W tym artykule dowiesz się o:
Stephane Antiga (przyjmujący PGE Skry Bełchatów): To był bardzo trudny mecz. Oczywiście nie graliśmy pierwszym składem, bo mamy siatkarzy chorych albo kontuzjowanych. Była to okazja dla trenera, żeby dokonać zmian w drużynie. Zawodnicy mieli okazję na pokazanie się, że mogą grać dobrze.
Piotr Lipiński (kapitan Effectora Kielce): Cieszymy się z tych dwóch punktów, gdyż daje nam to awans do play-offów. Trener PGE Skry chciał pozwolić odpocząć zawodnikom, więc zagrał ten drugi garnitur. Chłopaki naprawdę bardzo dobrze się zaprezentowali. Mogliby wystawić drugi zespół w meczach PlusLigi i spokojnie daliby sobie radę. Na pewno nas wymęczyli, ale cieszymy się, że udało się nam wygrać. Chcieliśmy to wykorzystać, bo trener dał odpocząć kluczowym zawodnikom, niektórzy mieli kontuzje, szczęście się do nas uśmiechnęło. Brawa dla chłopaków, młodych zmienników, którzy pokazali, że też naprawdę potrafią grać, jak równy z równym. Nie poddali się, chcieli pokazać i udowodnić, że są naprawdę wartościowymi graczami. Jeszcze raz gratulacje, a my się cieszymy, że jesteśmy w play-offach.
Miguel Falasca (trener PGE Skry Bełchatów): Gratulacje dla Kielc. To był dla nas trudny mecz po niedzielnym spotkaniu z Guberniją. Próbowaliśmy zagrać naszą najlepszą siatkówkę, oddelegowałem do gry innych zawodników, którzy w ostatnich meczach nie występowali tak często. Była to okazja do odpoczynku dla tych, którzy grali więcej. Nie mogę jednak powiedzieć niczego złego o chłopakach, bo zagrali na 100 proc., ale kielczanie byli po prostu lepsi.
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora Kielce): Na pewno jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się to spotkanie wygrać i awansować do play-offów. Można powiedzieć, że to było naszym głównym celem i marzeniem, żeby znaleźć się w najlepszej ósemce. Udało nam się to zrealizować i z tego jesteśmy bardzo szczęśliwi. Gdybym znał wynik przed tym spotkaniem, to szkoleniowo dla mojego zespołu to mecz idealny, gdzie gramy pięć setów, prowadzimy i wydaje się, że już mamy na wyciągnięcie ręki zwycięstwo w secie. Nagle sytuacja się odwraca i przegrywamy pierwszego seta, prowadząc 20:16, przegrywamy trzeciego, prowadząc 24:21. Bardzo ważny moment, że po tym przegranym secie nie poddaliśmy się i walczyliśmy dalej. Praktycznie te wszystkie sety rozstrzygały się na styku, więc było sporo nerwowości z naszej strony. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się to spotkanie wygrać, a ja chciałbym wyróżnić kilku zawodników, ale szczególne wyróżnienie należy się Bruno Romanuttiemu, który miał grypę żołądkową i jeszcze dwa dni temu był w szpitalu. Na dobrą sprawę decyzję o jego przyjeździe podjąłem rano, troszkę w ciemno. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo dał znakomitą zmianę.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!