Adrian Stańczak: Kolejny raz nie wykorzystaliśmy szansy

W trzeciej kolejce PlusLigi siatkarze Jadaru Radom doznali kolejnej trzysetowej porażki, tym razem ulegając Asseco Resovii Rzeszów. Nic więc dziwnego, że nastroje wśród podopiecznych Mirosława Zawieracza dalekie są od euforii. - Przegraliśmy kolejny mecz 0:3, trzeba się poważnie zastanowić - mówił po sobotnim pojedynku libero Jadaru Adrian Stańczak.

Sobotnie spotkanie pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów było wyrównane tylko w dwóch pierwszych setach. W trzeciej partii wyraźnie podłamani radomianie zupełnie odpuścili, a rzeszowski zespół wygrał seta do 16 i cały mecz 3:0. - Staraliśmy się, jak mogliśmy, ale niestety nie wyszło. To właśnie jest sport. Można prowadzić całego seta, później odpuści się jedną akcję i można przegrać mecz - mówił po spotkaniu niezadowolony libero Jadaru Adrian Stańczak. Radomska drużyna, wbrew pozorom nie prezentuje się źle. W meczu z Olsztynem wszystkie trzy sety kończyły się wynikami 25:23, przed tygodniem Jastrzębie wygrało pierwszą partię dopiero na przewagi, podobnie jak Resovia w tą sobotę. - Kolejny raz była szansa i kolejny raz przegrywamy - kwituje Stańczak.

Obie drużyny zdobywały i traciły punkty seriami. Najdłuższa z takich serii przydarzyła się w secie drugim. Jadar od początku objął prowadzenie, po kilku minutach seta przeważał już 8:3 i wydawało się, że wreszcie pokusi się o wygranie pierwszego seta w tym sezonie. Resovia sukcesywnie odrabiała jednak straty, by w końcu ze stanu 15:19 doprowadzić do 18:19, a później do remisu i wygrać całą partię. Załamani takim obrotem sprawy siatkarze Jadaru zupełnie bez wiary wyszli na boisku w kolejnej partii. - Po drugim secie wszystko siadło. Prowadziliśmy cały set, mieliśmy partię na wyciągnięcie ręki i przegraliśmy - przyznawał Stańczak. - Kolejny mecz przegrany przez nas 0:3 i trzeba się poważnie zastanowić - dodawał.

Trener Mirosław Zawieracz dołączył do Jadaru przed tym sezonem. Wcześniej dokonał niemal cudu w Sosnowcu, sprawiając, że drużyna, która miała w ogóle nie wystąpić w rozgrywkach spisywała się na tyle dobrze, że awansowała do ósemki po fazie zasadniczej, gwarantując sobie tym samym utrzymanie w lidze. W Radomiu jak na razie szkoleniowcowi idzie znacznie gorzej, jednak zdaniem Stańczaka, wina nie leży po stronie trenera, ale zawodników. - Gdybyśmy wypełniali założenia taktyczne trenera w 100 proc. to podejrzewam, że to my wygrywalibyśmy mecze. Jest wszystko na styku, a nam brakuje małych szczególików. Wtedy moglibyśmy porozmawiać o magii trenera Zawieracza - wyjaśnia. Jak dodaje Stańczak, w Radomiu trener Zawieracz pracuje stosunkowo niedawno, drużynę z Sosnowca prowadził natomiast od I ligi, co na pewno miało niebagatelne znaczenie.

W ubiegłym roku Jadar radził sobie z Resovią znacznie lepiej. Przegrał co prawda u siebie 1:3 i w rewanżu na wyjeździe 2:3, pojedynki były jednak zacięte i zakończyły się zdobyciem jednego punkciku. Stańczak nie uważa jednak, że w zeszłym sezonie zespół rzeszowski prezentował się słabiej niż w tym roku. - Na pewno w tym sezonie Resovia ma bardziej wyrównany skład i jest to zespół poukładany - wyjaśnia. - Wiadomo, że jest to drużyna z aspiracjami na medal, zespół z najwyższej półki. Mecze przeciwko takiemu przeciwnikowi, tym bardziej na wyjeździe, bardzo trudno się gra - kończy siatkarz.

Komentarze (0)