AZS postraszył ZAKSĘ - relacja z meczu Indykpol AZS - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W trzecim meczu fazy play-off Indykpol podejmował ZAKSĘ. Pierwsze dwa starcia wygrała ekipa z Opolszczyzny i wydawało się, że niedzielne spotkanie będzie formalnością.

Początek pierwszego seta był wyrównany i walka toczyła się punkt za punkt. Tuż przed pierwszą przerwą techniczną ZAKSA wyszła na trzypunktowe prowadzenie, które systematycznie powiększała. Przy stanie 6:11 Krzysztof Stelmach poprosił o czas, jednak nie pomogło to olsztyńskiej drużynie. Gospodarze nie potrafili wykorzystać kontr, brakowało też dobrej zagrywki. W końcówce partii nie funkcjonowało dobrze również przyjęcie, dlatego Piotr Łuka zmienił Rafała Buszka. Było jednak za późno, by uratować tego seta, bo kędzierzynianie grali skutecznie w ataku i pewnie wygrali 25:15.

Druga odsłona to niepewna gra gości w obronie i zabójcze kontrataki AZS-u. Prym na lewym skrzydle wiódł Pablo Bengolea, który kończył niemal każdą wystawioną do niego piłkę. Przy stanie 6:3 wszedł na pole zagrywki i popisał się dwoma asami serwisowymi. Po przerwie technicznej Akademicy nie zwalniali tempa, a Grzegorz Szymański wspierał Bengoleę w ataku. Zawodnicy ZAKSY nie potrafili blokować ataków olsztynian, często gubili się w obronie. Szkoleniowiec gości, widząc co dzieje się na boisku, posłał na parkiet Michała Ruciaka i Grzegorza Boćka. Goście zaczęli odrabiać straty, ale przy stanie 22:17 AZS zmnowu złapał właściwy rytm i zwyciężył 25:20.

Po przerwie kibice zgromadzeni w Uranii nadal mogli podziwiać dobrą grę ich ulubieńców. Na lewym skrzydle nie do zatrzymania był Bengolea, a mocną zagrywką straszył rywali Matti Oivanen. Indykpol szybko wypracował kilka punktów zaliczki, jednak w połowie seta po efektownym bloku Marcina Możdżonka na Bengolei było tylko 14:13 dla gospodarzy. Do końca seta niemal w każdej akcji trwała długa i intensywna wymiana, a wynik oscylował w granicach remisu. Przy stanie 24:23 dla AZS-u sprawy w swoje ręce wziął Pablo Bengolea. Argentyński przyjmujący popisał się kolejnym asem serwisowym i zakończył seta.

Indykpol AZS dość niespodziewanie prowadził w setach 2:1 i to podziałało trochę dekoncentrująco na drużynę. Mniej skuteczny był Bengolea, ataków nie potrafili też skończyć Szymański i Buszek. Z kolei w szeregach ZAKSY coraz śmielej poczynał sobie duet Dick Kooy - Wojciech Ferens, uzupełniany przez Grzegorza Boćka. Mnożyły się błędy olsztynian, które raz po raz wykorzystywali goście. AZS nie potrafił odrobić strat, za to kędzierzynianie czuli się coraz pewniej na boisku i z każdą akcją byli coraz bardziej wyluzowani. Set zakończył się błędem podwójnego odbicia olsztyńskich zawodników, którzy przegrali 19:25 i do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break.

Piąta odsłona to pełna dominacja ZAKSY. Na skrzydle świetnie radził sobie Kooy, a Marcin Możdżonek blokował praktycznie każdą piłkę AZS-u. Obie drużyny zmieniały strony przy stanie 2:8 i porażka Indykpolu była przesądzona. Sporo nerwowości wkradło się w szeregi olsztynian i za dyskusję z sędziami czerwoną kartkę dostał Grzegorz Szymański. ZAKSA dopełniła tylko formalności i bez trudu zwyciężyła 15:7 i w całym meczu 3:2.

Tym samym to ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra w półfinale mistrzostw Polski. AZS-owi pozostaje jedynie walka o dalsze lokaty w PlusLidze.

Indykpol AZS Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (15:25, 25:20, 25:23, 19:25, 7:15) Indykpol AZS Olsztyn:

Dobrowolski, Oivanen, Szymański, Bengolea, Hain, Buszek, Żurek (libero) oraz Sobala, Łuka, Pająk, Napiórkowski. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle:

Ferens, Zagumny, Witczak, Wiśniewski, Kooy, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Bociek, Ruciak. Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw):

3:0 dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu:
Komentarze (0)