- Jest ogólny chaos i kompromitacja Polskiego Związku Piłki Siatkowej, gdyż my nawet nie wiemy, jakimi piłkami mamy trenować, przygotowując się do planowanego na środek maja turnieju barażowego o udział w Orlen Lidze. Wiemy tylko, kiedy odbędzie się wspomniany turniej, reszta jest zagadką. Nie jest to profesjonalne zachowanie. Fajnie, że mamy jeszcze szansę awansu, ale takie turnieje trzeba organizować w przejrzysty sposób - powiedział Mariusz Soja w rozmowie z serwisem nowosci.com.pl.
Po wywiadzie, jakiego udzielił toruński szkoleniowiec, rozgorzała dyskusja, której efektem prawdopodobnie będzie odwołanie turnieju, którego organizatorem miał być jeden z klubów z najwyżej klasy rozgrywkowej. - Dlaczego taką podjęto decyzję, tego nikt nie wie. Wygląda na to, że włodarze postanowili jedynie dokooptować dwa kolejne zespoły, nie zmieniając składu ligi z poprzedniego sezonu. Szkoda, że w taki sposób się nas traktuje. W tej sytuacji może nie warto wpychać się na siłę - przyznaje jeden z działaczy klubu zaplecza Orlen Ligi.
Wszystko wskazuje więc na to, że rywalizacja o 9. miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej toczyć się będzie o pietruszkę. - To na pewno jest duży kłopot. Ta rywalizacja między nami a Pałacem musi dojść do końca. Co będzie dalej, trzeba się zastanowić. Jeżeli zespoły pierwszoligowe chcą grać w Orlen Lidze to potrzeba konkretnych deklaracji. Zespół się zgłosi do rywalizacji, a potem na zasadzie może się uda, może nie będzie szukał pieniędzy - uważa Wiesław Popik.
Podobnego zdania jest opiekun ekipy znad Brdy, Rafał Gąsior, który nie ukrywa, że rywalizacja o 9. miejsce w przypadku odwołania turnieju barażowego nie ma większego sensu. - Teraz jest taki przepis i musimy grać do końca. Możemy teraz sobie gdybać, ale gramy według zasad, które już wcześniej zostały ustalone... - przyznaje opiekun Pałacanek.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!