą techniczną wypracowały sobie cztery oczka przewagi, których nie oddały do samego końca. W trzeciej partii kibice doczekali się zaciętej walki punkt za punkt. Jeszcze przy stanie 20:20 zwycięzcy wytypować nie było sposób. Decydujące akcje okazały się popisem polskiego klubu. Impel wygrał 25:21 i zbliżył się do zrealizowania pierwszej części swojego planu na to spotkanie.
Czwarty był najbardziej emocjonujący, bo to w nim tak naprawdę ważyły się losy awansu do wielkiego finału. Z początku inicjatywa pozostawała po stronie przyjezdnych, które jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną miały trzy oczka przewagi. W końcówce do głosu doszedł jednak Besiktas. Turecka ekipa doprowadziła do stanu 20:18 i wrocławianki znalazły się w ekstremalnie trudnej sytuacji. Zgodnie z zapowiedzią do samego końca nie składały broni, ale zatrzymanie rozpędzonych gospodyń okazało się niemożliwe. Wkrótce turecki zespół wyeliminował Impel z Pucharu Challenge.
Tie-break stanowił już klasyczną walkę o pietruszkę. Ostatecznie wygrały ją przyjezdne, ale raczej nie poprawiło im to humorów. Kryzys ekipy z Dolnego Śląska trwa, a kolejne trofea wymykają się podopiecznym Tore Aleksandersena z rąk. Po odpadnięciu z Pucharu Polski i Challenge Cup pozostaje im jak najlepiej przygotować się do play-offów Orlen Ligi.
W statystykach trudno znaleźć przyczynę niepowodzenia wrocławianek, bo na papierze były lepsze w ataku i bloku, a także popełniły mniej błędów. W najbardziej kluczowej, czwartej partii lepszą skutecznością popisały się jednak gospodynie. Po stronie Impela ciężar gry wzięły na siebie Maren Brinker i Katarzyna Mroczkowska (odpowiednio 23 i 18 oczek). Niekwestionowaną liderką rywalek była natomiast Selime Ilyasoglu (23 punkty).
Besiktas Stambuł - Impel Wrocław 2:3 (27:25, 20:25, 21:25, 25:22, 9:15)
Besiktas: Tumas, Eryuz, Koewa, Ilyasoglu, Nizetich, Babat, Ihtiyaroglu (libero) oraz Hanikoglu, Kinik, Konar, Turkkan, Aktas.
Impel: Mroczkowska, Kąkolewska, Dirickx, Wilson, Kaczor, Pyziołek, Medyńska (libero) oraz Brinker, Gryka.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!